Wibrujący dźwięk dzwonka wyrwał go
gwałtownie ze snu. Ayumu miał za sobą kiepską noc na niewygodnej kanapie, a gdy
wreszcie zmrużył oczy, ktoś miał czelność dzwonić do drzwi.
Nie miewał często gości, żeby nie
rzecz, iż nikt specjalny od siedmiu lat nie przekroczył progu jego domu, nie
wliczając Masakiego, który bardziej zjawiał się, by szarpać mu nerwy niż złożyć
miłą wizytę i Sakue, ale ona przychodziła nie wiadomo po co i starała się
nawiązać z nim rozmowę, na którą nigdy nie miał ochoty.
Dźwignął się z posłania i powłóczystym
krokiem dotarł do drzwi, brutalnie szarpiąc za klamkę. Tak, nie kwapił się, by
zamknąć je na klucz, złodzieje nie mieliby tu czego szukać, chyba, że byliby
wielbicielami jego sztuki i mieli chrapkę na obrazy, lecz to już czysta
fantazja.
— Masaki… — Przetarł dłonią twarz i
westchnął zmęczony. — Mogłem się domyślić, że to ty. Nosisz zegarek, człowieku?
Jest…
— Dziesiąta rano — dokończył za niego
doktor, a jego brwi uniosły się znacząco.
— Dziesiąta? — Aymu ocknął się
natychmiast. — Naprawdę? — Spojrzał na nadgarstek, ale przywitał go na nim brak
zegarka. Przewrócił oczami. — Może i dziesiąta, co z tego?
— Gdzie jest Nan? — Doktor skrzyżował
ramiona na torsie. Przypominał do złudzenia nauczyciela, który próbuje przygwoździć
swego ucznia na tyle mocno, by wyznał swe winy.
— Pewnie śpi — wzruszył ramionami.
— Z drogi. — Masaki nie przyjął tego
do wiadomości i przepchnął się do środka z siatką w ręce.
Ayumu nie protestował, kiedy mężczyzna
wspiął się po schodach do jego sypialni. Niechętnie za to ruszył za nim, modląc
się, aby Nan nie zniknęła w tajemniczych okolicznościach.
Na szczęście była w pokoju. Przywitała
ich promiennym uśmiechem, odrywając wzrok od książki, którą trzymała na
skrzyżowanych turecko nogach.
— Przyszedł pan sprawdzić, jak się
miewam? — Zatrzasnęła książkę i odłożyła ją na bok, zeskakując z łóżka.
— Tak. — Skinął głową doktor i posłał
Ayumu spojrzenie mówiące „tym razem ci się upiekło”. — Przyniosłem ci trochę
ubrań. Moja żona chętnie zgodziła się dać ci kilka swoich, kiedy opowiedziałem
jej o tobie.
Nan początkowo nieufanie odebrała od
mężczyzny reklamówkę, pamiętając wciąż z urazą, iż chciał ją zabrać od Ayumu.
Kiedy jednak zajrzała do środka oczy zabłyszczały jej z niedowierzaniem.
— To wszystko naprawdę dla mnie?
— Są używane, ale w dobrym stanie i
wyprane — odpowiedział Masaki.
— Dziękuje — wyszeptała wzruszona,
biorąc do ręki pierwszą bluzkę, jaka wpadła jej w rękę. Przycisnęła ją mocno do
piersi i podeszła do lustra, chcąc zobaczyć jak będzie w niej wyglądać.
— Po co to robisz? — szepnął z
oburzeniem Ayumu. — Nie potrzebuje twojej dobroczynności.
— Kiedy ja wcale nie obdarowuje ciebie
— odparł doktor z ironią. — Po prostu, jeżeli Nan musi już mieszkać z tobą,
chcę jej to trochę ułatwić.
— Przynosząc jej siatkę ubrań? Czy
twoim zdaniem chodzi po domu nago? — Sprzeciwił się, pilnując, by nie podnieść
za bardzo głosu.
— A poza tą paskudna sukienką i
chłopskimi buciorami kupiłeś jej coś jeszcze? — spytał Masaki dobrze znając
odpowiedź. — Zdaje mi się, że w niej spała, bo nie ma piżamy
Ayumu skrzywił się z niezadowoleniem.
— Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że
zostanie u mnie. Zadbam o nią przecież.
— Obyś się tylko nie przeliczył. Nie
zapominaj kim jesteś od siedmiu lat.
Ta wymiana zdań mogłaby trwać jeszcze
chwile i przerodzić się w kłótnie, gdyby Nan w porę nie podeszła do nich ze
słowami.
— Proszę podziękować żonie, doktorze.
Musi być wspaniałą kobietą, skoro podarowała mi tyle pięknych rzeczy. Może
zechcę kiedyś wpaść do nas z wizytą? Chciałabym ją poznać.
— Do nas? — Aymu spojrzał na nią ze
zdziwieniem. Czyżby uważała, że dom należy także do niej? Nie mieściło mu się
to w głowie, a jednocześnie nie dowierzał, iż Nan potrafi także wysławiać się z
taką elegancją. Jakby na chwilę przestawała być dzieckiem.
— Sądzę, że lepiej będzie, jeżeli ty
złożysz nam wizytę. — Doktor uśmiechnął się nieznacznie, starając się zatrzeć
nieprzyjemne zachowanie przyjaciela. — Jak mówiłem, mamy piękny ogród i psa,
musisz to zobaczyć.
Ayumu prychnął. Dobrze wiedział, iż
Masaki ma nadzieje, że kiedy Nan zobaczy jego dom na własne oczy, zmieni
zdanie. Tylko co to oznaczałoby dla niego? Przecież oddałby Nan doktorowi już
dzisiaj, prawda? Wycofał się do korytarza, gdy uświadomił sobie, że wcale nie
chciał, aby Nan zmieniła zdanie. Chciał, żeby została.
— Z chęcią — odpowiedziała Nan,
ponownie skupiając się na swoim odbiciu lustrzanym. — Ayumu też jest
zaproszony, prawda?
— Oczywiście — przytakną doktor z
uśmiechem.
Przyjaciel posiedział do południa,
korzystając z zaproszenia na kawę, które naturalnie nie padło z ust właściciela
domu, ale jego nowej lokatorki. A kiedy, po wyjściu Masakiego, Ayumu był
pewien, że reszta dnia przebiegnie spokojnie, dzwonek do drzwi po raz kolejny
wypełnił każdy kąt posesji.
— Nie wiedziałam, że jesteś taki
lubiany! — Nan spojrzała na niego zachwycona, osobiście przepadała za
towarzystwem drugiej osoby, toteż entuzjastycznie zbiegła po schodach,
kompletnie nie świadoma ciążącego na niej spojrzenia Aymu, spojrzenia
wyrażającego zniechęcenie.
— Sauke, nie spodziewałam się, że to
będziesz ty! — Nan przywitała stojącą w progu kobietę szerokim uśmiechem.
Musiała przyznać, że wyglądała ona ślicznie w dopasowanych jeansach i gustownej
bluzce z wykrojonym dekoltem. Ciemne włosy zdrowo lśniły, a w uszach
połyskiwały cyrkonowe kolczyki.
— Mogę wejść?
— Co tu robisz? — Ayumu spojrzał na
gościa ze zdumieniem, stojąc na ostatnim stopniu schodów.
— Przyszłam z wizytą.
— Nie powinnaś być w oceanarium? —
Uniósł wymownie jedną brew.
— Tak się składa, że wzięłam sobie
dzisiaj urlop. Przysługuje mi takie prawo — odparła zaczepnie.
— Dlaczego każesz jej stać w progu? —
zapytała Nan z oburzeniem i zrobiła dla kobiety przejście. — Przecież to twoja
przyjaciółka.
— Najlepsza — dorzucił sarkastycznie.
— I jedyna — wtrąciła się Sakue z
uśmiechem.
— Och, wcale nie — Nan pokręciła
głową. — Doktor też lubi Ayumu.
— Racja, ale z pewnością nie odwiedza
go tak często jak ja. — Niezrażona niczym Sakue skierowała się do salonu,
lustrując po drodze stan domu — Za każdym razem jak tu przychodzę, jest coraz
gorzej. Kiedyś te śmieci cię przygniotą i się udusisz — rzuciła pół żartobliwie
pół serio.
— Nawet nie wiesz dla ilu ludzi to
byłby koniec świata. — Ayumu wzniósł oczy do nieba. — Na pogrzebie łzom nie
byłoby końca.
Sauke wbiła w niego nieprzejęte
ripostą spojrzenie i uniosła siatkę, którą miała ze sobą.
— Przyniosłam Nan…
— O nie! — Ayumu odwrócił się
raptownie, wbijając rękę we włosy. Czy to piekło kiedykolwiek się skończy?
— … ubrania — dokończyła Sakue z lekką
konsternacją wymalowaną na twarzy. Ponieważ jednak nigdy nie była w stanie do
końca zrozumieć charakteru przyjaciela, postanowiła skupić się głównie na jego
lokatorce.
Szybko wszystko stało się jasne, gdy
Nan otworzyła usta.
— Przecież nigdy się za to nie
odwdzięczę. Najpierw doktor, teraz ty. — Spojrzała na Sakue z wdzięcznością.
— Nie przejmuj się. Moja szafa i tak
się nie domyka.
Kobieta uśmiechnęła się z
rozbawieniem. Teraz rozumiała już wszystko i miała ochotę parsknąć głośnym
śmiechem. Z dnia na dzień, dom Ayumu przemienił się w przybytek charytatywny.
Zważywszy na dumę, jaką cechował się od zawsze, to musiało być dla niego trudne
i drażniące.
— Nan, myślę, że powinnaś je najpierw
przeglądnąć i wybrać te, które na ciebie pasują i ci się podobają, zgoda? —
Sauke dotknęła jej ramienia, znacząco popychając w stronę schodów.
Przez ułamek sekundy Nan nie wyglądała
na zachęconą propozycją, ale ponieważ lubiła Sakukę, postanowiła to zrobić i czmychnęła
na górę.
— Spławiłaś ją. Wnioskuje, że szykuje
się nieprzyjemna rozmowa — westchnął Ayumu, opadając na fotel. Wyznał się już
na przyjaciółce dość dobrze, by trafnie interpretować jej zachowania.
— Owszem. — Usiała naprzeciw niego,
zakładając nogę na nogę. Obdarzyła go przenikliwym spojrzeniem i, z wielką
powagą, odezwała się:
— Za cztery dni odbędzie się bal
dobroczynny. Oceanarium będzie zbierać datki. Jako jeden z głównych sponsorów
jesteś zaproszony w charakterze honorowego gościa.
Usta Ayumu wykrzywiły się drwiąco.
Pokręcił głową ze wzrokiem skierowanym na ukos.
— To zabawne. Od pięciu lat, rok w rok
przychodzisz i zapraszasz mnie, a ja nigdy nie się nie zjawiam. Czy
kiedykolwiek się tym znudzisz? — zapytał.
Sakue potrzebowała chwili na
zastanowienie się. Jej skupiona twarz nie wyrażała uczuć łatwych do
odgadnięcia, lecz jedno z nich było widoczne najbardziej – determinacja.
— Wierzę, że pewnego dnia przyjmiesz
zaproszenie, chociażby dla świętego spokoju.
— Czemu sądzisz, że to stanie się w
tym roku?
— Bo zapraszam też Nan — odparła
poważnie, unosząc głowę. — Masz dobry powód, by przyjść. Dziewczyny lubią takie
rzeczy. Ubierze się w ładną sukienkę, założy wysokie szpilki, będzie mogła
tańczyć całą noc. To ją uszczęśliwi.
— Sądzisz, że jej szczęście mnie
obchodzi? — spytał z nutą sarkastycznego rozbawienia, pocierając palec o
pulsującą skroń.
— Ayumu. — Sakue nachyliła się w
stronę mężczyzny. — Przyjąłeś ją do swojego domu, domu wciąż naznaczonego
śladami Marie. Patrząc na to z jej perspektywy i tego, co się stało, to
zrozumiałe, że Nan ma dla ciebie znaczenie. Uratowałeś ją z morza, trudno nie
dopatrzeć się w tym znaku. Ja zresztą wierzę, że Nan nim jest. Już czas, żebyś
wrócił do życia, a ona ci w tym pomoże.
Mężczyzna milczał. Potarł w palcach
kilkudniowy zarost, intensywnie myśląc. Pomysł Sakue ani trochę nie przypadł mu
do gustu, ale doznał silnego przeczucia, że nic nie wskóra. Oto znalazł się
obiektem tej kobiecej siły, której nie sposób zwalczyć żadnymi argumentami
przeciw. Zresztą, czy posiadał jakieś argumenty?
Pokonany i niezadowolony z tego
powodu, niechętnie kiwnął głową.
— Zobaczymy, co da się z tym zrobić.
Promienny uśmiech przyjaciółki
rozkwitł w pełnej krasie, od razu podniosła się z siedziska, jakby teraz
bardziej zdolna do aktywnego działania.
— Świetnie, zawiadomię innych, że się
pojawisz.
***
Był piątkowy wieczór. Ayumu wrócił do
domu z siatką zakupów na jutrzejszy dzień. Nie pamiętał kiedy ostatnio
wykonywał tak prozaiczne czynności, jak dbanie o asortyment lodówki. Oczywiście
na dnie siatki przekradł sześciopak piw. O butelce wódki mógł sobie tylko
pomarzyć, ale nikt nie rozkazywał mu przecież od razu rozstawać się z nałogiem,
prawda?
Już od progu poczuł, że powietrzu
unosi się zapach spalenizny. Umysł mężczyzny wszczął alarm, nakazujący mu
natychmiast coś zrobić. Zatem rzucił siatkę na stół w holu i popędził do
kuchni, skąd wyłaniał się wijący obłok czarnego dymu.
— Nan, co ty wyprawiasz? — krzyknął na
widok dziewczyny, próbującej ujarzmić zwęgloną rybę na patelni. Co gorsza z
kuchenki buchnął prawdziwy ogień.
Złapał za pierwszą lepszą ścierkę,
próbując ugasić rozwijający się pożar. Nan odkręciła w kranie wodę i napełniła
nią szklankę, a potem chlusnęła w stronę kuchenki, lecz to tylko spotęgowało
siłę ognia.
Nagle włączył się alarm czujników i, z
sufitu spadł rzęsisty deszcz, kładąc kres niebezpieczeństwu, ale także nie
pozostawiając suchej nitki na mieszkańcach domu.
Nan była tak zdziwiona tym, co się
stało, że w reakcji obronnej uniosła ręce, osłaniając głowę przed lodowatą
cieczą. Czarne włosy przykleiły się do jej ciała, a kropelki wody osiadły na
rzęsach.
Z kuchni zostało istne pobojowisko,
woda zalała całą podłogę i zmoczyła dwie ściany, nie mówiąc już o irytującym
dźwięku alarmu.
— Mogę wiedzieć, co skłoniło cię do
gotowania? — spytał Aymu lodowato poważnym tonem. Zmalała pod wpływem surowego
spojrzenia. Z patelni wciąż unosił się wątły dym, a uporczywy zapach miał się
wietrzyć przez kolejne dwa dni.
— Chciałam być przykładną panią domu —
odparła ze skruchą, kładąc obie dłonie na karku. Spojrzała na niego błagalnie,
ale nie oczekiwała łaski przebaczenia, przynajmniej nie w pierwszej chwili.
Ayumu strącił z rękawa nadmiar wody,
wyraźnie poirytowany. Wyglądał, jakby zaliczył niechcianą kąpiel w ubraniach.
— A umiesz w ogóle gotować!? —
podniósł głos, pewny, że odpowiedź będzie przecząca. Dlaczego go to nie
dziwiło? Nan miała talent do nieracjonalnych pomysłów, które owocowały tylko i
wyłącznie kłopotami.
— W telewizji wydawało się to proste —
wyznała cicho. — Chciałam, żeby się nam tu miło mieszkało. Dlatego, zaraz po
tym, jak sprzątnęłam dom, postanowiłam ci coś ugotować.
— Nan, cholera, ty… — Nagle zamarł w
bezruchu, a następnie rozejrzał się wokoło z niedowierzaniem. Skierował się do
holu, potem wtargnął z impetem do salonu. Wszędzie było czysto. Po górach
bałaganu nie została nawet maleńka plamka. Zobaczył podłogę pierwszy raz od
dłuższego czasu. Meble lśniły czystością, a z półek zniknęły niepotrzebne
rupiecie, to co zaś zostało, tworzyło miły dla oka ład i porządek.
— Jak ty… — Podniósł wzrok na Nan,
która stała onieśmielona nieco dalej. —… jak udało ci się posprzątać to
wszystko?
— Miałeś pod zlewem środki czystości.
A w kantorku odkurzacz, mopa i to wszystko, co było mi potrzebne. Za to nie
miałam dość worków, by zapakować wszystkie śmieci, więc zadzwoniłam do Sakue i
wspólnie ujarzmiłyśmy ten bałagan.
Ayumu zamrugał zdezorientowany. Gdyby
nie swąd spalenizny poczułby, że powietrzu unosi się zapach waniliowych
świeczek. Nie mógł uwierzyć, że Nan uwinęła się przy porządkach tak szybko.
Dopiero wówczas uzmysłowił sobie, jak wiele dał dziewczynie na to czasu. Kiedy wychodził
powiedział jej, że tylko po zakupy, a tak naprawdę, oprócz nich wstąpił też do
baru i przesiedział w nim kilka godzin z drinkiem i durnym meczem w telewizji.
— Nie musiałaś… — Mówiąc to, tym razem
jego dopadło uczucie zmieszania. Cokolwiek by nie myślał o próbie spalenia
kuchni, nie potrafił nie docenić tak wielkiego gestu wdzięczności ze strony
Nan. Spojrzał na nią zupełnie inaczej.
— Ależ to nic takiego. — Uśmiechnęła
się z nadzieją na wybaczenie. — Przecież w takim bałaganie nie dało się żyć.
Spójrz ile masz tu miejsca! — Zagarnęła ruchem ręki otoczenie. — To olbrzymi
dom!
— Tak, olbrzymi i strasznie cichy —
odpowiedział posępnie, nie zamierzając wyjaśniać, co miał na myśli mimo, iż
patrzyły na niego nierozumiejące niczego oczy dziewczyny.
— Och, ale jednego pokoju nie mogłam
wysprzątać, wiesz? — Przypomniała sobie ze zdziwieniem. — Znajduje się on koło
twojej pracowni, której zresztą też nie wysprzątałam, bo nie miałam odwagi
ruszać twoich rzeczy. Ale, co jest w tym pokoju? — zapytała, mrużąc oczy. —
Dlaczego w ogóle jest zamknięty?
— Po prostu nikt z niego nie korzysta.
Jest nieczynny.
— A nie mógłbyś zrobić z niego użytku?
W końcu śpisz na kanapie — zauważyła bystro, ale szybko tego pożałowała, gdy
oczy Ayumu nasiąkły ciemną barwą.
— Ten pokój jest zamknięty i tak ma
być! Koniec dyskusji!
***
Nan dawno już spała w sypialni na
górze, gdy Ayumu siedział w salonie w zupełnych ciemnościach. Co rusz podnosił
do ust puszkę piwa, racząc się gorzkim smakiem napoju.
Tym razem jednak jakoś mu nie do końca
ono smakowało. Natrętne wspomnienia znów atakowały go bez litości. Cienie Mari
przemykały złowrogo po ścianach domu, chcąc przypomnieć mu o swej obecności.
„Jestem tu, patrz na mnie. Mówię do
ciebie” szeptały mu wprost do ucha, nie przejmując się wcale próbą ich
ignorowania.
Ayumu z rezygnacją sięgnął po pilota i
włączył telewizor. Akurat trafił na powtórkę wiadomości. Dziennikarka po
drugiej stronie ekranu trzymała podniesiony mikrofon i monotonnie przekazywała wieści.
— Przez zachodnie wybrzeże Okinawy
przeszły falę ostrych tajfunów. Szacuje się, że żywioł dokonał milionowych
strat, których odbudowanie może zająć kilka miesięcy. Już teraz wiadomo, że
zginęło około stu osób, a drugie tyle przebywa w szpitalach. Wiele rodzin nie
może pogodzić się z tą tragedią. Ratownicy wciąż szukają szczątków pięciu
zatopionych statków, którym nie udało się uciec przed niszczycielskimi falami
morza. Eksperci donoszą, że był to ostatni tajfun w tym roku, ale dla pewności
prosimy zachować środki ostrożności i uważnie obserwować wszelakie zmiany
pogodowe.
Ekran zgasł. Aymu nie miał ochoty
dowiadywać się, jakie jeszcze zniszczenia dokonały się na Okinawie. Sam
pamiętał tamten wieczór jak przez mgłę. Burzowa nawałnica, kotłujące się morze,
wiatr atakujący wszystko z siłą huraganu - jawiło się w umyśle mężczyzny jako
niewyraźna plama.
Oparł głowę o kanapę, zastanawiając
się kim jest Nan. Czy jest na tym świecie ktoś, kto wkrótce się o nią upomni?
Rodzina? Może narzeczony? Nie wiedzieć dlaczego, ostatnia myśl przyprawiła go o
skurcz serca. A jeżeli jej najbliżsi zginęli? Zakładając, że wraz z rodziną
przebywała wtedy na jakimś jachcie było to możliwe. Z drugiej strony, Nan
wydawała się pełnoletnia, zatem równie prawdopodobne, że spędzała tutaj samotne
wakacje. Może tuż przed pójściem na uniwersytet? Wielu studentów czyniło
podobnie. Jakie miała plany na przyszłość? Kim chciała zostać za parę lat? Jaka
była nim wypadek odebrał jej pamięć?
Aymu odepchnął do siebie te
rozmyślania. Nie przynosiły one żadnej odpowiedzi, a jedynie rozbudzały
ciekawość oraz dziwny lęk. Lęk, że już niedługo ktoś mu ją odbierze, że tak
naprawdę ona zniknie z jego życia podobnie jak Marie.
***
Ohoooooo, zaczyna się do niej przywiązywać! Tak, tak, podobna mi się to.
OdpowiedzUsuńI nadal nie mogę wyjść z podziwu nad Nan. Jej beztroskie podejście do życia jest tak ujmujące, że ... ohhh! Mam nadzieję, że wkrótce dowiemy się o niej czegoś więcej.
Noo, ja czekam na tą całą imprezę dobroczynną, bo czuję, że jeśli Aymu zjawi sie na niej z Nan, to będzie to sensacja roku! W dodatku Nan jest niezwykle bezpośrednią osobą i jeśli faktycznie dojdzie do tego wyjścia na imprezę, to pewnie wpakuje Aymu w jakieś kłopoty - oczywiście nieświadomie - a to będzie zapewne mega zabawne ^^ Aymu tak niby nie interesuje się Nan, ale okłamuje samego siebie, twierdząc, ze nie obchodzi go ta dziewczyna, w końcu przygarnął ją do siebie, a mógł równie dobrze całą tę sprawę olać. To chyba o czymś świadczy, co nie? XD ach, czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNan jest wspaniała. Uwielbiam tę dziewczynę. Haha. Dobrze, że Ayumu wrócił w porę, bo Nan spaliłaby całą kuchnie, jak i nie dom, a było już blisko ;D No, ale za to jak wysprzątała mu chałupkę.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej imprezy dobroczynnej. Jeśli Ayumu pójdzie z Nan to zdecydowanie wszystkie oczy będą ku nim zwrócone.
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam. :)
Nan normalnie przechodzi samą siebie! żeby wysprzątać cały ten bałagan i jeszcze żyć to trzeba być naprawdę mistrzem. więc pokłony dla mistrzyni...(zapytaj się jej może by chciała posprzątać mój xd)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym się, że Ayuma nie będzie chciał oddać doktorkowi swojej nowej podopiecznej. w poprzednich rozdziałach wydawał się myśleć inaczej. hmmmm czyli coś się kroi ;d
Na tym balu coś się wydarzy, ja to czuję. w ogóle nie wyobrażam sobie Ayumy w jakimś odświętnym stroju nie mówiąc już o garniturze. ciekawe więc w co się ubierze xd
Pozdrawiam^^
Aymu nikogo do siebie chyba nie dopuszczał, nawet tej przyjaciółki, a Nan, choć jest z nim tak krótko, już zdobyła jego serce. To wiać. Inaczej nie bałby się tak bardzo, że ją straci. :) Jej, tyle ubrań dostała. Tej to dobrze, haha. :D Ale przynajmniej Aymu ma z głowy kolejne zakupy. Powinien się z tego powodu cieszyć. W sumie dobrze się stało, że z nim zamieszkała, bo przynajmniej w domu będzie miał porządek. Szkoda tylko, że z gotowaniem jej nie wyszło, haha. :D Ale z czasem i tego się nauczy. Co jest w zamkniętym pokoju? Pewnie ma on jakiś związek z Marie. Dobrze, że w życiu Aymu pojawiła się Nan. Nie powinien cały czas żyć przeszłością. Marie już nie ma, a on musi iść do przodu. Dzięki Nan pewnie mu się to uda. :)
OdpowiedzUsuńNajpierw doktor przyniósł Nan ubrania swej żony, zapraszając ją i Ayumu do swojego domu, a potem zjawiła się również Sakue z torbą pełną ubrań. To miłe, że ktoś pamięta o naszej słodkiej Nan i z chęcią przynosi jej jakieś rzeczy do ubrania. Ayumu rzeczywiście był na tyle skąpy, by obdarzyć ją zaledwie jedną sukienką.
OdpowiedzUsuńSakue wykorzystała sytuację i Ayumu pojawi się z Nan na balu dobroczynnym. Zuch dziewczyna! :).
Nan i gotowanie to bardzo zły pomysł xD. Kuchnia prawie poszła z dymem, ale Ayumu wręcz oniemiał na widok posprzątanego mieszkania. Nie dziwię się, że nie był w stanie gniewać się na dziewczynę zbyt długo. Naprawdę się postarała i chłopak byłby ostatnim chamem nie doceniając tego gestu. Coś mi się wydaje, że nieposprzątany, a zarazem zamknięty pokój należał do Marie...
Sądzę, że Ayumu zaczyna powoli zależeć na Nan. W innym wypadku w ogóle nie przejmowałby się myślą, że może mu ją ktoś zabrać. Że pewnego dnia obudzi się, a jej już nie będzie obok niego. Jestem tylko ciekawa, jak to wszystko się potoczy i kim okaże się potwór z poprzedniego rozdziału...
Czekam na nowość <3.