Rozdział dziesiąty

Aya denerwowała się, jak nigdy wcześniej. Sarota zresztą też. Obie przeżywały fakt, że za dziesięć minut miały odbyć się przesłuchania do szkolnej sztuki, chociaż każda z innego powodu.
Aya, ponieważ był to jej pierwszy casting w życiu i, mimo że zawsze miała mocną wiarę w siebie, nagle wszystko wydało się jej niepewne, nawet to, czy poradzi sobie z rolą. Sarota natomiast, miała o wiele poważniejszy powód do stresu, gdyż w sali gimnastycznej, gdzie zorganizowano to wszystko, weszła właśnie jej koleżanka Nakama. Jej poważne, świdrujące na wylot tęczówki uświadomiły Sarocie, iż za chwile zjawi się tutaj także Hideo i oboje będę oczekiwali od niej innej decyzji. Czuła, że znalazła się na rozdrożu, a wybranie konkretnej drogi przypłaci nieuniknionymi konsekwencjami. Tylko co poświęcić? Wieloletnią przyjaźń czy sympatie chłopaka, który budził w niej zachwyt? Wydawałoby się, że odpowiedź jest prosta, ale nie dla Saroty.
Tymczasem, Aya stała za drzwiami do sali i nerwowo krążyła tam i z powrotem. Nieświadomie ściskała w dłoniach scenariusz podarowany jej w sekretariacie, a który miał pomóc w przygotowaniach do castingu. Oczywiście mierzyła wysoko i walczyła o główną rolę.
Żałowała, że nie ma w tym momencie Yumi. Liderka potrafiła niekiedy zdołować człowieka, ale w wyjątkowych sytuacjach, z mistrzowskim wyczuciem sprawdzała się w roli przyjaciółki od serca. Niestety nie mogła, gdyż to wymagało zostanie po lekcjach, a casting wypadł we wtorek. Ten dzień „Ślicznotki” poświęcały od lat na wizyty w SPA i miało się to nigdy nie zmienić, nawet dzisiaj. Aya to rozumiała.
Nagle, ktoś brutalnie zderzył się z nią ramieniem. Dziewczyna zachwiała się w tył, ale w porę podtrzymała się rękoma i usiadła na ziemi.
Na widok Hideo, leżącego tuż przed nią, krew uderzyła jej do głowy jak wybuch wulkanu. Miała ochotę rozszarpać go na maleńkie kawałeczki, a te następnie podeptać z furią. Czego tu szukał ten młokos? Nawet dzisiaj nie mógł dać jej świętego spokoju? Musiała przyznać, że przed ostatnie dwa dni trzymał się z boku, ale wiedziała, że dyskretnie jest przez niego obserwowana. Powoli traciła cierpliwość.
— Ty palancie! — zawrzała — Patrz jak chodzisz!
— Przepraszam — wymamrotał chłopak ze skruchą i zaczął w pośpiechu zbierać papiery, które wypadły mu z teczki. Najpierw, intuicja Ayi podpowiedziała, że nie jest to jego naturalnie zachowanie, ale szybko wygasła, gdy jedna z ulotek, niby przypadkiem, znalazła się tuż obok jej kolana.
Otworzyła oczy ze zdumieniem, a potem wzięła ją do ręki.
— „Perełki Imamury fundamentem współczesnej, japońskiej sztuki teatru”. — Przeczytała na głos, by następnie spojrzeć na Hideo z zaniemówieniem. — Interesujesz się Imamurą? — wyszeptała głosem pełnym natchnienia.
Hideo początkowo zdrętwiał. Tylko przez ułamek sekundy istniała możliwość zobaczenia drobnego uśmieszku, który pokrył jego usta z sarkastycznym wyrazem zwycięstwa. Kiedy jednak podniósł głowę na Ayie, twarz chłopaka była co najwyżej spokojna.
— Tak, dlatego przyszedłem na ten casting. — Skinął głową w stronę drzwi. — Może sztuka Saroty nie jest mistrzowska, ale chciałbym spróbować w niej zagrać.
Panienka Enoki była porażona odkryciem, iż chłopak, którego nienawidziła, okazał się mieć podobne zainteresowania. Z tego powodu, jeszcze przez chwile milczała niczym zaklęta. On jednak dawał jej potrzebny czas, nie zamierzając się ruszyć, chociaż pozbierał już swoje rzeczy.
— Nie wiedziałam… — odezwała się schrypniętym głosem. Hideo wstał i wyciągnął rękę, by pomóc jej zrobić to samo. Bez oporu podała mu dłoń i dźwignęła się do pionu. — Naprawdę interesujesz się Imamurą?
— Dlaczego wciąż pytasz? Też go znasz? — Udał zaskoczenie.
Kiwnęła głową, zaciskając wargi.
— Czy go znam? Ja go wielbię! — zawołała. Szybko jednak uświadomiła sobie, że fakt ten należał do ściśle tajnych sekretów jej życia, więc dodała błagalnie. — Obiecaj, że nikomu nie powiesz.
Hideo żachnął się.
— A skąd! My koneserzy sztuki powinniśmy się trzymać razem, prawda? — Puścił do niej oczko i wyminął, kierując się w stronę sali. Aya odwróciła się za nim, ale wciąż stała w miejscu. Nagle, Hideo Abukara objawił się jej w zupełnie nowym, wspanialszym świetle.

***

Sarota była wykończona do granic możliwości po odbytym castingu. Przesłuchania skończyły się po dwugodzinnej mordędze, gdzie była skazana na marne popisy aktorskie ludzi, którzy sądzili, iż mogą zdziałać coś na scenie. Niestety nie mogli.
Z tego względu, z czystym sumieniem uznała, że Aya Enoki faktycznie ma talent, a wczuwanie się w bohaterkę sceniczną wychodziło dziewczynie znakomicie.
Mimo to, Sarota odczuwała z tego powodu złość. Wciąż pamiętała, jak Aya obeszła się z nią, kiedy wysłała miłosnego esemsa do Ryu. Do teraz czuła na sobie pogardliwe spojrzenia reszty klasy na sobie, gdy wiadomość obiegła ich telefony. Przysięgła sobie wówczas, że nie wybaczy tego nigdy tej podłej „Ślicznotce”. Lecz cóż miała zrobić?
Z niewiadomych powodów Hideo właśnie z nią chciał zagrać, a i jej talentu nie dało się zakwestionować, toteż Sarota wiedziała już, jakiego dokonać wyboru.
Ledwie zawiesiła po półgodzinnej naradzie z resztą yuri kartę z wynikami, a musiała usunąć się w tył, by ratować się przed stratowaniem. Nigdy nie podejrzewałaby, że w szkole jest aż tylu chętnych do zagrania w sztuce. Prawdę mówiąc, imponowało jej to.
Usunęła się w cień, dyskretnie obserwując, jak Aya Enoki przepycha się na przód i staje przed wynikami. Przez chwile palec dziewczyny błądził między nazwiskami, aż jej usta pokryły się uśmiechem szczęścia i niedowierzania zarazem.
Sarota zacisnęła do białości usta. Jeszcze się zemści na tej dziewczynie, wprawdzie nie wiedziała jak, ale była pewna, że coś sensownego przyjdzie jej do głowy. Niech sobie Aya wcale nie myśli, że Sarota puściła jej wszystko płazem i dlatego dała główną rolę. O nie! Sarota zrobiła to tylko i wyłącznie dla Hiedo!

***

Głośny pisk radości rozniósł się po małej, przytulnej lodziarni. Aya Enoki właśnie dzieliła najpiękniejszy dzień życia wraz z resztą dziewczyn. Yumi dotknęła jej dłoni z miną wyrażającą pełnie dumy, jaką tylko może odczuwać osoba, która patrzy jak jej dziecko zaczyna dorastać.
— Mówiłam ci, że rozwalisz konkurencje na miazgę! — powiedziała.
Aya zarumieniła się skromnie, w duchu odczuwając przyjemne łaskotanie komplementu.
— Och, to nic takiego. Nie ma tu mowy o żadnej konkurencji, reszta była po prostu słaba.
— Naprzeciw ciebie, na pewno! —  zawołała Nana entuzjastycznie, a poparł ją śmiech reszty.
Przystojny kelner przyniósł im na tacy cztery porcje wyśmienitych, kolorowych lodów, które zaczęły pałaszować ze smakiem. Pogoda w Osace z każdym dniem była coraz lepsza, nagradzając mieszkańców metropolii intensywnymi promieniami słońca. Za szybą lodziarni rozciągał się widok na rząd sklepów przed którymi rosły przepiękne wiśnie obsypane białym kwieciem.
Aya westchnęła z zachwytem. Dzisiaj wszystko wprawiało ją w radosny nastrój.
— Jest tylko jedna wada — odezwała się, opierając z rozmarzeniem podbródek na dłoni. — Rolę męską dostał Hideo.
Liderka i jej dwie poplecznice zamarły ze zdziwienia.
— Nie wiedziałam, że on interesuje się sztuką — powiedziała Yumi, oblizując łyżeczkę z zastanowieniem.
— Ja też nie, aż do wczoraj, kiedy przyszedł na casting. — Aya kiwnęła głową, potwierdzając tym samym, że dla niej to również zaskakująca nowina. — I, co gorszę, zachowywał się przyzwoicie. No wiecie, żadnych durnych komentarzy, naiwnych prób podrywania mnie. Gdyby zachowywał się tak od początku, może bym po polubiła.
— Zwariowałaś!? — Yumi skrzywiła się. — Obiecałaś, że mnie z nim umówisz, a nie, że zmienisz zdanie.
Usta panienki Enoki drgnęły w uśmiechu.
— Sama mi mówiłaś, że powinnam w końcu przed kimś otworzyć serce — zauważyła sprytnie.
Liderka przewróciła oczami.
— Ale nie dla mojego Hideo!
— Och daj spokój! — złapała przyjaciółkę za rękę. — Naprawdę czuje, że nie znałam go od tej lepszej strony. Teraz on zaczyna mi się podobać.
Przez chwile mina Yumi nie wyrażała niczego dobrego, ale już po chwili prychnęła łaskawie.
— Niech ci będzie! Ale zapamiętaj sobie moją dobroć, na wypadek gdyby przyszło ci do głowy mnie zdradzić, rozumiesz? — Pogroziła jej łyżeczką.
Aya roześmiała się z wdzięcznością.
Właśnie wtedy, zgodnie z typowym zbiegiem okoliczności, zadzwonił jej telefon. Sięgnęła po niego do kieszeni i otworzyła szerzej oczy.
— Jakiś nieznany numer — szepnęła, a potem z wahaniem wcisnęła zieloną słuchawkę, zastanawiając się, czy to przypadkiem nie matka. Słysząc po drugiej stronie chłopięcy głos, przybrała jeszcze bardziej zdziwiony wyraz. — Hideo? — Mówiąc to, ściągnęła na siebie uwagę dziewczyn.
— No cześć, możesz rozmawiać?
— Właściwie… — Zamieszała łyżeczką w pucharku. Lody powoli zaczęły topnieć. — … tak.
— Świetnie! — Usłyszała po drugiej stronie wesoły głos. — Widzisz, długo myślałem o tym, że też lubisz Immamurę. Wiem, że mnie nie znosisz, ale przyszło mi do głowy, że może wybierzemy się razem na jedno z jego przedstawień?
Aya wstrzymała oddech. W ułamku sekundy myśli dziewczyny eksplodowały i nie mogły złączyć się do kupy. Chciała i nie chciała jednocześnie tego robić. Kłóciła się sama ze sobą wewnętrznie, sprzeczając o to, że Hideo Amura jest totalnym palantem, niezasługującym na niczyją uwagę, z głosem upierającym się, by dała mu szansę. Przecież nie znała nikogo kto jeszcze podziałałby jej zainteresowania.
— Nie jestem pewna — odezwała się po chwili milczenia. Przyjaciółki wbijały w nią, ostre jak igły, spojrzenia, do granic wytrzymałości zainteresowane jej rozmową z chłopakiem.
— Aya, proszę cię. Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. Kiedy jakaś dziewczyna zaczyna mi się podobać odbija mi i to zdrowo. Masz mnie za kretyna, ale zależy mi na tym, abyśmy poznali się lepiej. Bilety Immamury są już wyprzedane, a ja mam nawet wejściówki za kulisy. Nie powiesz mi chyba, że nie chciałabyś go zobaczyć na żywo?
— Jak udało ci się je zdobyć? — zapytała, dotykając oszołomieniem skroni. — Przecież kosztują majątek!
— Jeżeli się kogoś naprawdę podziwia, to nie patrzy się na pieniądze. On jest tego wart.
Aya poczuła silną pokusę, by przyjąć zaproszenie. Ścisnęło ją w gardle, gdyż właśnie znalazła się w sytuacji, w której nie wiedziała, co jest właściwe. Słysząc jednak, że zaczyna jej padać bateria, w przypływie impulsu, powiedziała:
— Dobra, ale to nie randka, rozumiesz?
Po drugiej stronie rozbrzmiał śmiech.
— Jasne, wyśle ci szczegóły spotkania. Trzymaj się.
Dokładnie w tym momencie telefon Ayi kompletnie padł. Westchnęła, odkładając go na stół. Nie dane jej było zaczerpnąć oddechu, gdyż przyjaciółki rzuciły się na nią niczym sepy na padlinę. Przez dziesięć minut została zmuszona do relacjonowania całej rozmowy oraz analizowania tego, co się stało. Przyjaciółki okazały się zachwycone, chociaż Aya nie wspomniała o Immamurze, zastępując je wersją o wypadzie do kina. Wszystkie trzy były zgodne, że panienka Enoki umówiła się na randkę i nie dały się przekonać, że jest inaczej. Zresztą, nawet Aya powoli zaczęła wątpić, iż ten wieczór z Hideo niczego nie zmieni.

***

Hideo zatrzasnął właśnie klapkę od telefonu, gdy z dołu dobiegło go nawoływanie jego imieniem. Czuł w duszy przyjemne ciepło z powodu zwycięstwa, a jednocześnie gorycz wypełniania ojcowskiej woli.
Niechętnie, z dużym ociąganiem zszedł ze schodów. Drzwi do restauracji były otwarte na oścież, a w progu stała Sarota wraz z matką. Ich twarze wykrzywiał podobny wyraz zdziwienia w obecności osoby trzeciej – młodego kuriera z kartką w ręku, bezradnie czekającego, aż ktoś łaskawie przyjmie odbiór przesyłki.
— Coś się stało? — zapytał Hideo.
— To… ten pan twierdzi… to… ta przesyłka jest dla ciebie. — Ruri wskazała na mężczyznę palcem w takim stylu, jakby miała do czynienia z jakąś zjawą.
Chłopak od razu zrozumiał o co chodzi i uśmiechnął się z rozbawieniem.
— No tak, chodzi o motor? — Skierował się z tym pytaniem do kuriera, który odetchnął z ulgą na widok kompetentnej osoby. Kiwnąwszy głową, wyciągnął z nadzieją kartkę.
Hideo bez wahania odebrał z jego ręki długopis i złożył w wyznaczonym miejscu podpis.
— Motor? — Sarota obrzuciła go zszokowanym spojrzeniem. — Chyba żartujesz?
— Ależ skąd! — Pokręcił głową. — Prezent od ojca. Przecież muszę mieć czym wracać ze szkoły.
— O matulu kochana! — Ruri załamała ręce, kiedy z ciężarówki wypakowano olbrzymie pudło. Żeby postawić je na ziemi, musieli użyć specjalnego urządzenia na kółkach. — Gdzie my go przechowany? Toż dla nas już mało jest miejsca!
— Niech się pani nie martwi. — Hideo z trudem ukrył ironiczne rozbawienie. — Wystarczy mi, jak postoi przed restauracją. Nie boje się złodziei.
Przez następne dziesięć minut był pochłonięty rozpakowywaniem. Zdarł najpierw tekturowe pudło, a potem szarpał się z folią bąbelkową. Rzuciwszy na bok instrukcje obsługi wraz z kartą gwarancyjną, przyjrzał się z uwielbieniem olbrzymiej maszynie. Czarny lakier stylowo odbił promienie słońca, jakby dla podkreślenia swej jakości.
— Przepiękny, prawda? — Pogładził najnowszy nabytek z czułością godną okazania domowemu pupilowi. Sarota kiwnęła głową, chociaż nie wiedziała, co powiedzieć. Ona sama, podobnie jak matka odczuwała mały zachwyt na widok maszyny, która pochłaniała życia milionów Japończyków każdego roku.
— Tylko nie szalej mi na tym motorze, rozumiesz? — Ruri popatrzyła na chłopaka groźnie. — Ani myślę tłumaczyć twojemu ojcu, czemu policja zbiera cię w kawałkach z ulicy!
— Myślę, że będzie sobie wówczas sam winien. Mówiłem już, to prezent od niego.
Ruri przewróciła oczami i, wznosząc jeszcze kilka lamentujących słów, skryła się w kuchni.
— Zamierzasz tym jeździć, teraz? — Sarota gwałtownie drgnęła, gdy chłopak zarzucił nogę i przekręcił rączkę kierownicy, uruchamiając silnik.
— Pewnie. Wsiadasz?
— W życiu! — Cofnęła się blada jak ściana. — Jeździłeś kiedyś na czymś takim? 
— Żeby to raz! — Żachnął się z pewną siebie minął i ruszył z kopyta, pozostawiając po sobie wznieconą mgłę kurzu. Sarota zakaszlała ostro, a potem odwróciła się z siebie w nadziei, że go jeszcze zobaczy. Nic z tego, zniknął w dali ulicy.

...........................................................
Najprawdopodobniej będziecie zawiedzeni, że to nie "Serce Morza" :D No, ale tak, jak mówiłam, muszę skończyć i to opowiadanie, dlatego przepraszam. W każdym razie, dam szybciej nowy odcinek SM. Pozdrawiam :)

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że w końcu pojawił się nowy rozdział, bo stęskniłam się za tym opowiadaniem. Haha, czemu Sarota nie wsiadła na motor? Miałaby okazję być blisko Hideo. Poświęciła swoją przyjaźń dla niego, a na motor nie wsiadła? Aż tak się bała? :d Aya w końcu się zgodziła umówić, heh. Szkoda tylko, że nie wie, iż ten kretyn ją oszukuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo aż się zdziwiłam, że 10 rozdział, bo pomyliło mi się i myślałam, ze to do tego nowego opowiadania xd już zapomniałam o tej historii, więc dobrze, ze coś dodałaś i odświeżyłaś mi pamięć ^^ Hideo to jednak pomysłowy jest, tak zakręcił, ze w końcu zdobył niewielkie uznanie Aya, chociaż może nie takie niewielkie skoro zgodziła sie z nim umówić. Co prawda to nie randka, ale ja tam swoje wiem :D Sarota mogła jechać z Hideo, przynajmniej pobyłaby z nim sam na sam xd

    OdpowiedzUsuń