10.O teraźniejszości i nowinach Sakue.

Cisza snuła się wstęgą między zebranymi gośćmi, mącona nieznacznie przez ich oddechy. Cała uwaga zgromadzonych skupiała się tylko i wyłącznie na Nan, która ściskała w dłoni wyrwany od Susany wisiorek.
— Ayumu proszę, uwierz mi — szepnęła pobladła na twarzy.
Mężczyzna westchnął ciężko i postawił ją ostrożnie na ziemi. Przeczesał w palcach pasma włosów, kiwając głową.
— Wierzę ci.
— Zupełnie mnie to nie dziwi! — Wściekły głos Susany rozniósł się wokoło z gwałtownością wystrzału karabinowego. Zbiegła ze sceny i w mgnieniu oka znalazła się tu przy Nan z miną wściekłego tygrysa. — Jesteś takim samym wariatem jak ona! Ta mała jest złodziejką. Nie ma żadnych dowodów na to , że mówi prawdę.
Bierna reakcja otoczenia świadczyła, że inni ją popierają. Nan, rozglądając się wokół, napotykała coraz to nowsze spojrzenia, które wbijały się w jej ciało niczym bolesne igły.
Uważali, że jest szalona. Potępiali ją wzrokiem. Pożerali na kawałki swymi oskarżycielskimi myślami. Nie słyszała ich, ale wyczuwała podskórnie, co o niej sądzili.
Nie odda łańcuszka! To jedyne czego była pewna w tej chwili.
Palący ją od środka wstyd i upokorzenie sprawiły, że w oczach dziewczyny zamigotały pierwsze, gorzkie łzy. Tłumiąc w sobie rozpaczliwy szloch, wybiegła z sali, nie odwracając się na nikogo.
— Nan! — Ayumu krzyknął za nią, gotowy pójść w jej ślady, gdy zatrzymała go żelazna dłoń Susany.
— Zadzwonię na policję i zgłoszę kradzież, przysięgam!
— Sasano…
— Sakue, nie wtrącaj się! — wykrzyknęła, gdy z tłumu wyłoniła się przyjaciółka mężczyzny. — Ciebie ostatniej mam ochotę słuchać!
— Zapłacę za ten wisiorek, nawet podwójnie. — Ayumu odezwał się chłodnym tonem, świdrując Susanę z pogardą. Nie potrafił zrozumieć, jak przez tyle lat był w stanie płaszczyć się przed jej plugawym obliczem i spełniać każdą, nawet najbardziej absurdalną zachciankę.
Definitywnie z tym skończył. Tu i teraz wyszarpał się z jej żelaznego uścisku i wieloletniej niewoli jej charakteru.
— Nie stać cię na niego — odparła jadowicie.
— Doprawdy? Czy ktokolwiek jeszcze chcę go wylicytować? — Skierował się z tymi słowami do balowiczów.
Nikt nie odważył się zareagować.
Susana pobladła z gniewu.
— Daje ci za niego dwa tysiące jenów*, to uczciwe, prawda? Dałaś go na licytacje, więc go licytuje. Jak widzisz nikt nie chcę przebić mojej ceny. Zamierzasz opowiedzieć o tym policji, gdy już po nich zadzwonisz?
Susana mierzyła go nienawistnym spojrzeniem, aż w końcu musiała ustąpić swej zaciętości.
Widząc, że wygrał, uśmiechnął się z ironią i opuścił salę odprowadzany przez tysiące spojrzeń innych ludzi. Mieszkańcy miasteczka już dawno postawili na nim grubą kreskę. Nigdy się tym nie przejmował, ale podświadomie głęboko ich nienawidził. Tego wieczora uwolnił się nie tylko od Susany, ale także i od nich samych.
Pierwszy raz w życiu, spalił ich myśli w ogniu swojej obojętności.

***

Rześkie, wieczorne powietrze smagnęło go chłodnym podmuchem w twarz. Zaraz potem pobliskie drzewa zaszumiały sennie pod rozpostartym nad nimi niebem pełnym gwiazd.
Ayumu rozejrzał się niespokojnie na boki, podczas gdy pasma jego włosów podały się sile wiatru. Gdzie jest Nan? Spodziewał się, że odnalezienie dziewczyny nie będzie łatwym zadaniem, ale na szczęście zobaczył ją opartą o pień dębu, całkiem niedaleko.
Z nieznacznie wysuniętymi do przodu nogami stała nachylona nad dłońmi, w których oglądała różowy kamień od wisiorka. Uprzednio kunsztowna fryzura oklapła w postaci skołtunionych loków, wijących się po bokach twarzy bez ładu i składu.
Mimo to, wyglądała ślicznie.
Z serca Ayumu spadł ciężki głaz. Bez wahania zdjął marynarkę i podszedł do dziewczyny, zarzucając ją delikatnie na jej drżące od zimna ramiona.
Spojrzała na niego blada, z oczami zaczerwienionymi od wcześniejszych łez. Z wdzięcznością otuliła się marynarką Ayumu, chłonąc cudowny zapach jego skóry, który pozostał na materiale.
— Przepraszam. Zachowałam się idiotycznie. Ten wisiorek…
— Należy do ciebie — dokończył za nią łagodnie i uśmiechnął niepewnie, gdy popatrzyła na niego pytająco.
— Wierzysz mi?
— Oczywiście.
— Susana…
— Nie ma nic do gadania. — Uniósł uspakajająco dłoń, kręcąc przy tym głową. — Wisiorek należy do ciebie, nie martw się. Nikt ci go nie odbierze.
Usta Nan nakreśliły się radością niedowierzania. Pośpiesznym ruchem starła reszki łez z kącika lewego oka i przycisnęła przedmiot do piersi.
— Nie wiem, jak tego dokonałeś, ale jesteś wielki.
Ayumu nie zamierzał ją wtajemniczyć w szczegóły rozmowy z Susaną. Nie zapłacił za błyskotkę tylko po to , aby zaimponować Nan. Zrobił to, bo zobaczył w oczach dziewczyny wystarczający dowód, że mówiła prawdę – była zdeterminowana, by go odzyskać.
— Nan. — Poruszył się niespokojnie. — Czy…, skoro przypomniałaś sobie ten wisiorek, masz może jakieś wspomnienia…?
Westchnęła ciężko. Jej ramiona napięły się i momentalnie rozluźniły, opadając w dół. Utkwiła skupione spojrzenie w przestrzeni przed sobą, gdzie rozciągał się duży parking, aktualnie pełen samochodów.
— Wyjdę na wariatkę, jeżeli powiem, że, po prostu wiem, że wisiorek należy do mnie, ale nie mam zwianych z nim wspomnień? — zapytała ze wstydem, zagryzając kącik wargi.
Ayumu pokręcił głową.
— Nan… chyba najwyższy czas powiedzieć ci coś ważnego. — To mówiąc, ujął jej dłoń nie zważając na to, czy było to stosowne. Kierował się potrzebą okazania dziewczynie tej bliskości, zwłaszcza że uroczy rumieniec pokrył jej policzki, a oczy zamigotały delikatnie. — Ja… bardzo chciałem, od samego początku zrobić wszystko , co właściwe, by zwrócić ci życie, które utraciłaś. Mówią, że jestem nieodpowiedzialny i pewnie mają racje. Przede wszystkim, dlatego pragnąłem cię nie zawieść, bo mi zaufałaś — westchnął z trudem — Teraz, jednak wiem, że, chociaż twoja przeszłość jest sprawą, której nie można zbagatelizować, powinienem był dać ci większą przestrzeń dla tego, co masz tu i teraz. — Zanim powiedział coś jeszcze, spojrzał jej głęboko w oczy. — Nan, dla mnie nie ma znaczenia to , że nic nie pamiętasz. Możliwe, że wspomnienia przyjdą do ciebie w najmniej spodziewanym momencie, może nie zjawią się nigdy. Nie wiem. Z jakiegoś powodu twoi krewni zapadli się pod ziemie. Dlatego,… chcę ci powiedzieć… nie martw się. Nawet, jeżeli przeszłość nie wróci, w moim życiu… jest dla ciebie dużo miejsca. Możesz tu zostać na zawsze. Taka jaka jesteś.
Przyjrzała mu się w milczeniu, nim poczuł, jak zacieśnia palce wokół jego dłoni na znak jedności.
— Ci wszyscy lekarze…?
— Koniec z nimi — zapewnił — koniec szukania nieuchwytnej przeszłości. Jeżeli ty tego nie potrzebujesz, ja również nie. Od teraz nich żyje już tylko teraźniejszość i przyszłość.
Uśmiechnęła się szeroko.
— Skoro tak, możemy wracać do domu? Niech ten wieczór dobiegnie już końca — poprosiła cichym, ale pełnym spokoju głosem, który go rozbawił.
— Jasne, wracajmy. — Kiwnął głową i nie puszczając jej dłoni ruszył w stronę samochodu.

***

— Cześć, ja… chciałam upewnić się, że u was wszystko w porządku.
Sakue stała przed wejściem z zakłopotaną miną następnego dnia. Ubrana w zwykłe szorty i bluzeczkę na ramionach wyglądała, jakby trzęsła się z zimna. Na zgiętym łokciu lewej ręki przewieszoną miała niewielką torebkę.
— Wejdź. — Ayumu usunął się jej z drogi. — Właśnie szykuje śniadanie.
— Och, naprawdę nie planowałam przyjść tak wcześnie, ale… jest coś, o czym musimy porozmawiać.
— Dobrze, siadaj w salonie — odpowiedział. — I nie, nie wykręcisz się od śniadania. Skoro już tu jesteś nie wypuszczę cię z pustym żołądkiem.
Widząc go znikającego w kuchni, uśmiechnęła się nieznacznie. Jakże on się zmienił! Wprost nie mogła w to uwierzyć. Zupełnie, jakby miała teraz do czynienia z innym Ayumu. Bo przecież tamten z przed kilku tygodni nigdy nie byłby wobec niej, aż tak uprzejmy oraz pogodny na twarzy.
Wzdychając, usiadła na jednym z foteli i spojrzała w okno. Zawsze lubiła widok rozpościerający się ku morzu. Wspominała często chwile spędzone z Marie, gdy piły popołudniową herbatkę na werandzie, rozkoszując się zapachem soli i skrzekiem mew.
Do dziś pamiętała moment, gdy jako niesforne sześciolatki spotkały się po raz pierwszy na nadbrzeżu. Sakue, jako najmłodsza w rodzinie z trzema braćmi, zawsze marzyła o siostrze i tamtego dnia jej marzenie się ziściło. Małe dzieci nie potrzebują wiele, by nawiązać szczerą przyjaźń, można wręcz rzec, że nie potrzebują ku temu żadnego powodu. Wystarczy, że mogą się wspólnie potem bawić w „ocalone przez cesarzy księżniczki”. Tak było z nimi.
Marie była inna. Jej skandynawska uroda szwedki silnie kontrastowała z azjatyckimi rysami Sakue. Były jak złoto i grafit naprzeciw siebie, a mimo to ich dusze dryfowały spokojnie na ocenia wzajemnego porozumienia. Ojciec Marie został wysłany do Japonii jako biolog morski na prawie dziesięcioletni kontrakt. Dla jego małej córki prawdziwym szokiem było znalezienie się w obcym świecie, w obcej kulturze. A, jednak dziesięć lat przekształciło się w całe życie. Marie szybko zaaklimatyzowała się w nowym otoczeniu, w pewnym momencie bieglej mówiła po japońsku niż szwedzku, tutaj miała przyjaciół, tutaj dorastała wraz z Susaną, z którą Sakue nigdy nie nawiązała dobrego kontaktu, tutaj pozostała i… umarła.
W wieku dojrzewania obie zakochały się w tym samym mężczyźnie – Ayumu. Jednakże Sakue nie miała szans wygrać z obcą urodą przyjaciółki, toteż obiekt ich westchnień bezkonkurencyjnie skierował zaloty do Marie. Przełknęła to niepowodzenie. Pogodziła się z nim, gdyż nigdy nie należała do osób problemowych.
Po śmierci przyjaciółki wylewała prawie przez rok łzy szczerego cierpienia i tęsknoty za nią. Nawet teraz, dałaby wszystko, żeby Marie wróciła.
Ocknęła się z własnych wspomnień. Widząc siedzącego przed nią Ayumu, roześmiała się nerwowo.
— Długo tu siedzisz? Boże, zachowuje się jak wariatka.
— Nie przejmuj się. Wyglądałaś na przejętą, więc nie chciałem ci…, no wiesz…, przeszkadzać.
— Tak…, tak, po prostu… przypomniałam sobie o niej. Tak nagle. Przepraszam, nie powinnam o tym wspominać…
— Sakue — przerwał jej, unosząc dłoń. — W porządku. Rozumiem to. — Kiwnął głową. — Ten dom jest pełen Mari, duchów śmiejących się jej głosem. Znam to uczucie doskonale.
— No tak — Roześmiała się nerwowo i automatycznie sięgnęła do swoich korali, którymi bawiła się za każdym razem, gdy zapętliła się w jakąś niezręczną sytuacje.
— Jedz, zrobiłem je dla ciebie. — Podsunął jej pod nos talerz pełen kanapek z salami i kubek herbaty. — Mam nadzieje, że będzie ci smakować.
— Dziękuje. — Posłała mu wdzięczny uśmiech, po czym sięgnęła po jedną z nich i spróbowała. Przepyszna! — Gdzie jest Nan?
— Na górze, bierze prysznic. To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
— Ach, no przecież! — Drgnęła gwałtownie i sięgnęła do torebki, wyjmując z niej jakiś papierek, który następnie podała Ayumu.
Przyjął go bez słowa, ale jego twarz nakreśliła się wyrazem zdziwienia, gdy zobaczył wyrysowane na niej jakieś wzory chemiczne.
— Przykro mi, Sakue, ale nic z tego nie rozumiem.
Zaśmiała się pod nosem.
— To takie badanie, nazywa się datowaniem radiologicznym — westchnęła, opierając łokcie na kolanach. — Dzięki niemu możemy określić wiek danego przedmiotu — wyjaśniła, a następnie oblizała nerwowo dolną wargę.
Ayumu zmarszczył brwi.
— Co to ma wspólnego ze mną?
— Kiedy Susana znalazła wisiorek Nan, od razu stwierdziła, że nada się na licytacje. Znasz ją, nie jest ani trochę sentymentalna, ale ja…, mnie nie dawało to spokoju, więc, zanim odbył się bal pobrałam małą próbkę i poddałam badaniu. No wiesz, oceanarium ma całkiem rozbudowane laboratorium. Dzisiaj rano uzyskałam wyniki.
— I co? Ile ma lat? — spytał niedbale, wzruszając ramionami. Oddał jej kartkę, uznając te informacje za nieistotne.
Sakue chwile milczała, nim zdobyła się na odpowiedź.
— Więcej niż pięćset — powiedziała cicho. Ayumu zakrztusił się własną herbatą, a następnie wymierzył kobiecie szeroko otwarte spojrzenie.
— Żartujesz?!
— Względna ilość izotopu 14C wynosi około 90,13%, potrzeba dokładnie pięciuset lat, żeby uzyskać taki spadek… — zaczęła, ale widząc, że rozmówca nie wydaje się cokolwiek rozumieć, dotknęła palcem czoła wybita z równowagi. — Nie ważne. Po prostu wiem. Wiem na pewno, że ten wisiorek jest cholernie stary.
Ayumu milczał. Długą chwile zajęło mu zebranie informacji w sensowną całość.
— Kurde, nigdy bym nie pomyślał, że Nan posiada coś tak cennego — szepnął.
— Właśnie o to chodzi. — Sakue przeszła do najtrudniejszej części rozmowy i prawie straciła oddech. — Ayumu, skąd dziewczyna taka, jak ona miałaby być właścicielką czegoś takiego?
— Co sugerujesz? — Przyjrzał się jej nieufnie.
— Czy Nan pamięta skąd ma ten naszyjnik? — zapytała ostrożnie.
— Cóż… — zmieszał się — Właściwie nie. Po prostu jest pewna.
— Będę szczera. Myślę, że Nan…, że jej się tylko wydaje. Ten naszyjnik nie może należeć do niej.
— Nie myślisz tak naprawdę! — sprzeciwił się z oburzeniem. — Jeżeli Nan twierdzi, że należy do niej, to tak właśnie jest. Wierzę jej!
— Ale, czy potrafisz być obiektywny? Dobrze wiem , co do niej czujesz!
— To nie ma znaczenia! — Ukrył w sobie nagły wstyd i podniósł się z miejsca. — Nan nigdy by nie skłamała. Znam ją. Ona taka nie jest!
— Nie twierdzę, że kłamie. — Sakue siliła się na spokojny ton, ale trudno było go utrzymać pod naciskiem surowego spojrzenia Ayumu i jego podniesionego głosu. — Uważam, po prostu, że osobom w jej sytuacji, z amnezją, mogą wydawać się pewne rzeczy. Mózg pozbawiony wspomnień może desperacko wypełniać luki z nieistniejących faktów.
— Wynoś się z mojego domu! — Z lodowatym spokojem wskazał palcem drzwi. Nikt w jego obecności nie będzie sugerował, że Nan oszalała. — Natychmiast!
Sakue z bólem w oczach wstała i zbliżyła się do niego.
— Spróbuj myśleć jasno. Taki przedmiot powinien znaleźć się we właściwych rękach. Na przykład muzeum. On może być wart miliony. Kto wie, może miało go jeden z historycznych Cesarzy? Jego historia…
— Wystarczy. Nie chcę słuchać ani jednego słowa więcej z twoich ust. Wyjdź. Albo wyrzucę cię stąd siłą.
Patrząc na niego z cierpiącym niedowierzaniem, poddała się i wyszła.
Dokładnie w tym momencie, gdy znalazł się w korytarzu, Nan stanęła na schodach i spojrzała w stronę drzwi.
— To była Sakue, prawda? Słyszałam jej głos.
— Tak.
— Kłóciliście się? — Schodząc, nie odrywała od niego zaniepokojonego spojrzenia.
— To tylko drobna sprzeczka — odparł wymijająco, wciskając dłonie do kieszeni spodni. Nie chciał wtajemniczać Nan w szczegóły. Uznał, że po wczorajszym wieczorze już wystarczająco przekonała się , jak źle odnoszą się ludzie wobec niej. Gdyby dodał do tego sugestie Sakue względem naszyjnika… nie lepiej było milczeć.
— Wyglądasz na przybitego — stwierdziła, podchodząc do niego bliżej. Wzdrygnął się, gdy jej ręka spoczęła na jego policzku, a następnie dziewczyna delikatnie zmusiła go, by na nią spojrzał. — Dobrze się czujesz?
— Dziękuje, wszystko w porządku — zapewnił zduszonym od emocji głosem. Dotyk Nan za każdym razem działał na niego silniej.
— Cóż, w takim razie, nie dajmy śniadaniu czekać — odezwała się wesoło i skierowała do kuchni.
— Nan? — Spojrzał w pewnym momencie na nią, gdy skierował kroki w to samo miejsce, co ona. Uniosła na niego twarz tak pełną spokoju i niewinności, że wprost nie śmiałości jej niepokoić, ale…
Dopiero teraz zrozumiał, że potraktował Sakue z przesadną agresją. Nie to , że wątpił w Nan, ale po prostu…, po prostu nic w związku z nią nie było logiczne. — Jesteś pewna, że naszyjnik należy do ciebie? — zapytał, dostrzegając go na jej szyi.
Dotknęła czule różowego kamienia i kiwnęła głową.
— Jestem. Dlaczego pytasz?
— Ot tak, bez powodu. Chciałem się tylko upewnić.
— Ayumu — Spojrzała mu stanowczo w oczy — jestem tak pewna, że on jest mój, jak tego, że każdego dnia wstaje słońce, rozumiesz?
Kiwnął głową. Siła pewności, przebijająca się w głosie dziewczyny, była ogromna. Chociaż naszyjnik był kolejnym elementem, nie trzymającym się kupy, zaakceptował go. Nan nigdy by nie kłamała. Ona była szczera we wszystkim. Szczera jak dziecko.




* - nie znam się na walucie japońskiej, toteż nie zdziwcie się, jeżeli Ayumu zapłacił śmiesznie małe pieniądze Susanie. Chociaż uwielbiam na potrzeby opowiadania badać różne miejsca bądź zachowania w danym kraju, to nijak udało mi się zrozumieć wartość tamtejszej waluty. Za błąd przepraszam ;c
...............................................................................
Ostatnio nie mam czasu na pisanie kolejnego opowiadania, toteż zastanawiałam się, czy nie publikować obecnego w nieco większych odstępach czasowych, ale doszłam do wniosku, że to by mnie rozleniwiło dokumentnie. :) Chociaż ledwo nadążam z obowiązkami, to przecież nie porzucę tego, co kocham najbardziej - pisania. Zatem, trzymajcie kciuki, żeby nowa historia dzielnie pisała się na moim komputerze :D:D 

6 komentarzy:

  1. Wprost nie mogę doczekać się rozwiązania tych wszystkich zagadek! Mam pewne teorie, ale poczekam z nimi jeszcze trochę. I ten wisiorek, ohhhh, naprawdę jestem ciekawa, jak zamierzasz to wszystko rozegrać.
    I pewnie setny raz się powtarzam, ale uwielbiam Nan i Ayumu, który przechodzi taką niesamowitą metamorfozę przy dziewczynie, aww!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ayumu zaimponował mi tym, jak wstawił się za Nan. Dziewczyna uparcie twierdzi, że naszyjnik należy do niej, mimo, że nic więcej nie pamięta, a on jej wierzy. Ayumu naprawdę się przy niej zmienił.. To niesamowite.
    Jestem ciekawa całej tej tajemnicy, związanej z Nan. Czekam, aż cokolwiek wyjaśnisz. :^
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro Nan jest pewna, że to jej naszyjnik, to wierzę, że ma rację. Tylko skąd go ma? Jeśli rzeczywiście jest tak stary, to nic dziwnego, że Sakue uznała, iż Nan może się mylić. Ayumu nie powinien tak na nią naskakiwać. Jestem ciekawa, jaka historia wiąże się z tym naszyjnikiem. Heh, to Ayumu załatwił wredną Susanę. Dobrze jej tak. Nie miała prawa tak okropnie traktować Nan. Wciąż szkoda mi Sauke i nadal ją podziwiam. Pogodziła się z tym, że Ayumu wybrał Marie, teraz milczy, gdy on woli Nan i jest dla niej miła. Tyle musiała wycierpieć i godzi się ze wszystkim. Nie sądziłam, że to możliwe. Zakochaj ją w kimś innym, proszę. :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, będę trzymać kciuki za nowe opowiadanie, bo po prostu uwielbiam twoją twórczość! A co do rozdziału, to nienawidzę Susane, cholera taka z niej jedna, że normalnie działa mi na nerwy -.- nie wiem, dlaczego Ayumu tak zareagował na to, co powiedziała mu Sakue, dobrze, miał prawo się zdenerwować, ale od razu tak wybuchać? Aj, a to co powiedział wcześniej Nan było mega urocze i rozczulające :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Z każdym rozdziałem coraz bardziej kocham to opowiadanie, naprawdę <3.
    Susana to podła żmija! Cieszę się, że Ayumu zatkał jej usta, zapłacił za naszyjnik i tak bardzo wstawił się za Nan. To cudowny chłopak, naprawdę. Ludzie z miasteczka patrzą na niego tym samym wzrokiem, co teraz na Nan. Wszyscy uważają, że nasza bohaterka zwariowała. Bo co? Bo niczego nie pamięta, ale naszyjnik jest wyjątkiem? Jak na nienawidzę, gdy ludzie wysysają sobie jakieś teorie z palca!
    To było słodkie... Ayumu naprawdę powiedział Nan, że chce, by z nim została na zawsze? Niezależnie od tego, czy sobie coś przypomni, czy nie. Cieszę się, ponieważ to w nim dziewczyna ma największe oparcie i to jemu najbardziej ufa. To niesamowite, jak Ayumu zmienił się podczas jej pobytu... ]
    Gdy Sakue przyszła do mieszkania Ayumu i opowiedziała o bardzo starym naszyjniku, który należy do Nan czułam, że to się źle dla niej skończy... Co prawda nie dziwię się, że zainteresowała się tak starym przedmiotem. Może i uważa, że naszyjnik nie może należeć do Nan, że musiała sobie coś ubzdurać i przedmiot powinien znaleźć się w muzeum, ale... sugestia, że Nan oszalała była niesprawiedliwa. Chociaż nie wiem, jak sama zachowałabym się w takiej sytuacji. To naprawdę bardzo, ale to bardzo skomplikowane. W dodatku Ayumu wyrzucił Sakue z mieszkania... Nie sądziłam, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Ale stało się i Nan nie jest tego świadoma. Tak samo, jak niepewności Ayumu, które jednak pojawiły się po słowach Sakue...
    Jestem ciekawa co jeszcze wymyśliłaś dla naszych bohaterów ^^. Czekam na nowość, kochana <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba złożę wniosek o przedłużenie dnia. co ty na to? sama ostatnio nie wyrabiam więc uważam, że byłoby to dobre rozwiązanie. przynajmniej na razie.
    Twoje opowiadanie podoba mi się coraz bardziej^^ Nan jest taka słodka, że aż po prostu chce się wieżyc w każde jej słowo. nie spodziewałam się, że naszyjnik będzie tak stary. Ayuma ma racje, coś tu się kupy nie trzyma. albo może trzyma, tylko my jeszcze o tym nie wiemy? ^^
    Trochę zbyt gwałtownie potraktował Sakue. szkoda, że tak wszyło.
    Szczęśliwego nowego roku życzę! i więcej czasu^^

    OdpowiedzUsuń