Aya denerwowała się, jak nigdy
wcześniej. Sarota zresztą też. Obie przeżywały fakt, że za dziesięć minut miały
odbyć się przesłuchania do szkolnej sztuki, chociaż każda z innego powodu.
Aya, ponieważ był to jej pierwszy
casting w życiu i, mimo że zawsze miała mocną wiarę w siebie, nagle wszystko
wydało się jej niepewne, nawet to, czy poradzi sobie z rolą. Sarota natomiast,
miała o wiele poważniejszy powód do stresu, gdyż w sali gimnastycznej, gdzie
zorganizowano to wszystko, weszła właśnie jej koleżanka Nakama. Jej poważne,
świdrujące na wylot tęczówki uświadomiły Sarocie, iż za chwile zjawi się tutaj
także Hideo i oboje będę oczekiwali od niej innej decyzji. Czuła, że znalazła
się na rozdrożu, a wybranie konkretnej drogi przypłaci nieuniknionymi
konsekwencjami. Tylko co poświęcić? Wieloletnią przyjaźń czy sympatie chłopaka,
który budził w niej zachwyt? Wydawałoby się, że odpowiedź jest prosta, ale nie
dla Saroty.
Tymczasem, Aya stała za drzwiami do
sali i nerwowo krążyła tam i z powrotem. Nieświadomie ściskała w dłoniach
scenariusz podarowany jej w sekretariacie, a który miał pomóc w przygotowaniach
do castingu. Oczywiście mierzyła wysoko i walczyła o główną rolę.
Żałowała, że nie ma w tym momencie
Yumi. Liderka potrafiła niekiedy zdołować człowieka, ale w wyjątkowych
sytuacjach, z mistrzowskim wyczuciem sprawdzała się w roli przyjaciółki od
serca. Niestety nie mogła, gdyż to wymagało zostanie po lekcjach, a casting
wypadł we wtorek. Ten dzień „Ślicznotki” poświęcały od lat na wizyty w SPA i
miało się to nigdy nie zmienić, nawet dzisiaj. Aya to rozumiała.
Nagle, ktoś brutalnie zderzył się z
nią ramieniem. Dziewczyna zachwiała się w tył, ale w porę podtrzymała się
rękoma i usiadła na ziemi.
Na widok Hideo, leżącego tuż przed
nią, krew uderzyła jej do głowy jak wybuch wulkanu. Miała ochotę rozszarpać go
na maleńkie kawałeczki, a te następnie podeptać z furią. Czego tu szukał ten
młokos? Nawet dzisiaj nie mógł dać jej świętego spokoju? Musiała przyznać, że
przed ostatnie dwa dni trzymał się z boku, ale wiedziała, że dyskretnie jest
przez niego obserwowana. Powoli traciła cierpliwość.
— Ty palancie! — zawrzała — Patrz jak
chodzisz!
— Przepraszam — wymamrotał chłopak ze
skruchą i zaczął w pośpiechu zbierać papiery, które wypadły mu z teczki.
Najpierw, intuicja Ayi podpowiedziała, że nie jest to jego naturalnie
zachowanie, ale szybko wygasła, gdy jedna z ulotek, niby przypadkiem, znalazła
się tuż obok jej kolana.
Otworzyła oczy ze zdumieniem, a potem wzięła
ją do ręki.
— „Perełki Imamury fundamentem
współczesnej, japońskiej sztuki teatru”. — Przeczytała na głos, by następnie
spojrzeć na Hideo z zaniemówieniem. — Interesujesz się Imamurą? — wyszeptała
głosem pełnym natchnienia.
Hideo początkowo zdrętwiał. Tylko
przez ułamek sekundy istniała możliwość zobaczenia drobnego uśmieszku, który
pokrył jego usta z sarkastycznym wyrazem zwycięstwa. Kiedy jednak podniósł
głowę na Ayie, twarz chłopaka była co najwyżej spokojna.
— Tak, dlatego przyszedłem na ten casting.
— Skinął głową w stronę drzwi. — Może sztuka Saroty nie jest mistrzowska, ale
chciałbym spróbować w niej zagrać.
Panienka Enoki była porażona
odkryciem, iż chłopak, którego nienawidziła, okazał się mieć podobne
zainteresowania. Z tego powodu, jeszcze przez chwile milczała niczym zaklęta.
On jednak dawał jej potrzebny czas, nie zamierzając się ruszyć, chociaż
pozbierał już swoje rzeczy.
— Nie wiedziałam… — odezwała się
schrypniętym głosem. Hideo wstał i wyciągnął rękę, by pomóc jej zrobić to samo.
Bez oporu podała mu dłoń i dźwignęła się do pionu. — Naprawdę interesujesz się
Imamurą?
— Dlaczego wciąż pytasz? Też go znasz?
— Udał zaskoczenie.
Kiwnęła głową, zaciskając wargi.
— Czy go znam? Ja go wielbię! —
zawołała. Szybko jednak uświadomiła sobie, że fakt ten należał do ściśle
tajnych sekretów jej życia, więc dodała błagalnie. — Obiecaj, że nikomu nie
powiesz.
Hideo żachnął się.
— A skąd! My koneserzy sztuki
powinniśmy się trzymać razem, prawda? — Puścił do niej oczko i wyminął,
kierując się w stronę sali. Aya odwróciła się za nim, ale wciąż stała w
miejscu. Nagle, Hideo Abukara objawił się jej w zupełnie nowym, wspanialszym
świetle.
***
Sarota była wykończona do granic
możliwości po odbytym castingu. Przesłuchania skończyły się po dwugodzinnej
mordędze, gdzie była skazana na marne popisy aktorskie ludzi, którzy sądzili,
iż mogą zdziałać coś na scenie. Niestety nie mogli.
Z tego względu, z czystym sumieniem
uznała, że Aya Enoki faktycznie ma talent, a wczuwanie się w bohaterkę
sceniczną wychodziło dziewczynie znakomicie.
Mimo to, Sarota odczuwała z tego
powodu złość. Wciąż pamiętała, jak Aya obeszła się z nią, kiedy wysłała
miłosnego esemsa do Ryu. Do teraz czuła na sobie pogardliwe spojrzenia reszty
klasy na sobie, gdy wiadomość obiegła ich telefony. Przysięgła sobie wówczas,
że nie wybaczy tego nigdy tej podłej „Ślicznotce”. Lecz cóż miała zrobić?
Z niewiadomych powodów Hideo właśnie z
nią chciał zagrać, a i jej talentu nie dało się zakwestionować, toteż Sarota
wiedziała już, jakiego dokonać wyboru.
Ledwie zawiesiła po półgodzinnej
naradzie z resztą yuri kartę z wynikami, a musiała usunąć się w tył, by ratować
się przed stratowaniem. Nigdy nie podejrzewałaby, że w szkole jest aż tylu
chętnych do zagrania w sztuce. Prawdę mówiąc, imponowało jej to.
Usunęła się w cień, dyskretnie
obserwując, jak Aya Enoki przepycha się na przód i staje przed wynikami. Przez
chwile palec dziewczyny błądził między nazwiskami, aż jej usta pokryły się
uśmiechem szczęścia i niedowierzania zarazem.
Sarota zacisnęła do białości usta.
Jeszcze się zemści na tej dziewczynie, wprawdzie nie wiedziała jak, ale była
pewna, że coś sensownego przyjdzie jej do głowy. Niech sobie Aya wcale nie
myśli, że Sarota puściła jej wszystko płazem i dlatego dała główną rolę. O nie!
Sarota zrobiła to tylko i wyłącznie dla Hiedo!
***
Głośny pisk radości rozniósł się po
małej, przytulnej lodziarni. Aya Enoki właśnie dzieliła najpiękniejszy dzień
życia wraz z resztą dziewczyn. Yumi dotknęła jej dłoni z miną wyrażającą pełnie
dumy, jaką tylko może odczuwać osoba, która patrzy jak jej dziecko zaczyna
dorastać.
— Mówiłam ci, że rozwalisz konkurencje
na miazgę! — powiedziała.
Aya zarumieniła się skromnie, w duchu
odczuwając przyjemne łaskotanie komplementu.
— Och, to nic takiego. Nie ma tu mowy
o żadnej konkurencji, reszta była po prostu słaba.
— Naprzeciw ciebie, na pewno! — zawołała Nana entuzjastycznie, a poparł ją
śmiech reszty.
Przystojny kelner przyniósł im na tacy
cztery porcje wyśmienitych, kolorowych lodów, które zaczęły pałaszować ze
smakiem. Pogoda w Osace z każdym dniem była coraz lepsza, nagradzając
mieszkańców metropolii intensywnymi promieniami słońca. Za szybą lodziarni
rozciągał się widok na rząd sklepów przed którymi rosły przepiękne wiśnie
obsypane białym kwieciem.
Aya westchnęła z zachwytem. Dzisiaj
wszystko wprawiało ją w radosny nastrój.
— Jest tylko jedna wada — odezwała
się, opierając z rozmarzeniem podbródek na dłoni. — Rolę męską dostał Hideo.
Liderka i jej dwie poplecznice zamarły
ze zdziwienia.
— Nie wiedziałam, że on interesuje się
sztuką — powiedziała Yumi, oblizując łyżeczkę z zastanowieniem.
— Ja też nie, aż do wczoraj, kiedy
przyszedł na casting. — Aya kiwnęła głową, potwierdzając tym samym, że dla niej
to również zaskakująca nowina. — I, co gorszę, zachowywał się przyzwoicie. No
wiecie, żadnych durnych komentarzy, naiwnych prób podrywania mnie. Gdyby
zachowywał się tak od początku, może bym po polubiła.
— Zwariowałaś!? — Yumi skrzywiła się.
— Obiecałaś, że mnie z nim umówisz, a nie, że zmienisz zdanie.
Usta panienki Enoki drgnęły w
uśmiechu.
— Sama mi mówiłaś, że powinnam w końcu
przed kimś otworzyć serce — zauważyła sprytnie.
Liderka przewróciła oczami.
— Ale nie dla mojego Hideo!
— Och daj spokój! — złapała
przyjaciółkę za rękę. — Naprawdę czuje, że nie znałam go od tej lepszej strony.
Teraz on zaczyna mi się podobać.
Przez chwile mina Yumi nie wyrażała
niczego dobrego, ale już po chwili prychnęła łaskawie.
— Niech ci będzie! Ale zapamiętaj
sobie moją dobroć, na wypadek gdyby przyszło ci do głowy mnie zdradzić,
rozumiesz? — Pogroziła jej łyżeczką.
Aya roześmiała się z wdzięcznością.
Właśnie wtedy, zgodnie z typowym
zbiegiem okoliczności, zadzwonił jej telefon. Sięgnęła po niego do kieszeni i
otworzyła szerzej oczy.
— Jakiś nieznany numer — szepnęła, a
potem z wahaniem wcisnęła zieloną słuchawkę, zastanawiając się, czy to
przypadkiem nie matka. Słysząc po drugiej stronie chłopięcy głos, przybrała
jeszcze bardziej zdziwiony wyraz. — Hideo? — Mówiąc to, ściągnęła na siebie
uwagę dziewczyn.
— No cześć, możesz rozmawiać?
— Właściwie… — Zamieszała łyżeczką w
pucharku. Lody powoli zaczęły topnieć. — … tak.
— Świetnie! — Usłyszała po drugiej
stronie wesoły głos. — Widzisz, długo myślałem o tym, że też lubisz Immamurę.
Wiem, że mnie nie znosisz, ale przyszło mi do głowy, że może wybierzemy się
razem na jedno z jego przedstawień?
Aya wstrzymała oddech. W ułamku
sekundy myśli dziewczyny eksplodowały i nie mogły złączyć się do kupy. Chciała
i nie chciała jednocześnie tego robić. Kłóciła się sama ze sobą wewnętrznie,
sprzeczając o to, że Hideo Amura jest totalnym palantem, niezasługującym na
niczyją uwagę, z głosem upierającym się, by dała mu szansę. Przecież nie znała
nikogo kto jeszcze podziałałby jej zainteresowania.
— Nie jestem pewna — odezwała się po
chwili milczenia. Przyjaciółki wbijały w nią, ostre jak igły, spojrzenia, do
granic wytrzymałości zainteresowane jej rozmową z chłopakiem.
— Aya, proszę cię. Przepraszam za moje
wcześniejsze zachowanie. Kiedy jakaś dziewczyna zaczyna mi się podobać odbija
mi i to zdrowo. Masz mnie za kretyna, ale zależy mi na tym, abyśmy poznali się
lepiej. Bilety Immamury są już wyprzedane, a ja mam nawet wejściówki za kulisy.
Nie powiesz mi chyba, że nie chciałabyś go zobaczyć na żywo?
— Jak udało ci się je zdobyć? —
zapytała, dotykając oszołomieniem skroni. — Przecież kosztują majątek!
— Jeżeli się kogoś naprawdę podziwia,
to nie patrzy się na pieniądze. On jest tego wart.
Aya poczuła silną pokusę, by przyjąć
zaproszenie. Ścisnęło ją w gardle, gdyż właśnie znalazła się w sytuacji, w
której nie wiedziała, co jest właściwe. Słysząc jednak, że zaczyna jej padać
bateria, w przypływie impulsu, powiedziała:
— Dobra, ale to nie randka, rozumiesz?
Po drugiej stronie rozbrzmiał śmiech.
— Jasne, wyśle ci szczegóły spotkania.
Trzymaj się.
Dokładnie w tym momencie telefon Ayi
kompletnie padł. Westchnęła, odkładając go na stół. Nie dane jej było
zaczerpnąć oddechu, gdyż przyjaciółki rzuciły się na nią niczym sepy na
padlinę. Przez dziesięć minut została zmuszona do relacjonowania całej rozmowy
oraz analizowania tego, co się stało. Przyjaciółki okazały się zachwycone,
chociaż Aya nie wspomniała o Immamurze, zastępując je wersją o wypadzie do
kina. Wszystkie trzy były zgodne, że panienka Enoki umówiła się na randkę i nie
dały się przekonać, że jest inaczej. Zresztą, nawet Aya powoli zaczęła wątpić, iż
ten wieczór z Hideo niczego nie zmieni.
***
Hideo zatrzasnął właśnie klapkę od
telefonu, gdy z dołu dobiegło go nawoływanie jego imieniem. Czuł w duszy
przyjemne ciepło z powodu zwycięstwa, a jednocześnie gorycz wypełniania
ojcowskiej woli.
Niechętnie, z dużym ociąganiem zszedł
ze schodów. Drzwi do restauracji były otwarte na oścież, a w progu stała Sarota
wraz z matką. Ich twarze wykrzywiał podobny wyraz zdziwienia w obecności osoby
trzeciej – młodego kuriera z kartką w ręku, bezradnie czekającego, aż ktoś
łaskawie przyjmie odbiór przesyłki.
— Coś się stało? — zapytał Hideo.
— To… ten pan twierdzi… to… ta
przesyłka jest dla ciebie. — Ruri wskazała na mężczyznę palcem w takim stylu,
jakby miała do czynienia z jakąś zjawą.
Chłopak od razu zrozumiał o co chodzi
i uśmiechnął się z rozbawieniem.
— No tak, chodzi o motor? — Skierował
się z tym pytaniem do kuriera, który odetchnął z ulgą na widok kompetentnej
osoby. Kiwnąwszy głową, wyciągnął z nadzieją kartkę.
Hideo bez wahania odebrał z jego ręki
długopis i złożył w wyznaczonym miejscu podpis.
— Motor? — Sarota obrzuciła go
zszokowanym spojrzeniem. — Chyba żartujesz?
— Ależ skąd! — Pokręcił głową. —
Prezent od ojca. Przecież muszę mieć czym wracać ze szkoły.
— O matulu kochana! — Ruri załamała
ręce, kiedy z ciężarówki wypakowano olbrzymie pudło. Żeby postawić je na ziemi,
musieli użyć specjalnego urządzenia na kółkach. — Gdzie my go przechowany? Toż
dla nas już mało jest miejsca!
— Niech się pani nie martwi. — Hideo z
trudem ukrył ironiczne rozbawienie. — Wystarczy mi, jak postoi przed
restauracją. Nie boje się złodziei.
Przez następne dziesięć minut był
pochłonięty rozpakowywaniem. Zdarł najpierw tekturowe pudło, a potem szarpał
się z folią bąbelkową. Rzuciwszy na bok instrukcje obsługi wraz z kartą
gwarancyjną, przyjrzał się z uwielbieniem olbrzymiej maszynie. Czarny lakier
stylowo odbił promienie słońca, jakby dla podkreślenia swej jakości.
— Przepiękny, prawda? — Pogładził
najnowszy nabytek z czułością godną okazania domowemu pupilowi. Sarota kiwnęła
głową, chociaż nie wiedziała, co powiedzieć. Ona sama, podobnie jak matka
odczuwała mały zachwyt na widok maszyny, która pochłaniała życia milionów
Japończyków każdego roku.
— Tylko nie szalej mi na tym motorze,
rozumiesz? — Ruri popatrzyła na chłopaka groźnie. — Ani myślę tłumaczyć twojemu
ojcu, czemu policja zbiera cię w kawałkach z ulicy!
— Myślę, że będzie sobie wówczas sam
winien. Mówiłem już, to prezent od niego.
Ruri przewróciła oczami i, wznosząc
jeszcze kilka lamentujących słów, skryła się w kuchni.
— Zamierzasz tym jeździć, teraz? —
Sarota gwałtownie drgnęła, gdy chłopak zarzucił nogę i przekręcił rączkę
kierownicy, uruchamiając silnik.
— Pewnie. Wsiadasz?
— W życiu! — Cofnęła się blada jak
ściana. — Jeździłeś kiedyś na czymś takim?
— Żeby to raz! — Żachnął
się z pewną siebie minął i ruszył z kopyta, pozostawiając po sobie wznieconą
mgłę kurzu. Sarota zakaszlała ostro, a potem odwróciła się z siebie w nadziei,
że go jeszcze zobaczy. Nic z tego, zniknął w dali ulicy.
...........................................................
Najprawdopodobniej będziecie zawiedzeni, że to nie "Serce Morza" :D No, ale tak, jak mówiłam, muszę skończyć i to opowiadanie, dlatego przepraszam. W każdym razie, dam szybciej nowy odcinek SM. Pozdrawiam :)
Cieszę się, że w końcu pojawił się nowy rozdział, bo stęskniłam się za tym opowiadaniem. Haha, czemu Sarota nie wsiadła na motor? Miałaby okazję być blisko Hideo. Poświęciła swoją przyjaźń dla niego, a na motor nie wsiadła? Aż tak się bała? :d Aya w końcu się zgodziła umówić, heh. Szkoda tylko, że nie wie, iż ten kretyn ją oszukuje.
OdpowiedzUsuńOo aż się zdziwiłam, że 10 rozdział, bo pomyliło mi się i myślałam, ze to do tego nowego opowiadania xd już zapomniałam o tej historii, więc dobrze, ze coś dodałaś i odświeżyłaś mi pamięć ^^ Hideo to jednak pomysłowy jest, tak zakręcił, ze w końcu zdobył niewielkie uznanie Aya, chociaż może nie takie niewielkie skoro zgodziła sie z nim umówić. Co prawda to nie randka, ale ja tam swoje wiem :D Sarota mogła jechać z Hideo, przynajmniej pobyłaby z nim sam na sam xd
OdpowiedzUsuń