5.O dobroczynności przyjaciół i nieudolnej gospodyni.

Wibrujący dźwięk dzwonka wyrwał go gwałtownie ze snu. Ayumu miał za sobą kiepską noc na niewygodnej kanapie, a gdy wreszcie zmrużył oczy, ktoś miał czelność dzwonić do drzwi.
Nie miewał często gości, żeby nie rzecz, iż nikt specjalny od siedmiu lat nie przekroczył progu jego domu, nie wliczając Masakiego, który bardziej zjawiał się, by szarpać mu nerwy niż złożyć miłą wizytę i Sakue, ale ona przychodziła nie wiadomo po co i starała się nawiązać z nim rozmowę, na którą nigdy nie miał ochoty.
Dźwignął się z posłania i powłóczystym krokiem dotarł do drzwi, brutalnie szarpiąc za klamkę. Tak, nie kwapił się, by zamknąć je na klucz, złodzieje nie mieliby tu czego szukać, chyba, że byliby wielbicielami jego sztuki i mieli chrapkę na obrazy, lecz to już czysta fantazja.
— Masaki… — Przetarł dłonią twarz i westchnął zmęczony. — Mogłem się domyślić, że to ty. Nosisz zegarek, człowieku? Jest…
— Dziesiąta rano — dokończył za niego doktor, a jego brwi uniosły się znacząco.
— Dziesiąta? — Aymu ocknął się natychmiast. — Naprawdę? — Spojrzał na nadgarstek, ale przywitał go na nim brak zegarka. Przewrócił oczami. — Może i dziesiąta, co z tego?
— Gdzie jest Nan? — Doktor skrzyżował ramiona na torsie. Przypominał do złudzenia nauczyciela, który próbuje przygwoździć swego ucznia na tyle mocno, by wyznał swe winy.
— Pewnie śpi — wzruszył ramionami.
— Z drogi. — Masaki nie przyjął tego do wiadomości i przepchnął się do środka z siatką w ręce.
Ayumu nie protestował, kiedy mężczyzna wspiął się po schodach do jego sypialni. Niechętnie za to ruszył za nim, modląc się, aby Nan nie zniknęła w tajemniczych okolicznościach.
Na szczęście była w pokoju. Przywitała ich promiennym uśmiechem, odrywając wzrok od książki, którą trzymała na skrzyżowanych turecko nogach.
— Przyszedł pan sprawdzić, jak się miewam? — Zatrzasnęła książkę i odłożyła ją na bok, zeskakując z łóżka.
— Tak. — Skinął głową doktor i posłał Ayumu spojrzenie mówiące „tym razem ci się upiekło”. — Przyniosłem ci trochę ubrań. Moja żona chętnie zgodziła się dać ci kilka swoich, kiedy opowiedziałem jej o tobie.
Nan początkowo nieufanie odebrała od mężczyzny reklamówkę, pamiętając wciąż z urazą, iż chciał ją zabrać od Ayumu. Kiedy jednak zajrzała do środka oczy zabłyszczały jej z niedowierzaniem.
— To wszystko naprawdę dla mnie?
— Są używane, ale w dobrym stanie i wyprane — odpowiedział Masaki.
— Dziękuje — wyszeptała wzruszona, biorąc do ręki pierwszą bluzkę, jaka wpadła jej w rękę. Przycisnęła ją mocno do piersi i podeszła do lustra, chcąc zobaczyć jak będzie w niej wyglądać.
— Po co to robisz? — szepnął z oburzeniem Ayumu. — Nie potrzebuje twojej dobroczynności.
— Kiedy ja wcale nie obdarowuje ciebie — odparł doktor z ironią. — Po prostu, jeżeli Nan musi już mieszkać z tobą, chcę jej to trochę ułatwić.
— Przynosząc jej siatkę ubrań? Czy twoim zdaniem chodzi po domu nago? — Sprzeciwił się, pilnując, by nie podnieść za bardzo głosu.
— A poza tą paskudna sukienką i chłopskimi buciorami kupiłeś jej coś jeszcze? — spytał Masaki dobrze znając odpowiedź. — Zdaje mi się, że w niej spała, bo nie ma piżamy
Ayumu skrzywił się z niezadowoleniem.
— Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że zostanie u mnie. Zadbam o nią przecież.
— Obyś się tylko nie przeliczył. Nie zapominaj kim jesteś od siedmiu lat.
Ta wymiana zdań mogłaby trwać jeszcze chwile i przerodzić się w kłótnie, gdyby Nan w porę nie podeszła do nich ze słowami.
— Proszę podziękować żonie, doktorze. Musi być wspaniałą kobietą, skoro podarowała mi tyle pięknych rzeczy. Może zechcę kiedyś wpaść do nas z wizytą? Chciałabym ją poznać.
— Do nas? — Aymu spojrzał na nią ze zdziwieniem. Czyżby uważała, że dom należy także do niej? Nie mieściło mu się to w głowie, a jednocześnie nie dowierzał, iż Nan potrafi także wysławiać się z taką elegancją. Jakby na chwilę przestawała być dzieckiem.
— Sądzę, że lepiej będzie, jeżeli ty złożysz nam wizytę. — Doktor uśmiechnął się nieznacznie, starając się zatrzeć nieprzyjemne zachowanie przyjaciela. — Jak mówiłem, mamy piękny ogród i psa, musisz to zobaczyć.
Ayumu prychnął. Dobrze wiedział, iż Masaki ma nadzieje, że kiedy Nan zobaczy jego dom na własne oczy, zmieni zdanie. Tylko co to oznaczałoby dla niego? Przecież oddałby Nan doktorowi już dzisiaj, prawda? Wycofał się do korytarza, gdy uświadomił sobie, że wcale nie chciał, aby Nan zmieniła zdanie. Chciał, żeby została.
— Z chęcią — odpowiedziała Nan, ponownie skupiając się na swoim odbiciu lustrzanym. — Ayumu też jest zaproszony, prawda?
— Oczywiście — przytakną doktor z uśmiechem.
Przyjaciel posiedział do południa, korzystając z zaproszenia na kawę, które naturalnie nie padło z ust właściciela domu, ale jego nowej lokatorki. A kiedy, po wyjściu Masakiego, Ayumu był pewien, że reszta dnia przebiegnie spokojnie, dzwonek do drzwi po raz kolejny wypełnił każdy kąt posesji.
— Nie wiedziałam, że jesteś taki lubiany! — Nan spojrzała na niego zachwycona, osobiście przepadała za towarzystwem drugiej osoby, toteż entuzjastycznie zbiegła po schodach, kompletnie nie świadoma ciążącego na niej spojrzenia Aymu, spojrzenia wyrażającego zniechęcenie.
— Sauke, nie spodziewałam się, że to będziesz ty! — Nan przywitała stojącą w progu kobietę szerokim uśmiechem. Musiała przyznać, że wyglądała ona ślicznie w dopasowanych jeansach i gustownej bluzce z wykrojonym dekoltem. Ciemne włosy zdrowo lśniły, a w uszach połyskiwały cyrkonowe kolczyki.
— Mogę wejść?
— Co tu robisz? — Ayumu spojrzał na gościa ze zdumieniem, stojąc na ostatnim stopniu schodów.
— Przyszłam z wizytą.
— Nie powinnaś być w oceanarium? — Uniósł wymownie jedną brew.
— Tak się składa, że wzięłam sobie dzisiaj urlop. Przysługuje mi takie prawo — odparła zaczepnie.
— Dlaczego każesz jej stać w progu? — zapytała Nan z oburzeniem i zrobiła dla kobiety przejście. — Przecież to twoja przyjaciółka.
— Najlepsza — dorzucił sarkastycznie.
— I jedyna — wtrąciła się Sakue z uśmiechem.
— Och, wcale nie — Nan pokręciła głową. — Doktor też lubi Ayumu.
— Racja, ale z pewnością nie odwiedza go tak często jak ja. — Niezrażona niczym Sakue skierowała się do salonu, lustrując po drodze stan domu — Za każdym razem jak tu przychodzę, jest coraz gorzej. Kiedyś te śmieci cię przygniotą i się udusisz — rzuciła pół żartobliwie pół serio.
— Nawet nie wiesz dla ilu ludzi to byłby koniec świata. — Ayumu wzniósł oczy do nieba. — Na pogrzebie łzom nie byłoby końca.
Sauke wbiła w niego nieprzejęte ripostą spojrzenie i uniosła siatkę, którą miała ze sobą.
— Przyniosłam Nan…
— O nie! — Ayumu odwrócił się raptownie, wbijając rękę we włosy. Czy to piekło kiedykolwiek się skończy?
— … ubrania — dokończyła Sakue z lekką konsternacją wymalowaną na twarzy. Ponieważ jednak nigdy nie była w stanie do końca zrozumieć charakteru przyjaciela, postanowiła skupić się głównie na jego lokatorce.
Szybko wszystko stało się jasne, gdy Nan otworzyła usta.
— Przecież nigdy się za to nie odwdzięczę. Najpierw doktor, teraz ty. — Spojrzała na Sakue z wdzięcznością.
— Nie przejmuj się. Moja szafa i tak się nie domyka.
Kobieta uśmiechnęła się z rozbawieniem. Teraz rozumiała już wszystko i miała ochotę parsknąć głośnym śmiechem. Z dnia na dzień, dom Ayumu przemienił się w przybytek charytatywny. Zważywszy na dumę, jaką cechował się od zawsze, to musiało być dla niego trudne i drażniące.
— Nan, myślę, że powinnaś je najpierw przeglądnąć i wybrać te, które na ciebie pasują i ci się podobają, zgoda? — Sauke dotknęła jej ramienia, znacząco popychając w stronę schodów.
Przez ułamek sekundy Nan nie wyglądała na zachęconą propozycją, ale ponieważ lubiła Sakukę, postanowiła to zrobić i czmychnęła na górę. 
— Spławiłaś ją. Wnioskuje, że szykuje się nieprzyjemna rozmowa — westchnął Ayumu, opadając na fotel. Wyznał się już na przyjaciółce dość dobrze, by trafnie interpretować jej zachowania.
— Owszem. — Usiała naprzeciw niego, zakładając nogę na nogę. Obdarzyła go przenikliwym spojrzeniem i, z wielką powagą, odezwała się:
— Za cztery dni odbędzie się bal dobroczynny. Oceanarium będzie zbierać datki. Jako jeden z głównych sponsorów jesteś zaproszony w charakterze honorowego gościa.
Usta Ayumu wykrzywiły się drwiąco. Pokręcił głową ze wzrokiem skierowanym na ukos.
— To zabawne. Od pięciu lat, rok w rok przychodzisz i zapraszasz mnie, a ja nigdy nie się nie zjawiam. Czy kiedykolwiek się tym znudzisz? — zapytał.
Sakue potrzebowała chwili na zastanowienie się. Jej skupiona twarz nie wyrażała uczuć łatwych do odgadnięcia, lecz jedno z nich było widoczne najbardziej – determinacja.
— Wierzę, że pewnego dnia przyjmiesz zaproszenie, chociażby dla świętego spokoju.
— Czemu sądzisz, że to stanie się w tym roku?
— Bo zapraszam też Nan — odparła poważnie, unosząc głowę. — Masz dobry powód, by przyjść. Dziewczyny lubią takie rzeczy. Ubierze się w ładną sukienkę, założy wysokie szpilki, będzie mogła tańczyć całą noc. To ją uszczęśliwi.
— Sądzisz, że jej szczęście mnie obchodzi? — spytał z nutą sarkastycznego rozbawienia, pocierając palec o pulsującą skroń.
— Ayumu. — Sakue nachyliła się w stronę mężczyzny. — Przyjąłeś ją do swojego domu, domu wciąż naznaczonego śladami Marie. Patrząc na to z jej perspektywy i tego, co się stało, to zrozumiałe, że Nan ma dla ciebie znaczenie. Uratowałeś ją z morza, trudno nie dopatrzeć się w tym znaku. Ja zresztą wierzę, że Nan nim jest. Już czas, żebyś wrócił do życia, a ona ci w tym pomoże.
Mężczyzna milczał. Potarł w palcach kilkudniowy zarost, intensywnie myśląc. Pomysł Sakue ani trochę nie przypadł mu do gustu, ale doznał silnego przeczucia, że nic nie wskóra. Oto znalazł się obiektem tej kobiecej siły, której nie sposób zwalczyć żadnymi argumentami przeciw. Zresztą, czy posiadał jakieś argumenty?
Pokonany i niezadowolony z tego powodu, niechętnie kiwnął głową.
— Zobaczymy, co da się z tym zrobić.
Promienny uśmiech przyjaciółki rozkwitł w pełnej krasie, od razu podniosła się z siedziska, jakby teraz bardziej zdolna do aktywnego działania.
— Świetnie, zawiadomię innych, że się pojawisz.

***

Był piątkowy wieczór. Ayumu wrócił do domu z siatką zakupów na jutrzejszy dzień. Nie pamiętał kiedy ostatnio wykonywał tak prozaiczne czynności, jak dbanie o asortyment lodówki. Oczywiście na dnie siatki przekradł sześciopak piw. O butelce wódki mógł sobie tylko pomarzyć, ale nikt nie rozkazywał mu przecież od razu rozstawać się z nałogiem, prawda?
Już od progu poczuł, że powietrzu unosi się zapach spalenizny. Umysł mężczyzny wszczął alarm, nakazujący mu natychmiast coś zrobić. Zatem rzucił siatkę na stół w holu i popędził do kuchni, skąd wyłaniał się wijący obłok czarnego dymu.
— Nan, co ty wyprawiasz? — krzyknął na widok dziewczyny, próbującej ujarzmić zwęgloną rybę na patelni. Co gorsza z kuchenki buchnął prawdziwy ogień.
Złapał za pierwszą lepszą ścierkę, próbując ugasić rozwijający się pożar. Nan odkręciła w kranie wodę i napełniła nią szklankę, a potem chlusnęła w stronę kuchenki, lecz to tylko spotęgowało siłę ognia.
Nagle włączył się alarm czujników i, z sufitu spadł rzęsisty deszcz, kładąc kres niebezpieczeństwu, ale także nie pozostawiając suchej nitki na mieszkańcach domu.
Nan była tak zdziwiona tym, co się stało, że w reakcji obronnej uniosła ręce, osłaniając głowę przed lodowatą cieczą. Czarne włosy przykleiły się do jej ciała, a kropelki wody osiadły na rzęsach.
Z kuchni zostało istne pobojowisko, woda zalała całą podłogę i zmoczyła dwie ściany, nie mówiąc już o irytującym dźwięku alarmu.
— Mogę wiedzieć, co skłoniło cię do gotowania? — spytał Aymu lodowato poważnym tonem. Zmalała pod wpływem surowego spojrzenia. Z patelni wciąż unosił się wątły dym, a uporczywy zapach miał się wietrzyć przez kolejne dwa dni.
— Chciałam być przykładną panią domu — odparła ze skruchą, kładąc obie dłonie na karku. Spojrzała na niego błagalnie, ale nie oczekiwała łaski przebaczenia, przynajmniej nie w pierwszej chwili.
Ayumu strącił z rękawa nadmiar wody, wyraźnie poirytowany. Wyglądał, jakby zaliczył niechcianą kąpiel w ubraniach.
— A umiesz w ogóle gotować!? — podniósł głos, pewny, że odpowiedź będzie przecząca. Dlaczego go to nie dziwiło? Nan miała talent do nieracjonalnych pomysłów, które owocowały tylko i wyłącznie kłopotami.
— W telewizji wydawało się to proste — wyznała cicho. — Chciałam, żeby się nam tu miło mieszkało. Dlatego, zaraz po tym, jak sprzątnęłam dom, postanowiłam ci coś ugotować.
— Nan, cholera, ty… — Nagle zamarł w bezruchu, a następnie rozejrzał się wokoło z niedowierzaniem. Skierował się do holu, potem wtargnął z impetem do salonu. Wszędzie było czysto. Po górach bałaganu nie została nawet maleńka plamka. Zobaczył podłogę pierwszy raz od dłuższego czasu. Meble lśniły czystością, a z półek zniknęły niepotrzebne rupiecie, to co zaś zostało, tworzyło miły dla oka ład i porządek.
— Jak ty… — Podniósł wzrok na Nan, która stała onieśmielona nieco dalej. —… jak udało ci się posprzątać to wszystko?
— Miałeś pod zlewem środki czystości. A w kantorku odkurzacz, mopa i to wszystko, co było mi potrzebne. Za to nie miałam dość worków, by zapakować wszystkie śmieci, więc zadzwoniłam do Sakue i wspólnie ujarzmiłyśmy ten bałagan.
Ayumu zamrugał zdezorientowany. Gdyby nie swąd spalenizny poczułby, że powietrzu unosi się zapach waniliowych świeczek. Nie mógł uwierzyć, że Nan uwinęła się przy porządkach tak szybko. Dopiero wówczas uzmysłowił sobie, jak wiele dał dziewczynie na to czasu. Kiedy wychodził powiedział jej, że tylko po zakupy, a tak naprawdę, oprócz nich wstąpił też do baru i przesiedział w nim kilka godzin z drinkiem i durnym meczem w telewizji.
— Nie musiałaś… — Mówiąc to, tym razem jego dopadło uczucie zmieszania. Cokolwiek by nie myślał o próbie spalenia kuchni, nie potrafił nie docenić tak wielkiego gestu wdzięczności ze strony Nan. Spojrzał na nią zupełnie inaczej.
— Ależ to nic takiego. — Uśmiechnęła się z nadzieją na wybaczenie. — Przecież w takim bałaganie nie dało się żyć. Spójrz ile masz tu miejsca! — Zagarnęła ruchem ręki otoczenie. — To olbrzymi dom!
— Tak, olbrzymi i strasznie cichy — odpowiedział posępnie, nie zamierzając wyjaśniać, co miał na myśli mimo, iż patrzyły na niego nierozumiejące niczego oczy dziewczyny.
— Och, ale jednego pokoju nie mogłam wysprzątać, wiesz? — Przypomniała sobie ze zdziwieniem. — Znajduje się on koło twojej pracowni, której zresztą też nie wysprzątałam, bo nie miałam odwagi ruszać twoich rzeczy. Ale, co jest w tym pokoju? — zapytała, mrużąc oczy. — Dlaczego w ogóle jest zamknięty?
— Po prostu nikt z niego nie korzysta. Jest nieczynny.
— A nie mógłbyś zrobić z niego użytku? W końcu śpisz na kanapie — zauważyła bystro, ale szybko tego pożałowała, gdy oczy Ayumu nasiąkły ciemną barwą.
— Ten pokój jest zamknięty i tak ma być! Koniec dyskusji!

***

Nan dawno już spała w sypialni na górze, gdy Ayumu siedział w salonie w zupełnych ciemnościach. Co rusz podnosił do ust puszkę piwa, racząc się gorzkim smakiem napoju.
Tym razem jednak jakoś mu nie do końca ono smakowało. Natrętne wspomnienia znów atakowały go bez litości. Cienie Mari przemykały złowrogo po ścianach domu, chcąc przypomnieć mu o swej obecności.
„Jestem tu, patrz na mnie. Mówię do ciebie” szeptały mu wprost do ucha, nie przejmując się wcale próbą ich ignorowania.
Ayumu z rezygnacją sięgnął po pilota i włączył telewizor. Akurat trafił na powtórkę wiadomości. Dziennikarka po drugiej stronie ekranu trzymała podniesiony mikrofon i monotonnie przekazywała wieści.
— Przez zachodnie wybrzeże Okinawy przeszły falę ostrych tajfunów. Szacuje się, że żywioł dokonał milionowych strat, których odbudowanie może zająć kilka miesięcy. Już teraz wiadomo, że zginęło około stu osób, a drugie tyle przebywa w szpitalach. Wiele rodzin nie może pogodzić się z tą tragedią. Ratownicy wciąż szukają szczątków pięciu zatopionych statków, którym nie udało się uciec przed niszczycielskimi falami morza. Eksperci donoszą, że był to ostatni tajfun w tym roku, ale dla pewności prosimy zachować środki ostrożności i uważnie obserwować wszelakie zmiany pogodowe.
Ekran zgasł. Aymu nie miał ochoty dowiadywać się, jakie jeszcze zniszczenia dokonały się na Okinawie. Sam pamiętał tamten wieczór jak przez mgłę. Burzowa nawałnica, kotłujące się morze, wiatr atakujący wszystko z siłą huraganu - jawiło się w umyśle mężczyzny jako niewyraźna plama.
Oparł głowę o kanapę, zastanawiając się kim jest Nan. Czy jest na tym świecie ktoś, kto wkrótce się o nią upomni? Rodzina? Może narzeczony? Nie wiedzieć dlaczego, ostatnia myśl przyprawiła go o skurcz serca. A jeżeli jej najbliżsi zginęli? Zakładając, że wraz z rodziną przebywała wtedy na jakimś jachcie było to możliwe. Z drugiej strony, Nan wydawała się pełnoletnia, zatem równie prawdopodobne, że spędzała tutaj samotne wakacje. Może tuż przed pójściem na uniwersytet? Wielu studentów czyniło podobnie. Jakie miała plany na przyszłość? Kim chciała zostać za parę lat? Jaka była nim wypadek odebrał jej pamięć?
Aymu odepchnął do siebie te rozmyślania. Nie przynosiły one żadnej odpowiedzi, a jedynie rozbudzały ciekawość oraz dziwny lęk. Lęk, że już niedługo ktoś mu ją odbierze, że tak naprawdę ona zniknie z jego życia podobnie jak Marie.


 ***

6 komentarzy:

  1. Ohoooooo, zaczyna się do niej przywiązywać! Tak, tak, podobna mi się to.
    I nadal nie mogę wyjść z podziwu nad Nan. Jej beztroskie podejście do życia jest tak ujmujące, że ... ohhh! Mam nadzieję, że wkrótce dowiemy się o niej czegoś więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo, ja czekam na tą całą imprezę dobroczynną, bo czuję, że jeśli Aymu zjawi sie na niej z Nan, to będzie to sensacja roku! W dodatku Nan jest niezwykle bezpośrednią osobą i jeśli faktycznie dojdzie do tego wyjścia na imprezę, to pewnie wpakuje Aymu w jakieś kłopoty - oczywiście nieświadomie - a to będzie zapewne mega zabawne ^^ Aymu tak niby nie interesuje się Nan, ale okłamuje samego siebie, twierdząc, ze nie obchodzi go ta dziewczyna, w końcu przygarnął ją do siebie, a mógł równie dobrze całą tę sprawę olać. To chyba o czymś świadczy, co nie? XD ach, czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nan jest wspaniała. Uwielbiam tę dziewczynę. Haha. Dobrze, że Ayumu wrócił w porę, bo Nan spaliłaby całą kuchnie, jak i nie dom, a było już blisko ;D No, ale za to jak wysprzątała mu chałupkę.
    Jestem ciekawa tej imprezy dobroczynnej. Jeśli Ayumu pójdzie z Nan to zdecydowanie wszystkie oczy będą ku nim zwrócone.
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nan normalnie przechodzi samą siebie! żeby wysprzątać cały ten bałagan i jeszcze żyć to trzeba być naprawdę mistrzem. więc pokłony dla mistrzyni...(zapytaj się jej może by chciała posprzątać mój xd)
    Nie spodziewałabym się, że Ayuma nie będzie chciał oddać doktorkowi swojej nowej podopiecznej. w poprzednich rozdziałach wydawał się myśleć inaczej. hmmmm czyli coś się kroi ;d
    Na tym balu coś się wydarzy, ja to czuję. w ogóle nie wyobrażam sobie Ayumy w jakimś odświętnym stroju nie mówiąc już o garniturze. ciekawe więc w co się ubierze xd
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Aymu nikogo do siebie chyba nie dopuszczał, nawet tej przyjaciółki, a Nan, choć jest z nim tak krótko, już zdobyła jego serce. To wiać. Inaczej nie bałby się tak bardzo, że ją straci. :) Jej, tyle ubrań dostała. Tej to dobrze, haha. :D Ale przynajmniej Aymu ma z głowy kolejne zakupy. Powinien się z tego powodu cieszyć. W sumie dobrze się stało, że z nim zamieszkała, bo przynajmniej w domu będzie miał porządek. Szkoda tylko, że z gotowaniem jej nie wyszło, haha. :D Ale z czasem i tego się nauczy. Co jest w zamkniętym pokoju? Pewnie ma on jakiś związek z Marie. Dobrze, że w życiu Aymu pojawiła się Nan. Nie powinien cały czas żyć przeszłością. Marie już nie ma, a on musi iść do przodu. Dzięki Nan pewnie mu się to uda. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najpierw doktor przyniósł Nan ubrania swej żony, zapraszając ją i Ayumu do swojego domu, a potem zjawiła się również Sakue z torbą pełną ubrań. To miłe, że ktoś pamięta o naszej słodkiej Nan i z chęcią przynosi jej jakieś rzeczy do ubrania. Ayumu rzeczywiście był na tyle skąpy, by obdarzyć ją zaledwie jedną sukienką.
    Sakue wykorzystała sytuację i Ayumu pojawi się z Nan na balu dobroczynnym. Zuch dziewczyna! :).
    Nan i gotowanie to bardzo zły pomysł xD. Kuchnia prawie poszła z dymem, ale Ayumu wręcz oniemiał na widok posprzątanego mieszkania. Nie dziwię się, że nie był w stanie gniewać się na dziewczynę zbyt długo. Naprawdę się postarała i chłopak byłby ostatnim chamem nie doceniając tego gestu. Coś mi się wydaje, że nieposprzątany, a zarazem zamknięty pokój należał do Marie...
    Sądzę, że Ayumu zaczyna powoli zależeć na Nan. W innym wypadku w ogóle nie przejmowałby się myślą, że może mu ją ktoś zabrać. Że pewnego dnia obudzi się, a jej już nie będzie obok niego. Jestem tylko ciekawa, jak to wszystko się potoczy i kim okaże się potwór z poprzedniego rozdziału...
    Czekam na nowość <3.

    OdpowiedzUsuń