Cisza snuła się wstęgą między
zebranymi gośćmi, mącona nieznacznie przez ich oddechy. Cała uwaga
zgromadzonych skupiała się tylko i wyłącznie na Nan, która ściskała w dłoni
wyrwany od Susany wisiorek.
— Ayumu proszę, uwierz mi — szepnęła
pobladła na twarzy.
Mężczyzna westchnął ciężko i postawił
ją ostrożnie na ziemi. Przeczesał w palcach pasma włosów, kiwając głową.
— Wierzę ci.
— Zupełnie mnie to nie dziwi! —
Wściekły głos Susany rozniósł się wokoło z gwałtownością wystrzału
karabinowego. Zbiegła ze sceny i w mgnieniu oka znalazła się tu przy Nan z miną
wściekłego tygrysa. — Jesteś takim samym wariatem jak ona! Ta mała jest
złodziejką. Nie ma żadnych dowodów na to , że mówi prawdę.
Bierna reakcja otoczenia świadczyła,
że inni ją popierają. Nan, rozglądając się wokół, napotykała coraz to nowsze
spojrzenia, które wbijały się w jej ciało niczym bolesne igły.
Uważali, że jest szalona. Potępiali ją
wzrokiem. Pożerali na kawałki swymi oskarżycielskimi myślami. Nie słyszała ich,
ale wyczuwała podskórnie, co o niej sądzili.
Nie odda łańcuszka! To jedyne czego
była pewna w tej chwili.
Palący ją od środka wstyd i
upokorzenie sprawiły, że w oczach dziewczyny zamigotały pierwsze, gorzkie łzy.
Tłumiąc w sobie rozpaczliwy szloch, wybiegła z sali, nie odwracając się na nikogo.
— Nan! — Ayumu krzyknął za nią, gotowy
pójść w jej ślady, gdy zatrzymała go żelazna dłoń Susany.
— Zadzwonię na policję i zgłoszę
kradzież, przysięgam!
— Sasano…
— Sakue, nie wtrącaj się! —
wykrzyknęła, gdy z tłumu wyłoniła się przyjaciółka mężczyzny. — Ciebie
ostatniej mam ochotę słuchać!
— Zapłacę za ten wisiorek, nawet
podwójnie. — Ayumu odezwał się chłodnym tonem, świdrując Susanę z pogardą. Nie
potrafił zrozumieć, jak przez tyle lat był w stanie płaszczyć się przed jej
plugawym obliczem i spełniać każdą, nawet najbardziej absurdalną zachciankę.
Definitywnie z tym skończył. Tu i
teraz wyszarpał się z jej żelaznego uścisku i wieloletniej niewoli jej
charakteru.
— Nie stać cię na niego — odparła
jadowicie.
— Doprawdy? Czy ktokolwiek jeszcze
chcę go wylicytować? — Skierował się z tymi słowami do balowiczów.
Nikt nie odważył się zareagować.
Susana pobladła z gniewu.
— Daje ci za niego dwa tysiące jenów*,
to uczciwe, prawda? Dałaś go na licytacje, więc go licytuje. Jak widzisz nikt
nie chcę przebić mojej ceny. Zamierzasz opowiedzieć o tym policji, gdy już po
nich zadzwonisz?
Susana mierzyła go nienawistnym
spojrzeniem, aż w końcu musiała ustąpić swej zaciętości.
Widząc, że wygrał, uśmiechnął się z
ironią i opuścił salę odprowadzany przez tysiące spojrzeń innych ludzi.
Mieszkańcy miasteczka już dawno postawili na nim grubą kreskę. Nigdy się tym
nie przejmował, ale podświadomie głęboko ich nienawidził. Tego wieczora uwolnił
się nie tylko od Susany, ale także i od nich samych.
Pierwszy raz w życiu, spalił ich myśli
w ogniu swojej obojętności.
***
Rześkie, wieczorne powietrze smagnęło
go chłodnym podmuchem w twarz. Zaraz potem pobliskie drzewa zaszumiały sennie
pod rozpostartym nad nimi niebem pełnym gwiazd.
Ayumu rozejrzał się niespokojnie na
boki, podczas gdy pasma jego włosów podały się sile wiatru. Gdzie jest Nan?
Spodziewał się, że odnalezienie dziewczyny nie będzie łatwym zadaniem, ale na
szczęście zobaczył ją opartą o pień dębu, całkiem niedaleko.
Z nieznacznie wysuniętymi do przodu
nogami stała nachylona nad dłońmi, w których oglądała różowy kamień od
wisiorka. Uprzednio kunsztowna fryzura oklapła w postaci skołtunionych loków,
wijących się po bokach twarzy bez ładu i składu.
Mimo to, wyglądała ślicznie.
Z serca Ayumu spadł ciężki głaz. Bez
wahania zdjął marynarkę i podszedł do dziewczyny, zarzucając ją delikatnie na
jej drżące od zimna ramiona.
Spojrzała na niego blada, z oczami
zaczerwienionymi od wcześniejszych łez. Z wdzięcznością otuliła się marynarką
Ayumu, chłonąc cudowny zapach jego skóry, który pozostał na materiale.
— Przepraszam. Zachowałam się
idiotycznie. Ten wisiorek…
— Należy do ciebie — dokończył za nią
łagodnie i uśmiechnął niepewnie, gdy popatrzyła na niego pytająco.
— Wierzysz mi?
— Oczywiście.
— Susana…
— Nie ma nic do gadania. — Uniósł
uspakajająco dłoń, kręcąc przy tym głową. — Wisiorek należy do ciebie, nie
martw się. Nikt ci go nie odbierze.
Usta Nan nakreśliły się radością
niedowierzania. Pośpiesznym ruchem starła reszki łez z kącika lewego oka i
przycisnęła przedmiot do piersi.
— Nie wiem, jak tego dokonałeś, ale
jesteś wielki.
Ayumu nie zamierzał ją wtajemniczyć w
szczegóły rozmowy z Susaną. Nie zapłacił za błyskotkę tylko po to , aby
zaimponować Nan. Zrobił to, bo zobaczył w oczach dziewczyny wystarczający
dowód, że mówiła prawdę – była zdeterminowana, by go odzyskać.
— Nan. — Poruszył się niespokojnie. —
Czy…, skoro przypomniałaś sobie ten wisiorek, masz może jakieś wspomnienia…?
Westchnęła ciężko. Jej ramiona napięły
się i momentalnie rozluźniły, opadając w dół. Utkwiła skupione spojrzenie w
przestrzeni przed sobą, gdzie rozciągał się duży parking, aktualnie pełen
samochodów.
— Wyjdę na wariatkę, jeżeli powiem,
że, po prostu wiem, że wisiorek należy do mnie, ale nie mam zwianych z nim
wspomnień? — zapytała ze wstydem, zagryzając kącik wargi.
Ayumu pokręcił głową.
— Nan… chyba najwyższy czas powiedzieć
ci coś ważnego. — To mówiąc, ujął jej dłoń nie zważając na to, czy było to
stosowne. Kierował się potrzebą okazania dziewczynie tej bliskości, zwłaszcza
że uroczy rumieniec pokrył jej policzki, a oczy zamigotały delikatnie. — Ja…
bardzo chciałem, od samego początku zrobić wszystko , co właściwe, by zwrócić
ci życie, które utraciłaś. Mówią, że jestem nieodpowiedzialny i pewnie mają racje.
Przede wszystkim, dlatego pragnąłem cię nie zawieść, bo mi zaufałaś — westchnął
z trudem — Teraz, jednak wiem, że, chociaż twoja przeszłość jest sprawą, której
nie można zbagatelizować, powinienem był dać ci większą przestrzeń dla tego, co
masz tu i teraz. — Zanim powiedział coś jeszcze, spojrzał jej głęboko w oczy. —
Nan, dla mnie nie ma znaczenia to , że nic nie pamiętasz. Możliwe, że
wspomnienia przyjdą do ciebie w najmniej spodziewanym momencie, może nie zjawią
się nigdy. Nie wiem. Z jakiegoś powodu twoi krewni zapadli się pod ziemie.
Dlatego,… chcę ci powiedzieć… nie martw się. Nawet, jeżeli przeszłość nie
wróci, w moim życiu… jest dla ciebie dużo miejsca. Możesz tu zostać na zawsze.
Taka jaka jesteś.
Przyjrzała mu się w milczeniu, nim
poczuł, jak zacieśnia palce wokół jego dłoni na znak jedności.
— Ci wszyscy lekarze…?
— Koniec z nimi — zapewnił — koniec
szukania nieuchwytnej przeszłości. Jeżeli ty tego nie potrzebujesz, ja również
nie. Od teraz nich żyje już tylko teraźniejszość i przyszłość.
Uśmiechnęła się szeroko.
— Skoro tak, możemy wracać do domu?
Niech ten wieczór dobiegnie już końca — poprosiła cichym, ale pełnym spokoju
głosem, który go rozbawił.
— Jasne, wracajmy. — Kiwnął głową i
nie puszczając jej dłoni ruszył w stronę samochodu.
***
— Cześć, ja… chciałam upewnić się, że
u was wszystko w porządku.
Sakue stała przed wejściem z
zakłopotaną miną następnego dnia. Ubrana w zwykłe szorty i bluzeczkę na
ramionach wyglądała, jakby trzęsła się z zimna. Na zgiętym łokciu lewej ręki
przewieszoną miała niewielką torebkę.
— Wejdź. — Ayumu usunął się jej z
drogi. — Właśnie szykuje śniadanie.
— Och, naprawdę nie planowałam przyjść
tak wcześnie, ale… jest coś, o czym musimy porozmawiać.
— Dobrze, siadaj w salonie —
odpowiedział. — I nie, nie wykręcisz się od śniadania. Skoro już tu jesteś nie
wypuszczę cię z pustym żołądkiem.
Widząc go znikającego w kuchni,
uśmiechnęła się nieznacznie. Jakże on się zmienił! Wprost nie mogła w to
uwierzyć. Zupełnie, jakby miała teraz do czynienia z innym Ayumu. Bo przecież
tamten z przed kilku tygodni nigdy nie byłby wobec niej, aż tak uprzejmy oraz
pogodny na twarzy.
Wzdychając, usiadła na jednym z foteli
i spojrzała w okno. Zawsze lubiła widok rozpościerający się ku morzu.
Wspominała często chwile spędzone z Marie, gdy piły popołudniową herbatkę na
werandzie, rozkoszując się zapachem soli i skrzekiem mew.
Do dziś pamiętała moment, gdy jako
niesforne sześciolatki spotkały się po raz pierwszy na nadbrzeżu. Sakue, jako
najmłodsza w rodzinie z trzema braćmi, zawsze marzyła o siostrze i tamtego dnia
jej marzenie się ziściło. Małe dzieci nie potrzebują wiele, by nawiązać szczerą
przyjaźń, można wręcz rzec, że nie potrzebują ku temu żadnego powodu.
Wystarczy, że mogą się wspólnie potem bawić w „ocalone przez cesarzy
księżniczki”. Tak było z nimi.
Marie była inna. Jej skandynawska
uroda szwedki silnie kontrastowała z azjatyckimi rysami Sakue. Były jak złoto i
grafit naprzeciw siebie, a mimo to ich dusze dryfowały spokojnie na ocenia
wzajemnego porozumienia. Ojciec Marie został wysłany do Japonii jako biolog
morski na prawie dziesięcioletni kontrakt. Dla jego małej córki prawdziwym
szokiem było znalezienie się w obcym świecie, w obcej kulturze. A, jednak
dziesięć lat przekształciło się w całe życie. Marie szybko zaaklimatyzowała się
w nowym otoczeniu, w pewnym momencie bieglej mówiła po japońsku niż szwedzku,
tutaj miała przyjaciół, tutaj dorastała wraz z Susaną, z którą Sakue nigdy nie
nawiązała dobrego kontaktu, tutaj pozostała i… umarła.
W wieku dojrzewania obie zakochały się
w tym samym mężczyźnie – Ayumu. Jednakże Sakue nie miała szans wygrać z obcą
urodą przyjaciółki, toteż obiekt ich westchnień bezkonkurencyjnie skierował
zaloty do Marie. Przełknęła to niepowodzenie. Pogodziła się z nim, gdyż nigdy
nie należała do osób problemowych.
Po śmierci przyjaciółki wylewała
prawie przez rok łzy szczerego cierpienia i tęsknoty za nią. Nawet teraz,
dałaby wszystko, żeby Marie wróciła.
Ocknęła się z własnych wspomnień.
Widząc siedzącego przed nią Ayumu, roześmiała się nerwowo.
— Długo tu siedzisz? Boże, zachowuje
się jak wariatka.
— Nie przejmuj się. Wyglądałaś na
przejętą, więc nie chciałem ci…, no wiesz…, przeszkadzać.
— Tak…, tak, po prostu… przypomniałam
sobie o niej. Tak nagle. Przepraszam, nie powinnam o tym wspominać…
— Sakue — przerwał jej, unosząc dłoń.
— W porządku. Rozumiem to. — Kiwnął głową. — Ten dom jest pełen Mari, duchów
śmiejących się jej głosem. Znam to uczucie doskonale.
— No tak — Roześmiała się nerwowo i automatycznie
sięgnęła do swoich korali, którymi bawiła się za każdym razem, gdy zapętliła
się w jakąś niezręczną sytuacje.
— Jedz, zrobiłem je dla ciebie. —
Podsunął jej pod nos talerz pełen kanapek z salami i kubek herbaty. — Mam
nadzieje, że będzie ci smakować.
— Dziękuje. — Posłała mu wdzięczny
uśmiech, po czym sięgnęła po jedną z nich i spróbowała. Przepyszna! — Gdzie
jest Nan?
— Na górze, bierze prysznic. To o czym
chciałaś ze mną porozmawiać?
— Ach, no przecież! — Drgnęła
gwałtownie i sięgnęła do torebki, wyjmując z niej jakiś papierek, który
następnie podała Ayumu.
Przyjął go bez słowa, ale jego twarz
nakreśliła się wyrazem zdziwienia, gdy zobaczył wyrysowane na niej jakieś wzory
chemiczne.
— Przykro mi, Sakue, ale nic z tego
nie rozumiem.
Zaśmiała się pod nosem.
— To takie badanie, nazywa się
datowaniem radiologicznym — westchnęła, opierając łokcie na kolanach. — Dzięki
niemu możemy określić wiek danego przedmiotu — wyjaśniła, a następnie oblizała
nerwowo dolną wargę.
Ayumu zmarszczył brwi.
— Co to ma wspólnego ze mną?
— Kiedy Susana znalazła wisiorek Nan,
od razu stwierdziła, że nada się na licytacje. Znasz ją, nie jest ani trochę
sentymentalna, ale ja…, mnie nie dawało to spokoju, więc, zanim odbył się bal
pobrałam małą próbkę i poddałam badaniu. No wiesz, oceanarium ma całkiem
rozbudowane laboratorium. Dzisiaj rano uzyskałam wyniki.
— I co? Ile ma lat? — spytał niedbale,
wzruszając ramionami. Oddał jej kartkę, uznając te informacje za nieistotne.
Sakue chwile milczała, nim zdobyła się
na odpowiedź.
— Więcej niż pięćset — powiedziała
cicho. Ayumu zakrztusił się własną herbatą, a następnie wymierzył kobiecie
szeroko otwarte spojrzenie.
— Żartujesz?!
— Względna ilość izotopu 14C wynosi
około 90,13%, potrzeba dokładnie pięciuset lat, żeby uzyskać taki spadek… —
zaczęła, ale widząc, że rozmówca nie wydaje się cokolwiek rozumieć, dotknęła
palcem czoła wybita z równowagi. — Nie ważne. Po prostu wiem. Wiem na pewno, że
ten wisiorek jest cholernie stary.
Ayumu milczał. Długą chwile zajęło mu
zebranie informacji w sensowną całość.
— Kurde, nigdy bym nie pomyślał, że
Nan posiada coś tak cennego — szepnął.
— Właśnie o to chodzi. — Sakue
przeszła do najtrudniejszej części rozmowy i prawie straciła oddech. — Ayumu,
skąd dziewczyna taka, jak ona miałaby być właścicielką czegoś takiego?
— Co sugerujesz? — Przyjrzał się jej
nieufnie.
— Czy Nan pamięta skąd ma ten
naszyjnik? — zapytała ostrożnie.
— Cóż… — zmieszał się — Właściwie nie.
Po prostu jest pewna.
— Będę szczera. Myślę, że Nan…, że jej
się tylko wydaje. Ten naszyjnik nie może należeć do niej.
— Nie myślisz tak naprawdę! —
sprzeciwił się z oburzeniem. — Jeżeli Nan twierdzi, że należy do niej, to tak
właśnie jest. Wierzę jej!
— Ale, czy potrafisz być obiektywny?
Dobrze wiem , co do niej czujesz!
— To nie ma znaczenia! — Ukrył w sobie
nagły wstyd i podniósł się z miejsca. — Nan nigdy by nie skłamała. Znam ją. Ona
taka nie jest!
— Nie twierdzę, że kłamie. — Sakue siliła
się na spokojny ton, ale trudno było go utrzymać pod naciskiem surowego
spojrzenia Ayumu i jego podniesionego głosu. — Uważam, po prostu, że osobom w
jej sytuacji, z amnezją, mogą wydawać się pewne rzeczy. Mózg pozbawiony
wspomnień może desperacko wypełniać luki z nieistniejących faktów.
— Wynoś się z mojego domu! — Z
lodowatym spokojem wskazał palcem drzwi. Nikt w jego obecności nie będzie
sugerował, że Nan oszalała. — Natychmiast!
Sakue z bólem w oczach wstała i
zbliżyła się do niego.
— Spróbuj myśleć jasno. Taki przedmiot
powinien znaleźć się we właściwych rękach. Na przykład muzeum. On może być wart
miliony. Kto wie, może miało go jeden z historycznych Cesarzy? Jego historia…
— Wystarczy. Nie chcę słuchać ani
jednego słowa więcej z twoich ust. Wyjdź. Albo wyrzucę cię stąd siłą.
Patrząc na niego z cierpiącym
niedowierzaniem, poddała się i wyszła.
Dokładnie w tym momencie, gdy znalazł
się w korytarzu, Nan stanęła na schodach i spojrzała w stronę drzwi.
— To była Sakue, prawda? Słyszałam jej
głos.
— Tak.
— Kłóciliście się? — Schodząc, nie
odrywała od niego zaniepokojonego spojrzenia.
— To tylko drobna sprzeczka — odparł
wymijająco, wciskając dłonie do kieszeni spodni. Nie chciał wtajemniczać Nan w
szczegóły. Uznał, że po wczorajszym wieczorze już wystarczająco przekonała się
, jak źle odnoszą się ludzie wobec niej. Gdyby dodał do tego sugestie Sakue
względem naszyjnika… nie lepiej było milczeć.
— Wyglądasz na przybitego —
stwierdziła, podchodząc do niego bliżej. Wzdrygnął się, gdy jej ręka spoczęła
na jego policzku, a następnie dziewczyna delikatnie zmusiła go, by na nią
spojrzał. — Dobrze się czujesz?
— Dziękuje, wszystko w porządku —
zapewnił zduszonym od emocji głosem. Dotyk Nan za każdym razem działał na niego
silniej.
— Cóż, w takim razie, nie dajmy śniadaniu
czekać — odezwała się wesoło i skierowała do kuchni.
— Nan? — Spojrzał w pewnym momencie na
nią, gdy skierował kroki w to samo miejsce, co ona. Uniosła na niego twarz tak
pełną spokoju i niewinności, że wprost nie śmiałości jej niepokoić, ale…
Dopiero teraz zrozumiał, że
potraktował Sakue z przesadną agresją. Nie to , że wątpił w Nan, ale po
prostu…, po prostu nic w związku z nią nie było logiczne. — Jesteś pewna, że
naszyjnik należy do ciebie? — zapytał, dostrzegając go na jej szyi.
Dotknęła czule różowego kamienia i
kiwnęła głową.
— Jestem. Dlaczego pytasz?
— Ot tak, bez powodu. Chciałem się
tylko upewnić.
— Ayumu — Spojrzała mu stanowczo w
oczy — jestem tak pewna, że on jest mój, jak tego, że każdego dnia wstaje
słońce, rozumiesz?
Kiwnął głową. Siła pewności,
przebijająca się w głosie dziewczyny, była ogromna. Chociaż naszyjnik był
kolejnym elementem, nie trzymającym się kupy, zaakceptował go. Nan nigdy by nie
kłamała. Ona była szczera we wszystkim. Szczera jak dziecko.
* - nie znam się na walucie japońskiej, toteż nie zdziwcie się, jeżeli Ayumu zapłacił śmiesznie małe pieniądze Susanie. Chociaż uwielbiam na potrzeby opowiadania badać różne miejsca bądź zachowania w danym kraju, to nijak udało mi się zrozumieć wartość tamtejszej waluty. Za błąd przepraszam ;c
...............................................................................
Ostatnio nie mam czasu na pisanie kolejnego opowiadania, toteż zastanawiałam się, czy nie publikować obecnego w nieco większych odstępach czasowych, ale doszłam do wniosku, że to by mnie rozleniwiło dokumentnie. :) Chociaż ledwo nadążam z obowiązkami, to przecież nie porzucę tego, co kocham najbardziej - pisania. Zatem, trzymajcie kciuki, żeby nowa historia dzielnie pisała się na moim komputerze :D:D
Wprost nie mogę doczekać się rozwiązania tych wszystkich zagadek! Mam pewne teorie, ale poczekam z nimi jeszcze trochę. I ten wisiorek, ohhhh, naprawdę jestem ciekawa, jak zamierzasz to wszystko rozegrać.
OdpowiedzUsuńI pewnie setny raz się powtarzam, ale uwielbiam Nan i Ayumu, który przechodzi taką niesamowitą metamorfozę przy dziewczynie, aww!
Ayumu zaimponował mi tym, jak wstawił się za Nan. Dziewczyna uparcie twierdzi, że naszyjnik należy do niej, mimo, że nic więcej nie pamięta, a on jej wierzy. Ayumu naprawdę się przy niej zmienił.. To niesamowite.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa całej tej tajemnicy, związanej z Nan. Czekam, aż cokolwiek wyjaśnisz. :^
Pozdrawiam! ;)
Skoro Nan jest pewna, że to jej naszyjnik, to wierzę, że ma rację. Tylko skąd go ma? Jeśli rzeczywiście jest tak stary, to nic dziwnego, że Sakue uznała, iż Nan może się mylić. Ayumu nie powinien tak na nią naskakiwać. Jestem ciekawa, jaka historia wiąże się z tym naszyjnikiem. Heh, to Ayumu załatwił wredną Susanę. Dobrze jej tak. Nie miała prawa tak okropnie traktować Nan. Wciąż szkoda mi Sauke i nadal ją podziwiam. Pogodziła się z tym, że Ayumu wybrał Marie, teraz milczy, gdy on woli Nan i jest dla niej miła. Tyle musiała wycierpieć i godzi się ze wszystkim. Nie sądziłam, że to możliwe. Zakochaj ją w kimś innym, proszę. :d
OdpowiedzUsuńOj tak, będę trzymać kciuki za nowe opowiadanie, bo po prostu uwielbiam twoją twórczość! A co do rozdziału, to nienawidzę Susane, cholera taka z niej jedna, że normalnie działa mi na nerwy -.- nie wiem, dlaczego Ayumu tak zareagował na to, co powiedziała mu Sakue, dobrze, miał prawo się zdenerwować, ale od razu tak wybuchać? Aj, a to co powiedział wcześniej Nan było mega urocze i rozczulające :3
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem coraz bardziej kocham to opowiadanie, naprawdę <3.
OdpowiedzUsuńSusana to podła żmija! Cieszę się, że Ayumu zatkał jej usta, zapłacił za naszyjnik i tak bardzo wstawił się za Nan. To cudowny chłopak, naprawdę. Ludzie z miasteczka patrzą na niego tym samym wzrokiem, co teraz na Nan. Wszyscy uważają, że nasza bohaterka zwariowała. Bo co? Bo niczego nie pamięta, ale naszyjnik jest wyjątkiem? Jak na nienawidzę, gdy ludzie wysysają sobie jakieś teorie z palca!
To było słodkie... Ayumu naprawdę powiedział Nan, że chce, by z nim została na zawsze? Niezależnie od tego, czy sobie coś przypomni, czy nie. Cieszę się, ponieważ to w nim dziewczyna ma największe oparcie i to jemu najbardziej ufa. To niesamowite, jak Ayumu zmienił się podczas jej pobytu... ]
Gdy Sakue przyszła do mieszkania Ayumu i opowiedziała o bardzo starym naszyjniku, który należy do Nan czułam, że to się źle dla niej skończy... Co prawda nie dziwię się, że zainteresowała się tak starym przedmiotem. Może i uważa, że naszyjnik nie może należeć do Nan, że musiała sobie coś ubzdurać i przedmiot powinien znaleźć się w muzeum, ale... sugestia, że Nan oszalała była niesprawiedliwa. Chociaż nie wiem, jak sama zachowałabym się w takiej sytuacji. To naprawdę bardzo, ale to bardzo skomplikowane. W dodatku Ayumu wyrzucił Sakue z mieszkania... Nie sądziłam, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Ale stało się i Nan nie jest tego świadoma. Tak samo, jak niepewności Ayumu, które jednak pojawiły się po słowach Sakue...
Jestem ciekawa co jeszcze wymyśliłaś dla naszych bohaterów ^^. Czekam na nowość, kochana <3.
Chyba złożę wniosek o przedłużenie dnia. co ty na to? sama ostatnio nie wyrabiam więc uważam, że byłoby to dobre rozwiązanie. przynajmniej na razie.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie podoba mi się coraz bardziej^^ Nan jest taka słodka, że aż po prostu chce się wieżyc w każde jej słowo. nie spodziewałam się, że naszyjnik będzie tak stary. Ayuma ma racje, coś tu się kupy nie trzyma. albo może trzyma, tylko my jeszcze o tym nie wiemy? ^^
Trochę zbyt gwałtownie potraktował Sakue. szkoda, że tak wszyło.
Szczęśliwego nowego roku życzę! i więcej czasu^^