3.O podejrzliwej staruszce i gadającym delfinie.

Samochód Ayumu zaparkował na parkingu przy porcie. Żeby tu dojechać musieli pokonać prawie trzy kilometry drogi, gdyż dom mężczyzny leżał po drugiej stronie miasta. 
Nan z radością wychyliła głowę przez otwartą szybę, podziwiając statki przycumowane na brzegu.
— Nie wysiadaj! — Ostrzegł ją, wyłączając silnik. — Źle wyglądasz w tych ciuchach, więc dopóki nie dostaniesz nowych ubrań, lepiej będzie jak nie pokażesz się nikomu na oczy.
Dziewczynę przybrała zwiedziony wyraz twarzy. Z chęcią oglądnęłaby statki z bliska, zwłaszcza, że były tak różnorodne. Począwszy od dostawczych, kończąc na turystycznych, które przybierały ciekawe kształty pirackich okrętów.
Ayumu zignorował jej rozczarowanie i mocno zatrzasnął za sobą drzwi. Za każdym razem, gdy przyszło mu zrobić coś dla Susany jego humor drastycznie się pogarszał. I tym razem wyglądał, jakby przed chwilą połkną gorzki owoc.
Wyjął portfel z tylnej kieszeni spodni i przywitał się z marynarzami, którzy rozpoznali go z daleka.
— Hej Ayumu, jak leci? — zapytał jeden z nich, niziutki Japończyk z papierosem w ustach i śmiesznych, leciwych wąsikach.
— Bywało lepiej. Jak widzę, niezły macie tu bałagan — stwierdził, lustrując spojrzeniem zniszczenia portu dokonane przez ubiegło nocny tajfun.
Mężczyźni kiwnęli głową z niezadowoleniem.
— A jakże! Takie tu były fale, że strach patrzeć!
— Ha, racja! Jakem stary, to takiej nawałnicy nie widziałem!
— A ty, Aymu to wczoraj guza szukałeś, słyszałem — rzekł nieco złośliwie Japończyk z papierosem. — Czegoś ty szukał nad wodą w taką pogodę, he? Życie ci nie miłe?
Ayumu zacisnął z gniewem wargi. Nigdy nie przepadał za tutejszym, morskim pospólstwem. Chociaż znał ich dość długo i zawsze wymieniali ze sobą jako tako miłą pogawędkę, to doskonale wiedział, iż za plecami podśmiechują się z niego i mają za marnego pijaka. Może i mieli racje, ale Ayumu nienawidził dwulicowości. Ze względu jednak na interesy wolał nie robić sobie z nich wrogów. Przeklęta Susana, jak zwykle przez nią musiał użerać się z tymi bęcwałami.
— Dawajcie panowie trzy worki, śpieszę się — odparł najuprzejmiej jak potrafił, chociaż ślina przynosiła mu na usta różne, złośliwe słowa.
— Oszalałeś? Wczoraj to my spierniczali z morza jak się da! — Obruszył się Japończyk, drapiąc przy tym po łysiejącej głowie. — Jeden worek, a drugi to jak dobrze zapłacisz. Każdy by chciał trzy! — Roześmiał się, a pozostali zawtórowali mu jak zgrana orkiestra.
Pewnie, kto jeszcze potrzebuje worka ryb, kałamarnic i innego morskiego śmiecia?, pomyślał z ironią Ayumu. Warknął coś pod nosem, ale tak, żeby go nie słyszeli i wyjął dodatkowe pieniądze, wręczając je mężczyźnie. Wolał przepłacić niż znowu narazić się na gniew Susany.
— Dajcie więc dwa.
Marynarz z zadowoleniem przyjął gotówkę i gwizdnął na kompana, co by mu ten przyniósł dwa worki z dolnego pokładu. Czas, który poprzedzał dostarczenie pożądanego towaru Ayumu spędził jeszcze na wymuszonej rozmowie z mężczyznami, po czym z ulgą wziął na ramiona ciężki wór, pod którym lekko się ugiął.
Zerknął niepewnie w stronę samochodu, chcąc się upewnić, że Nan nigdzie nie zniknęła. Na szczęście, siedziała w środku, a jedynie jej głowa wystawała przez okno.
Jeden z marynarzy powiódł tym samym torem spojrzenia, co Ayumu i otworzył ze zdziwieniem oczy. Następnie szturchnął łokciem drugiego, wskazując mu dziewczynę siedzącą w środku samochodu mężczyzny, którego nikt w miasteczku zbytnio nie poważał. Wieść o tym miała później roznieś się po mieszkańcach z prędkością znacznie wyprzedzającą światło. 
— Co to jest? — zapytała Nan, kiedy Ayumu był już przy samochodzie i otworzył bagażnik, z trudem załadowując wór do środka.
— Nic, co cię powinno interesować — sapnął nieuprzejmym tonem, po czym powlókł się po drugi ładunek. Dopiero kiedy i ten zajął swoje miejsce na tyłach samochodu, wsiadł za kierownicę i z ulgą opuścił port.
— Strasznie śmierdzi — stwierdziła dziewczyna, lekko krzywiąc nos.
Uśmiechnął się z ironią.
— Nic dziwnego, pełno tam ryb i kałamarnic.
— Hm? Po co ci coś takiego? — Chciała wiedzieć z nieukrywanym zainteresowaniem.
— Ach, to nie dla mnie! Wiozę to dla Susany. Jest biologiem morskim i pracuje w tutejszym oceanarium. Ratuje zagrożone gatunki i takie tam. Ale niech cię nie zwiedzie jej altruizm, straszna z niej jędza.
— A po co komuś, kto ratuje morskie stworzenia, martwe ryby? — spytała Nan bystro.
— Świetna ironia, co? — Ayumu prychnął. — To dla delfinów. Te urocze, słodkie stworzona są mięsożerne. Żeby mogły przeżyć, inne stworzenia muszą zginąć.
— Och! — wyrwało się z jej ust i na chwile przygasła. — Więc mówisz, że Susana jest jędzą? — spytała cichszym głosem, skupiając uwagę na mijanym krajobrazie.
Oshanshiti wyglądało jak zwyczajne, japońskie miasto. Pełno tu było ciasnych restauracji, lodziarni i sklepów odzieżowych upchanych w budynkach stojących blisko siebie. Ciasnotę uwieńczały słupy elektryczne i banery reklamowe. Poza tym pełno zaparkowanych tu i tam rowerów.
— Tak, najwybitniejszą w swym charakterze z pośród wszystkich.
Nan roześmiała się, zapominając zupełnie o martwych rybach i spojrzała na towarzysza przyjaźnie. Dostrzegł utkwione w nim oczy dziewczyny, lecz nawet nie drgnął.
Wkrótce zaparkowali auto na jednej z ulic. Tym razem Nan musiała wysiąść razem z nim, co też zrobiła z najwyższą radością. Od razu ściągnęła na siebie uwagę najbliższych przechodniów, których zszokował jej ubiór.
— Nie zwracaj na nich uwagi — mruknął Ayumu. — Szukają sensacji.
— Wcale nie zamierzam. — Wzruszyła ramionami, idąc za nim krok w krok, jak dziecko, które baczy, aby się nie zgubić. — Dokąd idziemy?
— Po ubrania dla ciebie, a gdzie mielibyśmy? Musisz w końcu wyglądać, jak człowiek.
Sklep, do którego weszli pachniał naftaliną i kurzem. Wyglądał na antyczny; również wyłoniona zza rogu kobieta zdawała się obsługiwać to miejsce jeszcze za czasów drugiej wojny światowej.
Podreptała do nietypowych klientów nieśpiesznie, po czym poprawiła na chudym nosie okrągłe okulary i wielce się zdziwiła. Widok Nan nie mógł wywołać innej reakcji, chociaż uśmiechała się przyjaźnie.
— W czym mogę służyć? — zapytała sprzedawczyni, gdy ze strony klientów nie padła żadna reakcja.
— Ta dziewczyna potrzebuje jakiś stosownych ubrań — rzekł Ayumu, pchnąwszy Nan do przodu. — Jak widać, nie wygląda najlepiej.
— Och, tak. — Staruszka z miną uniwersyteckiego eksperta kiwnęła głową.
— Muszę mieć majtki! — Nan odezwała się o wiele za głośno, przy czym gorszącemu komunikatowi towarzyszył niczym nieskrępowany wyraz jej twarzy. Na pewno nie uznała tego za coś wstydliwego, gdyż wyczekiwała, aż sprzedawczyni zechcę dać jej brakujący element odzieży. — Nie mam majtek — dodała ciszej, nieco konspiracyjnym tonem.
Staruszka otworzyła szeroko oczy, omal nie doznawszy zawału, zagrażającego jej wiekowi, po czym z otwartymi ustami, spojrzała na Ayumu niczym na rasowego zboczeńca.
— Nie znam jej! — Rozprostował ramiona w obronnym geście. Cóż miał jednak zrobić? Dla miejscowych był pijakiem, a więc równie dobrze mogli mu dolepić łatkę zboczeńca. Nie zdziwiłby się zresztą, gdyby uczyniono to z wielką chęcią. Staruszka nie wydawała się bowiem wierzyć jego słowom. Otoczywszy Nan ramieniem troskliwej matki, skierowała ją do przymierzalni, wciąż mordując go przy tym spojrzeniem. — Wyłowiłem ją z morza! — Krzyknął za nią Ayumu w nadziei, że to coś zmieni. Mylił się.
Oczy pociemniały mu gniewnie. Oparł się o ścianę sklepu, krzyżując ramiona na torsie. Był pewien, że po wszystkim zamorduje Nan bez litości, nawet gdyby miała go sto razy błagać o życie. W tamtej chwili był gotowy udusić ją gołymi rękami.
Czemu, do jasnej cholery, zachowywała się tak niedorzecznie!? Dlaczego to on akurat musiał się nią teraz zajmować? Czy znajomość z Susaną była zbyt małą karą za jego przewinienia zdaniem bogów?
Gniewne rozmyślania pozwoliły mu nie odczuć upływu czasu, kiedy więc Nan wróciła przebrana w nowe rzeczy, zdało mu się, że stało się w mgnieniu oka.
Wyprostował się na jej widok ubranej w prostą, fioletową sukienkę, wyglądającą nieco staroświecko. Na nogach miała brązowe trzewiki, a chaotyczne loki, poskromiono grzebieniem i zaczesano w zwykły kucyk.
— I jak? — Okręciła się wokół osi z rozpostartymi ramionami jak księżniczka z bajki, która przeistoczyła się ze służącej w dziedziczkę fortuny. Nie rozumiał przy tym jej zachowania, gdyż ubranie w niczym nie przypominało wykwintnej sukni balowej. Rzekłby nawet, że wyglądało na sprane i zwyczajnie brzydkie.
Specjalnie wybrał ten staroświecki sklep, bo nie chciał przepłacać, poza tym, wiedział, że nie zastaną tu zbyt wielu klientów, którzy potem mieliby roznieść po całym mieście wieść, że „Ten felerny Aymu ma ze sobą jakąś dziewczynę”.
— Wyglądasz jak człowiek — odparł, chcąc jak najszybciej wyjść ze sklepu i wyswobodzić od natarczywego spojrzenia sprzedawczyni, oskarżającej go bez krępacji o gwałt na niewinnej osobie.
— Prawda, że ładnie? — Żebrała o jakiś komplement, nie zrażona jego oschłością. Przygładziła sukienkę w dłoni tak, jakby to była najśliczniejsza rzecz na świecie i dodała. — Dziękuje, nawet nie wiesz jak się cieszę!
— To dobrze. — Ayumu wolał wiedzieć ile ma zapłacić.
 Po uregulowaniu rachunku, pociągnął Nan za rękę i wyszli na ulicę. Doceniał jednak to, że nie była wybredna, ale wdzięczna za to, co dostała. Nie wyobrażał sobie bowiem jej rozkapryszonej miny, gdyby żądała czegoś ładniejszego. Na pewno nie spełniłby jej zachcianek!
— Aj to boli! — zawołała, gdy nie rozluźniał uścisku w drodze do samochodu. — Dlaczego to robisz?
— Głupie pytanie! — Zatrzymał się raptownie przed maską pojazdu i odwrócił w jej stronę ogniste spojrzenie. — Chyba nie zdajesz sobie sprawę, co narobiłaś!
Nan wydęła usta, jak skruszone dziecko, a jej ciemne oczy nabrały niewinnego wyrazu.
— Co zrobiłam? Jesteś zły?
Zjeżył się w sobie. Jak gniewać się na kogoś, kto przez cały czas wygląda jak małe kocie? Nie wiedział, co takiego ma w sobie ta przeklęta istota, ale wściekanie się na nią sprawiało, iż czuł się parszywym grzesznikiem. Puścił więc gwałtownie jej dłoń, próbując znaleźć uspokojenie gdzieś w tle miejskiego krajobrazu.
— Nie ważne. Po prostu nigdy nie wspominaj o majtkach na głos, rozumiesz? Nigdy!
Z zaskoczeniem otworzyła oczy i, chociaż nie wiedziała czemu ma obiecywać coś tak dziwnego, przytaknęła skinieniem głowy.
— Świetnie. — Mówiąc to, Ayumu otworzył drzwi. — Wsiadaj i zachowuj się przyzwoicie!
— Tak jest, kapitanie! — Zasalutowała mu. Dobry humor natychmiast do niej zawitał jak odbity bumerang, który zawsze wraca i wsiadła z zadowoleniem do środka.
Aymu wzniósł oczy do nieba. Jego nerwy balansowały na niebezpiecznej granicy wyczerpania.

***

Miejscowe oceanarium było jednym z największych w Japonii. Kompleks budynków wyglądał jak ośrodek naukowy, więc Nan, wysiadając z auta, poczuła, jak gęsia skórka obleka jej ciało. Później przekonała się, że nie było się czego bać, ale w tamtej chwili odczuła niepokój.
Na budynku głównym widniał ogromny, srebrny napis komunikujący nazwę miejsca. To tutaj zespół biologów morskich oraz ochotników – wolontariuszy spędzało czas badając skład morza na przestrzeni lat i ratowali zagrożone gatunki, pomagając im później wrócić na łono morskiego ekosystemu.
Aymu musiał przebywać tu nie pierwszy raz, gdyż, wziąwszy ze sobą ciężkie wory ruszył pewnie przed siebie. Nan wolała go o nic nie pytać, gdyż minę miał ostrzegawczo skwaszoną. Posłusznie poszła za nim, pewna, iż wie dokąd idzie.
Przeszli długimi korytarzami, minęli nawet oszklone akwarium, które wypełniało ściany aż po brzegi, aż wreszcie dotarli nad otwarty basen, gdzie pracowało kilkoro ludzi.
Jakaś kobieta w białym uniformie odwróciła się w stronę Ayumu. Pochmurne spojrzenie jej oblicza pozwoliło sądzić Nan, iż ma do czynienia z nikim innym, jak właśnie z Susaną.
Kobieta kompletnie nie zwróciła na nią uwagi, jakby dziewczyna była tylko skrawkiem powietrza. Podeszła za to mężczyzny ze słowami.
— Świetnie, a więc można się po tobie spodziewać chociaż tego minimum kompetencji. Byłam pewna, że z powodu sztormu z lubością wymigasz się od obowiązku.
— Gdzieżbym śmiał! — odezwał się z sarkastycznym oburzeniem, zrzucając worki na ziemie.
— Weźcie je do magazynuj! — Poleciła kobieta dwóm wolontariuszom tonem nielubiącym sprzeciwu.
Nan w tym czasie podeszła do wielkiego basenu, w którym woda pachniała chlorem i miała czystą, lazurową barwę. Na widok pływającego w środku delfina, wydała z siebie odgłos zachwytu.
Natychmiast przykucnęła i pogłaskała ssaka po mokrym pysku. Zwierzę było niezwykle przyjazne; wydając swe charakterystyczne odgłosy zdawało się witać nową przyjaciółkę.
— Jest smutny — odezwała się Nan, ku zaskoczeniu wszystkich. Dopiero wtedy Susana skierowała na nią poważne spojrzenie. Nan podniosła się, wycierając dłonie w sukienkę. — Tęskni za matką — dodała ze współczuciem. — Padli razem ofiarą kłusowników. Jego mama była poważnie ranna i chociaż też trafiła do ośrodka, nie przeżyła. Mały za nią tęskni. — Wskazała na delfina, który otworzył pyszczek jakby się uśmiechał.
Susana ujęła się pod boki, nieznacznie wychylając się w przód.
— Skąd ty o tym wiesz? — spytała zaskoczona. Faktycznie tak było. Chociaż dokonano wszelkich sił, by uratować samicę, po prawie czterech godzinach męczarni nastąpił jej zgon.
— Delfin mi powiedział — odpowiedziała Nan bez wahania.
— Co za bzdura! — Kobieta wydała z siebie oburzone westchnięcie. — Przestań kłamać! Jak chcesz zwrócić na siebie uwagę, to chociaż nie rób z siebie idiotki!
Nan zacisnęła wargi i przycisnęła podbródek do obojczyka, nie mogąc uwierzyć w to, co zostało jej powiedziane.
— Ale ja wcale nie kłamię — zaprotestowała ze smutkiem, lecz nikt jej nie słuchał.
Aymu podążył za Susaną w Bóg wie jakiej sprawie i zniknął na chwile z pola widzenia.
— Nie przejmuj się nią. — Miły, kobiecy głos rozbrzmiał za plecami Nan. Odwróciła się z lekkim przestrachem, ale szybko uspokoiła na widok wysokiej, szczupłej szatynki o bardzo ładnej twarzy, z której spoglądały na nią zielone oczy – najpewniej soczewki, bo kobieta była Azjatką. — Susana dla nikogo nie jest miła.
— Kim jesteś? — Spytała Nan, zadowolona, że ktokolwiek okazał się dla niej uprzejmy.
— Nazywam się Sakue — Ukłoniła się przed nią. — Jestem przyjaciółką Ayumu, przynajmniej tak uważam. On mógłby się z tym sprzeczać — zaśmiała się cicho.
Nan uśmiechnęła się, odwzajemniając gest przywitania.
— A ja jestem Nan. Dziewczyną z morza. Aymu ocalił mi życie.
  A więc to tak? — Sakue kiwnęła głową.
— Dlaczego Ayumu jest dla Susany taki służalczy? Nie wygląda na takiego, który podporządkowuje się jakimś autorytetom — zauważyła bystro Nan.
— Owszem, ale Susana jest siostrą Marie i to dlatego. — W głosie Sauke pojawił się jakiś nieznany smutek.
— Kim jest Marie?
— Och, no cóż. — Sakue zmieszała się. — O to musisz zapytać Ayumu, ja nie mam prawa opowiadać o jego prywatnych sprawach.
— Rozumiem. Ty nie jesteś taka jak Susana. Jesteś miła.
— Mam taką nadzieje. — Kobieta roześmiała się z rozbawieniem.
— Lubisz, Ayumu, prawda? — Nan dotknęła jej twarzy wnikliwym spojrzeniem. — Rumienisz się kiedy o nim rozmawiamy i oczy tak ładnie ci błyszczą.
Sakue spurpurowiała natychmiast i odwróciła głowę, chcąc ukryć zażenowanie.
— Tak? Aż tak to widać? — westchnęła nerwowo.
— Nan! Idziemy! — Od strony drzwi nagle rozbrzmiał surowy ton Ayumu.
— Niestety, muszę iść — odparła Nan, machając nowo poznanej dziewczynie na pożegnanie. Chociaż zamieniły ze sobą kilka słów, bardzo ją polubiła. Sakue miała w sobie tę pozytywną energię, którą przyciągała do siebie innych. 

 

....................................... 
Zgodnie z obietnicą "Serce Morza" pojawia się wcześniej w odstępie od poprzedniego postu. Czekaliście na te majtki i mam nadzieje, że one w tym rozdziale was nie zawiodły ^^ 
Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Są majtki! Zdecydowanie mnie nie zawiodły hahaha
    Uwielbiam tę dwójkę! I Nan jest taka ... taka nieporadna, taka słodka i oh. Chcę więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytuję opowiadań o takiej tematyce, ale to mnie urzekło. Ma w sobie coś wyjątkowego. Niewątpliwie będę zaglądać tutaj częściej. Swoją drogą, sama wykonałaś szablon na tego bloga? Bo jest prześliczny.

    W wolnym czasie zapraszam do siebie:
    http://undead-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że odpowiadam tak późno, jednakże dopiero teraz wróciłam. Owszem, szablon pod względem graficznym mój, kody mam z różnych stron :)

      Usuń
  3. Sakue rzeczywiście wydaje się sympatyczna, za to Susany nie polubiłam. Jak ona w ogóle śmiała się tak odezwać do Nan? Pff. Ale w końcu jakaś wredna małpa musi być :P Śmiać mi się chciało jak Nan powiedziała, że rozumie delfiny. Haha, nie dziwne, że nikt jej nie uwierzył.
    Najważniejsze! Była scena z majtkami, przy której normalnie padłam. Hahaha. Chciałabym widzieć minę tej kobiety, gdy Nan tak niespodziewanie wypaliła, że nie ma majtek. ;D Uwielbiam tą dziewczynę.
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahahaha, tak po prostu powiedziała to na głos. Ayumu miał szczęście, że była tam tylko właścicielka sklepu. No, ale ośmieszenie przed nią to i tak dużo, haha. :d Rozmawiała z delfinem... Chyba naprawdę jest syreną. Ciekawe, co się stało, że morze ją wyrzuciło i straciła ogon. Ta niby przyjaciółka Ayumu czuje do niego coś więcej, heh. Nie rozumiem, czemu on jest niemiły dla Nan. Dzięki niej jego życie jest ciekawsze, hahahahaha

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się dziwię, że Ayumu nie zszedł na zawał, kiedy Nan powiedziała o majtkach, a raczej o ich braku XD Susane jest okropna, co prawda na razie Sakue wydaje się być miła, jednak obawiam się, ze w kolejnych rozdziałach może się to zmienić, bo w końcu lubi Ayumu i myślę, że to w taki sposób, w jaki kobieta może lubić mężczyznę, dlatego wydaje mi się, że kiedy on i Nan zbliżą sie do siebie, to potem Sakue może zmienić swoje podejście... No i czekam na jakieś ploteczki od miejscowych, bo czuję, że niedługo już ktoś puści famę, że Ayumu kogoś ma xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, ze tak późno. teraz jednak melduje się, że rozdział przeczytała i bardzo mi się podobał^^
    A więc zacznę od tego, że Nan jest po prostu słodka z tym swoim zachowaniem niewinnego dziecka. chociaż niekiedy trochę przesadza. ta akcja z tymi majtkami była wręcz boska! Biedny Ayuma został uznany za zboczeńca. ale w sumie nie ma się czego dziwić, gdy młoda dziewczyna przychodzi do sklepu i mówi, że nie ma majtek xd
    W sprawie tego delfina... to było trochę dziwne, wiesz? rozumieć mowę delfina... chymmm niegłupie, ale nadal dziwne.
    Mam nadzieje, że żadne zmiany w zachowaniu Sakue się nieprzytrafią, bo przyda się dla Nan jakieś normalnie towarzystwo xd
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybacz, że tak późno przybywam z komentarzem, ale brak czasu naprawdę daje nieźle popalić. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :).
    Nie cierpię w małych miasteczkach tego, że każdy o każdym plotkuje. Tu są niby dla ciebie życzliwi, a gdy tylko podwinie ci się noga - wszyscy o tym wiedzą. Nie dziwię się Ayumu, że nie radował go fakt spędzenia czasu na sztucznie miłej pogawędce z mężczyznami. W dodatku ujrzeli Nan, przez co Ayumu znów stanie się obiektem najróżniejszych plotek. Nie chce myśleć, jakie to będzie miało konsekwencje, naprawdę -,-.
    "Muszę mieć majtki!" - ahahahahaha myślałam, że padnę ze śmiechu! Idealnie wyobraziłam sobie Nan, gdy to mówiła xD. Niczym małe dziecko, którego zupełnie nic nie krępuje xD. Uwielbiam ją! I wydaje mi się, że na miejscu sprzedawczyni patrzyłabym na Ayumu równie podejrzliwym wzrokiem. W dodatku z naszego bohatera jest niezła sknera! -,-.
    Nan rozmawiała z delfinem? W dodatku powiedziała o rzeczach z jego życia, które naprawdę miały miejsce... Sama pewnie na miejscu Susany kazałabym jej przestać zwracać na siebie uwagę i wymyślać niestworzone rzeczy, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że niezła jest z niej jędza! Rozumiem, że Ayumu usługuje jej, bo jest siostrą jego zmarłej ukochanej, ale bez przesady... Uważam, że powinien odseparować się od przeszłości, choć wiem, że nie jest to łatwe. Przynajmniej Sakue była miła dla Nan. W dodatku lubi Ayumu... Ciekawe, czy kiedyś odważy się mu o tym powiedzieć? ;>.
    Lecę do czwórki <3.

    OdpowiedzUsuń