Podczas
gdy słońce leniwie dźwigało się z nad tafli morza, zwiastując nastanie
spokojnego dnia, pewien mężczyzna właśnie otwierał swój sklep, zlokalizowany w
rzędzie innych; stulonych ze sobą ciasno niczym braterskie dusze. Wszystkie
razem ciągnęły się rzędem wzdłuż uliczki, którą miejscowi nazywali „Ulicą
łagodnego wiatru”.
Na „Ulicy
łagodnego wiatru” można było znaleźć dosłownie wszystko. Począwszy od
antykwariatu z rupieciami, za które niejeden płacił krocie, kończąc na małych
stoiskach z lodami, przy którym skupiała się głównie rozszalała dzieciarnia.
Urocze kawiarenki zapraszały ludzi, uwodząc zapachami kawy i wyśmienitych dań,
o ile nie rozproszył je zapach szamponu i innych babskich mazideł, dobywający
się z salonów fryzjerskich.
Lecz to
właśnie ów niepozorny mężczyzna, liczący sobie nie więcej jak trzydzieści parę
lat, wzbudził zainteresowanie dwóch, miejscowych kobiet, które przysiadły
właśnie tego wczesnego ranka w jednej z kawiarenek.
Padł na
nie cień parasola, który chronił przed doskwierającym słońcem, lecz wciąż
pozwalał cieszyć się zapachem morskiej soli, unoszącej się tutaj w powietrzu od
zawsze.
Wyglądały
bardzo elegancko, jedna była starsza od drugiej, jednak nikt nie śmiałby
zwątpić, że wiązała ich wieloletnia przyjaźń. Zamówiwszy od uśmiechniętego
kelnera filiżankę drogiej kawy, obrzuciły owego mężczyznę przeciągłym, nieco
wścibskim spojrzeniem.
A on nie
zdawał się być wcale aż tak ciekawy. Ot, zwykły człowieczyna z nieco rozwianą,
ciemną jak węgiel czupryną i kilkudniowym zarostem. Jego biznes nie zaliczał
się do tych wysoko prosperujących, gdyż prowadził usługi malarskie,
zlokalizowane na parterze starej jak świat kamienicy.
Oferował
on portrety za darmochę. Tym bardziej zwariowanym klientom nie omieszkał
namalować karykaturalną wersję ich oblicza, natomiast zdystansowanym wobec
świata wciskał w dłonie jakiś subtelnie wyglądający pejzaż. I chociaż był
malarzem amatorem, ustawione na naściennych półkach obrazy dowodziły, iż
bogowie obdarzyli go niezwykłym talentem, który on zdawał się okrutnie
marnować, malując dla turystów nie zaś dla światowych galerii sztuki.
Jednak nie
ten problem frasował dwie kobiety w momencie, gdy mężczyzna rozsuwał plastikowe
rolety z okien sklepu i majstrował kluczami przy wejściu.
One
patrzyły w zasadzie nie tyle na niego, co na jeden z obrazów, widniejący za
szkłem. Nieco niewyraźny przez światło, padające na szybę, przedstawiał
młodziutką dziewczynę – uroczą jak polne kwiecie.
— I
pomyśleć, że zniknęła tak nagle — westchnęła starsza z kobiet, podnosząc
uprzednio filiżankę do ust. Upiwszy nieznaczny, gorzki łyk napoju, pokręciła
głową z westchnieniem. Nie było wątpliwości, że rozmawiały właśnie o
tajemniczej dziewczynie z obrazu.
— Mhm. —
Przytaknęła jej młodsza, i dla podkreślenia swojego strapienia, oparła policzek
na zwiniętej dłoni. — Zeszłe lato było najdziwniejsze ze wszystkich. Pamiętam
je, jakby skończyło się raptem wczoraj, a tu już rok za nami!
— Oj tak,
dziwne, dziwne było. Dziewczyna pojawiła się znikąd.
Obie
kobiety wymieniły ze sobą rozbawione uśmiechy.
— Była
tajemnicza. Nie wiadomo skąd przybyła, ani dokąd odeszła. Tak naglę zniknęła,
jakby rozpłynęła się w powietrzu. Dla mnie to wciąż niezrozumiałe, co się z nią
stało! — odezwała się młodsza.
— Sądzę,
że tylko Ayumu to wie. — Starsza kiwnęła w stronę mężczyzny, który aktualnie
był już dawno w sklepie i wyjmował pędzle oraz sztalugi, gotowy do nadchodzącej
pracy.
— Ale
milczy jak grób! A żeby go piorun jasny strzelił! Nam już pozostaje tylko się
zastanawiać.
— Racja,
cóż począć? Mówiono, że ona z morza przyszła, ale to tylko głupie banialuki.
Zresztą, w tamtym czasie Ayumu nieźle wlewał sobie za kołnierz. — Do głosu
starszej kobiety wdarł się gorzki ton, zahaczający nieznacznie o uczucie
zgorszenia. — Umysł pijaka snuje różne, bzdurne teorie.
— Ach,
pewnie chlałby do dzisiaj, gdyby nie Nan. Jeszcze rok temu zobaczyłybyśmy jak
zatacza się na poboczu drogi — zakpiła młodsza, odgarniając z czoła pasma
ciemnych włosów. — Jak to ludzie potrafią się zmieniać, prawda? — Przywołała na
usta melancholijny uśmiech. — Spisujesz takiego jednego na stratę, myśląc
sobie, że z niego nic już nie będzie, a tu proszę! Rok później otwiera własny
sklep z obrazami i staje się, w gruncie rzeczy, nienajgorszym obywatelem.
Starsza
roześmiała się na te słowa, lecz tak, aby nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi.
Była na to zbyt poważna.
— Na
Okinawie chyba nie zdarzył się cud większy od tego — mruknęła wesoło, ponownie
upijając łyk kawy. Potem zaś skierowała spojrzenie ku obrazowi tajemniczej
dziewczyny. — To ona go odmieniła — dodała, kiwając głową, pewna swego.
Młodsza
poszła za jej przykładem, mając nieodparte wrażenie, że portret dziewczyny
przyciąga ją tajemniczą siłą, jakby hipnotyzował i pochłaniał kawałek po
kawałku.
Obraz z
dziewczyną faktycznie miał w sobie coś niezwykłego, gdyż od dawna przypadkowi
klienci byli zainteresowani jego kupnem, mimo iż nie znali osoby, którą on
przedstawiał. Wówczas Ayumu z grzecznym uśmiechem wyjaśniał, że obraz stanowi
jedynie element pokazowy i nigdy nie zostanie sprzedany.
Żadne,
późniejsze próby targowania się nie przynosiły efektu, toteż wielu klientów
wychodziło ze sklepu niepocieszonymi. Tylko ci bardziej spostrzegawczy,
wycofywali się taktownie z chęci zakupu, widząc tajemniczą zmianę w wyrazie
twarzy artysty, ilekroć pytali o to konkretne dzieło. Jego spojrzenie
przeszywał ostry blask tęsknoty, dziwnej melancholii, sprawiającej, że zdarzało
mu się niekiedy zaciskać usta do białości. Wówczas wiedzieli, że obraz ten ma
wyjątkową wartość sentymentalną i ucinali temat.
Niektóry
prosili, by opowiedział im historię związaną z portretem. Chcieli wiedzieć kim
była dziewczyna, przeczuwając, że mogliby usłyszeć niezwykłą opowieść. Lecz i
wtedy artysta zbywał ich kulturalnym uśmiechem, odpowiadając, że to tylko jedna
z jego klientek. Oczywiście nawet przez chwile nikt nie wierzył w to. Nie mogąc
jednak wpłynąć na decyzję artysty, odchodzili z niczym.
Tak więc,
dziewczyna z obrazu zajmowała niezmiennie swoje miejsce za szybą, uśmiechając
się nieznacznie do przechodniów na ulicy. Uwieczniono ją, siedzącą na stołeczku,
z rękoma skromnie zwiniętymi na kolanach. Za nią morze zdawało się wciąż
szumieć, a kłosy blado-zielonej trawy tańczyć na wietrze. Ubrana była w
fioletową sukienkę z lekko bufiastymi rękawkami – zwykłą, prostą, bez żadnych
rewelacji. Duże, ciemne oczy spoglądały z obrazu osadzone w pociągłej twarzy z
zadartym uroczo nosem, okolone puklami czarnych loków, których połowa była
spięta z tyłu głowy, a druga połowa swobodnie spływała na drobne ramiona
uwiecznionej. Oczywiście, nie licząc tych, z których wiatr zrobił sobie własny
użytek i bawił się nimi, rozwiewając na boki.
I gdy
patrzyło się w te ciemne oczy bez dna, człowiekowi od razu robiło się gorąco,
jakby poddawany był nadnaturalnym siłom. Bo obraz zdawał się żyć, falować,
wciąż biec do przodu, jakby szybciej i energiczniej od rzeczywistości, a
dziewczyna mogła w każdej chwili wstać ze stołka, wyciągnąć rękę i zaprosić do
wspólnego spędzenia czasu.
Człowiek
zatem nie wiedział czemu, ale był dziewczyną do głębi oczarowany i zaraz
pragnął posłuchać, co zdarzyło się tamtego lata, gdy niespodziewanie zjawiła
się w życiu artysty.
Żeby
jednak zrozumieć tamte wydarzenia, należy cofnąć się do dnia, gdy miasteczko
nawiedził wieczorny sztorm – najgorszy, jaki się pojawił w przeciągu ostatnich
lat. Ludzie dawno już nie pamiętali, by morze kiedykolwiek wyrządziło im taki
wielkie szkody, jak wówczas.
I
właśnie wtedy, pod napęczniałym od burzowych chmurz niebem i wśród spienionych
gniewnie fal morza zaczyna się ta historia…
................................................
Jestem bardzo zadowolona z tego prologu. Wyszedł mi dokładnie taki, jaki chciałam, a rzadko uważam moje twory za całkowicie udane. Mam nadzieje, że powyższa treść zaciekawiła was i zachęciła do przeczytania "Serca morza".
Pozdrawiam was ciepło :*
Pierwsza! :D.
OdpowiedzUsuńTo dopiero prolog, a już oczarował mnie do granic możliwości! Zapowiada się kolejna cudowna historia spod Twojego pióra *,*. Niesamowite opisy, które sprawiają, że chce jeszcze! A tutaj muszę cierpliwie czekać na nowe rozdziały...
Ciekawi mnie postać Nan. W tak króciutkim prologu otoczyłaś tę bohaterkę aurą tajemniczości, co mi się bardzo podoba. Zjawiła się podczas sztormu, który wywołał wiele szkód w miasteczku. W dodatku pewnego dnia znikła, pozostawiając Ayumu jedynie swój portret i wspomnienia... Zmieniła alkoholika w człowieka z klasą. Mężczyzna otworzył własny biznes i maluje. Nie rozumiem tylko, dlaczego nie zajmie się tym na poważnie, skoro jego obrazy są tak dobre... Mógłby naprawdę wiele w życiu osiągnąć. Tymczasem żyje jedną nogą w rzeczywistości, drugą nieubłaganie tkwiąc w przeszłości u boku ukochanej kobiety. To przykre, ale niestety wspomnienia to coś, co nigdy nas nie opuści.
Jestem oczarowana jak już mówiłam i z niecierpliwością wyczekuję rozdziału pierwszego! <3 Życzę weny. Pozdrawiam, kochana :*.
Rewelacja! Prolog tylko dodał mi smaczku i wiem, że zapowiada się świetne opowiadanie. Postać Nan niezmiernie mnie ciekawi. Kim jest ta dziewczyna, która pojawiła się podczas sztormu i odmieniła życie głównego bohatera? I dlaczego zniknęła?
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne. Nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału, więc czekam niecierpliwie.
Pozdrawiam! :)
Oj, przyznam, że mnie zaintrygowałaś! Jak ja bym chciała umieć pisać takie prologi, zawsze wydaje mi się, ze daję w swoich za dużo szczegółów. Jestem ciekawa, co wydarzyło sie wcześniej, kim jest ta dziewczyna i co dokładnie łączy z nią tego mężczyznę... Hm, tyle pytań, a tu muszę czekać na kolejne rozdziały, by sie dowiedzieć o co chodzi :C
OdpowiedzUsuńJejciu, jejciu! Uwielbiam kiedy mnie tak czarujesz słowem! Można to czytać, czytać i czytać i nigdy nie mieć dość :)
OdpowiedzUsuńŚwietny początek, więc trudno się dziwić, że jesteś z niego zadowolona! Ja też jestem :)))
Mam tyle pytań, które pozostawiłaś bez odpowiedzi, że z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział! :)
kiedyś bardzo interesowałam się Japonią. po tym jakoś mi minęło, choć to nie oznacza, że przestałam mieć sentyment do takich opowiadań. Twój prolog natomiast pochłonął mnie niczym to morze podczas sztormu. Zaciekawiła mnie historia dziewczyny z obraza. kim była? i co sprawiła, że Ayumu się zmienił?
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na jakiś kolejny rozdział. mam nadzieje, że jeszcze bardziej udany niż prolog.
Pozdrawia;)
Witam cię z radością w skromnych progach bloga. :) Cieszę się z twojej obecności!
Usuń
OdpowiedzUsuńKiedy dokończysz opowiadanie pt."Księżycowa Przystań", gdyż bardzo mnie wciągnęło i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały (: . Acha i widziałam już dwa plakaty Oneshotów, kiedy będą zżera mnie ciekawość.
Tak poza tym bardzo pięknie piszesz, te opisy i twoje bogate słownictwo, serio.. Bierzesz udział w jakimś kursie pisania?
Pozdrawiam (:
Z chęcią pisałabym KP jak najczęściej, ale niestety ma ono nie wiele czytelników, więc nie chciałabym zmuszać tych obecnych do nadrabiania zaległości. Jednakże to, że ty je czytasz bardzo, ale to bardzo mnie podbudowało <3 Sprawiłaś mi ogromną radość! Dziękuje :* Z pewnością je dokończę, a z uwagi na ciebie, postaram się pośpieszyć. Oneshoty są napisane do połowy, niestety nie jestem dobra w pisaniu tak krótkich opowiadań, więc mam wątpliwości, czy nadają się do pokazania światu :D
UsuńDziękuje za twoje przemiłe słowa :*
Głupia ja! Z tej radości nie zobaczyłam ostatniego pytania. Nie, jestem samoukiem i jedyne poradniki jakie mi pomogły to te, które znalazłam na internecie. Mam też już swoje lata, bo 20, a piszę od dziecka, więc wydaje mi się, że jak na tak długi okres i tony pochłoniętych książek musiały mi pomóc wyrobić jako taki styl. A i tak nie uważam, żeby był najlepszy. Wciąż się uczę na własnych błędach :)
UsuńZaciekawiła :) Dlatego mam nadzieję, że kolejny rozdział już niedługo się pojawi. Jestem ciekawa, kim była dziewczyna z obrazu i co połączyło ją z tym malarzem. Pewnie coś szczególnego, skoro on nie chce teraz sprzedać obrazu. :) I dlaczego potem tak po prostu zniknęła? Tajemniczo się zaczyna, dlatego już mi się bardzo podoba. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś :*
Usuń