— Pamiętaj, żeby się nie ruszać.
Będziemy robić krótkie przerwy od czasu do czasu, ale zadbaj o to, aby później
usiąść dokładnie tak samo, rozumiesz? Światło nam ucieka, więc musimy się
śpieszyć.
Nan kiwnęła głową i zajęła miejsce na
niewielkim stołu. Czuła bijący od morza wiatr i ciepło słonecznych promieni.
Wraz z Ayumu wstali wcześnie rano, by jej portret mógł w pełni powstać.
Początkowo zastanawiali się, jakie obrać miejsce za tło, aż Nan wybłagała, żeby
za nią znajdowało się morze. Wiedziała, że Aymu za nim nie przepadał, teraz
rozumiała dlaczego, ale udało się jej go przekonać do tego pomysłu.
Malowali przez dwie godziny. Nie
poruszyła się nawet o milimetr, zachowując nawet niezmierny wyraz twarzy.
Jedynie na włosy nie miała wpływu, gdyż zrywy morskiego wiatru wcale się nie
kwapiły i szarpały ją zaczepnie za kosmyki.
Nagle uśmiech zszedł z jej twarzy, a
wzrok powędrował gdzieś ponad głowę Ayumu. Mężczyzna widząc to, odwrócił się i
zrozumiał, co było tego przyczyną. Dwóch funkcjonariuszy, dość młodych,
kierowało się ku nim żwawym krokiem.
W jednej sekundzie serce Ayumu
zastygło w piersi jak skorupa. Przyszli po nią! Przeszło mu przez myśl. Na
pewno znaleźli jej rodzinę.
Z trudem zachował powagę na twarzy,
gdy wstał i skłonił się przed nietypowymi gośćmi. Nan nie do końca zdawała
sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, toteż biło od niej wyłącznie
zaciekawienie.
— Czy możemy z panem porozmawiać? —
zwrócili się do niego służbowym tonem. Jeden z nich obrzucił dziewczynę
przelotnym spojrzeniem. — Najlepiej na osobności.
— Oczywiście. Nan, mogłabyś zanieść
obraz do pracowni? Tylko, błagam, ostrożnie. Na dzisiaj kończymy — odezwał się
do niej.
— Hm? Ale mieliśmy malować jeszcze
przez godzinę! — zaprotestowała z rozczarowaniem.
— Nan! — Surowym głosem przywołał ją
do porządku.
Przybrała urażony wyraz i bez słowa
zabrała obraz ze sobą. Aymu zaprosił policjantów do salonu. Mężczyzn mocno
zszokował widok nieskazitelnego porządku. Nieraz aresztowali go za drobne
przewinienia i kiedy zgarniali go z posesji, przeważnie natykali się na
bałagan.
— Może napiją się panowie kawy albo
herbaty? — Próbował być uprzejmy, ale utrudniały mu to dwa powody. Po pierwsze,
spodziewał się, że lada chwila usłyszy najgorszą dla siebie wiadomość. Po
drugie, z obojgiem mężczyzn łączyły go raczej nieprzyjemne stosunki i teraz
jakoś niezręcznie było udawać, że w przeszłości nic się nie wydarzyło.
Odmówili.
— Podziękujemy. Wolimy od razu przejść
do rzeczy. — To mówiąc, wskazali mu miejsce naprzeciw siebie, jakby to oni byli
panami domu.
Pominął brak kultury z ich strony i
pokornie spełnił prośbę, starając się ukryć atakujące go nerwy. Wiedział, że
pewnego dnia straci ją, ale, czy musiało się to wydarzyć koniecznie tak prędko?
Czy dobrzy bogowie nie raczyliby odwlec ten moment jeszcze o kilka tygodni! To
było samolubne pragnienie i Ayumu wielce się go wstydził, a jednakże nie
potrafił powstrzymać zdradzieckich podszeptów serca.
— Domyśla się pan zapewne, że
przybywamy w sprawie Nan. — Starszy z funkcjonariuszy zabrał głos, zdzierając z
głowy służbową czapkę, którą następnie odłożył na stół. Przygładził palcami
rzedniejące włosy i westchnął.
— Owszem, macie jakieś informacje w
jej sprawie? — Ayumu przełknął ślinę z nadzieją, że w ogóle nie słychać, jak
mocno bije mu serce.
Funkcjonariusz zasępił się.
— Musi pan zrozumieć, że dokonaliśmy
wszelkich procedur, by pomóc tej dziewczynie. Rozesłaliśmy jej zdjęcia na całą
Okinawę i resztę kraju, ale… — zawahał się — nikt się nie zgłosił. To dość zaskakujące,
ponieważ pana podopieczna, zważywszy na jej znajomość japońskiego, jest zapewne
obywatelką Japonii i powinna być gdzieś zameldowana. Tymczasem, wygląda to tak,
jakby nie było żadnych dokumentów, potwierdzających jej istnienie.
Ayumu nachylił się, mrugając ze
zdziwieniem powiekami.
— W takim razie, ona nie istnieje? —
Próbował zrozumieć tą irracjonalną myśl.
Funkcjonariusze równocześnie się
uśmiechnęli.
— Och, naturalnie, że istnieje.
Przecież nie może być inaczej, czyż nie? To po prostu niecodzienna sytuacja.
Nie spodziewaliśmy się, że odnalezienie jej krewnych będzie aż tak trudne.
W sercu Ayumu pojawiła się ulga, za
którą szczerze siebie wtedy znienawidził. Cieszył się jednak, że Nan zostanie z
nim jeszcze przez długi czas. Może nawet na zawsze? Próżne marzenie, ale w
tamtym momencie poczuł się lżejszy.
— Co w takim razie należy zrobić? —
zapytał, chociaż wcale nie miał ochoty wysłuchać odpowiedzi.
— No cóż, rozumiemy, że to dla pana
duży problem, ponieważ to właśnie pan się nią zajął. Nie chcemy nadwyrężać pana
obowiązków, toteż, gdyby zechciał pan omówić problem z przeniesieniem jej gdzie
indziej… — Funkcjonariusz urwał ze znaczącym spojrzeniem.
Ayumu w tym samym momencie dostrzegł
niewyraźne odbicie Nan w srebrnej wazie, stojącej na stole. Dziewczyna chowała
się za ścianą i uważnie przysługiwała ich rozmowie. Chociaż odbicie rozmywało
się, doskonale dostrzegał jej smutne oczy.
Odpowiedział bez wahania.
— Nan może zostać u mnie tak długo,
jak zechcę. Jestem na to gotowy.
Obaj mężczyźni zawahali się, ale
również odczuli wyraźną ulgę. Najpewniej spodziewali się innego obrotu spraw i
kłopotów związanych z przeniesieniem ocalonej do jakiegoś pogotowia opiekuńczego.
— To dla nas dobra wiadomość i dla Nan
oczywiście — odpowiedział Starszy Funkcjonariusz. Ayumu dostrzegł też uśmiech
dziewczyny w odbiciu wazy. — Ale z prawnego punktu widzenia, byłoby lepiej,
gdyby została u pana oficjalnie zameldowana. Ponieważ wygląda na to, że
ustalenie jej tożsamości zajmie długi okres czasu, radziłbym także wyrobić jej
potrzebne dokumenty. Bez nich nie przysługuje jej opieka zdrowotna, a ponieważ
nie ma również obywatelstwa, nie posiada typowych praw obywatelskich.
— Rozumiem to. Mam nadzieje, że w
związku z sytuacją, Nan będzie potraktowana szczególnie i z wyrobieniem
dokumentów nie będzie problemu?
— Uważamy, że nie. Zostanie zapisana
do specjalnej fundacji pomagającej takim osobom, jak ona, czyli pozbawionych tożsamości.
Oni pomogą panu przejść przez wszystkie procedury. Od nich dowie się pan o
szczegółach.
Ayumu kiwnął głową. Był zadowolony,
chociaż na dnie duszy odczuwał również niepokój. Jak to możliwe, że Nan nie ma
żadnych krewnych, którzy mogliby się po nią zgłosić?
Na sam koniec otrzymał dane kontaktowe
z fundacją i zapewnienie, że zadzwonią lada dzień, by ustalić termin wizyty.
Aymu obiecał, że będzie przy telefonie.
Zamknął za nimi cicho drzwi i odwrócił
się w stronę Nan, która wychyliła się nieśmiało zza rogu.
— Nan… — odezwał się ze smutkiem. —
Nawet nie wiesz, jak mi przykro z powodu tego wszystkiego. To musi być dla
ciebie trudne nie pamiętać bliskich i…
Urwał, gdy uwiesiła mu się na szyi,
niemal pozbawiając oddechu. Była od niego niższa toteż, gdy to zrobiła, nogi
zawisły jej niezgrabnie w powietrzu. Oplotła nimi biodra Ayumu i szepnęła
wprost do jego szyi.
— Ayumu jest moją rodziną! Zostanę
tutaj, aż do skończenia świata!
Zaskoczyła go swoją reakcją.
Początkowo nie wiedział, co robić. Jednak już po chwili sam przytulił ją do
siebie z uczuciem nieopisanej ulgi.
— Ja też uważam, że Nan jest moją
rodziną — przytaknął i zamknął oczy, tuląc ją do siebie z mocą. Znów to poczuł.
Przeszywającą go na wskroś miłość, która pozbawiła go do cna oddechu. Nan nie
ważyła praktycznie nic, gdy trzymał ją na rękach, zupełnie jakby faktycznie
była dzieckiem. Skarcił się w duchu. Nie powinien był tego czuć, nie w stosunku
do niej, nie będąc tym kim jest, podczas gdy ona ufała mu bezgranicznie i
niewinnie.
***
Zbudzona wczesnym porankiem przez
promienie słońca, Nan przetarła zaspane powieki i, z uczuciem nieopisanej
błogości, przeciągnęła ramiona, uśmiechając się do świata. O ile wcześniej, jej
pozycja w tym domu była niepewna, teraz dzierżyła w sercu niezłomną pewność, że
Ayumu chciał ją tutaj, że była mile widziana i, że darzył ją na swój sposób
sympatią. To zdjęło z barków dziewczyny ogromny ciężar wątpliwości.
Każdym porankom towarzyszył łagodny
szum morza, tak było i tym razem, toteż Nan z uśmiechem na twarzy otworzyła
okno, spoglądając na swój ukochany widok.
Kilka dni temu, faktycznie odezwali
się ludzie z fundacji i umówili się na specjalną wizytę. Już następnego dnia,
miła, starsza pani zjawiła się w domu Ayumu i zadała jej wiele pytań, które
skrupulatnie notowała w swoim zeszycie. Nim wyszła, obiecała pomóc i, być może,
Nan już wkrótce miała zyskać potrzebne dokumenty, by stać się pełnoprawną
obywatelką Japonii. Oczywiście, dokumenty miały charakter tymczasowy, jako, że
wciąż istniała nadzieja, że Nan cokolwiek sobie przypomni albo jej krewni
pewnego dnia się zjawią. Póki jednak co, miała wejść w posiadanie papierów o
rocznej ważności, które zostaną zatwierdzone trwale dopiero po dwóch latach,
jeżeli nic nie ulegnie zmianom.
Nan miała również być pod stałą opieką
lekarską.
Doktor Masaki odwiedzał ich co drugi
dzień i badał ją dokładnie w ten sam sposób, na sam koniec wzdychając, bowiem
nadal nie rozumiał co dolega jego nietypowej pacjentce. Z medycznego punktu
widzenia była zdrowa jak ryba, z drugiej jej amnezja nie cofała się. Do wstęg świadomości
dziewczyny nie wdzierało się żadne mgliste wspomnienie ani nie nawiedzał ją
nocami żaden ze snów, który mógłby świadczyć, że umysł zaczyna powracać ku
przeszłości.
Poza tymi drobnymi przykrościami, Nan
wiodła od dwóch tygodni życie pełne uśmiechu i beztroski. Ayumu dokończył, ku
jej zachwycie, portret, a od tamtej pory zażyczyła sobie, by wisiał w salonie
naprzeciw okna.
— To będzie świadczyć, że naprawdę tu
mieszkam — powiedziała z dumą, ujęta zadziornie pod boki.
Mężczyzna uśmiechnął się z rozbawieniem,
ale zachciankę spełnił bez protestów.
— Widzę, że masz wrodzoną punktualność
— rzekł Ayumu w momencie, gdy Nan zeskoczyła z ostatniego stopnia schodów
ubrana i uczesana.
— Tak. — Posłała mu blady uśmiech,
zaciskając dłonie na poręczy. — Jak daleko musimy jechać?
Ayumu naciągnął sweter i skierował ku
niej wzrok z cichym westchnięciem.
— Godzinę drogi stąd. Naprawdę nie
musisz się niczego obawiać.
Pokiwała głową, ale nie wyglądała na
specjalnie przekonaną. On również odczuwał pewne obawy, chociaż to nie jemu
mieli robić rezonans mózgu. Masaki, nie znajdując dłużej przyczyny amnezji,
skierował dziewczynę na stosowne badanie, które miało wykluczyć lub potwierdzić
guza mózgu lub inne uszkodzenia, mogące wywołać tego typu objawy. Sam, jako
zwykły lekarz domowy, nie wiele mógł zdziałać.
Na podjeździe czekała na nich Sakue.
Ayumu naprawdę nie uważał, aby jej obecność była w czymkolwiek potrzebna, ale
namówiona przez Masakiego, pozostała w tej sprawie nieugięta. Chociaż od dwóch
tygodni nie sięgnął po butelkę saki, to nadal uważano go za mało kompetentnego,
aby zabrał Nan do Naha, gdzie miały odbyć się jej badania. Zupełnie, jakby miał
ją zgubić gdzieś na ulicy. Westchnął z irytacją, zamykając dom.
— Cześć, jak leci? — Nan podbiegła do
samochodu i wsadziła głowę przez szybę, spoglądając na kobietę, która posłała
jej subtelny uśmiech.
— W porządku? Gotowa do drogi?
— Chciałabym przeskoczyć ten dzień,
ale nie mogę — padła, obdarzona westchnieniem, odpowiedź.
— Wsiadaj i zapnij pasy. — Sauke
roześmiała się i wskazała dziewczynie tylnie miejsce. To z przodu było
zarezerwowane dla Ayumu. Kobieta z trudem powstrzymała się od szerokiego
uśmiechu, gdy usiadł obok niej.
— Nie mogę uwierzyć, że się ogoliłeś!
— zawołała na widok jego gładkiej twarzy. Od tak dawna brodę mężczyzny zdobił
zarost, że zdołała zapomnieć, jak młodą i przystojną ma twarz.
Spojrzał na nią z zażenowaniem,
poprzez który przebijał się gniew urażonej męskiej dumy.
— Musiałem — odparł zacięcie. —
Przecież ci lekarze nie mogą wziąć mnie za tego, kim naprawdę jestem.
Odpaliła silnik, rozbawiona jego
szczerością. Gładki, uczesany, w eleganckich ubraniach i skropiony zapachem
męskich perfum w niczym nie przypominał dawnego pijaka, który z trudem stawiał
kroki na poboczach. Sauke wprost nie mogła uwierzyć, jak nie wiele trzeba było,
by ten zgorzkniały mężczyzna całkowicie się odmienił. Nałóg zdawał się w ogóle
go nie atakować. To musiał być cud.
***
Naha było wielomilionowym miastem,
stolicą prefektury Okiwany. Hałaśliwe, zadymione, z niekończącymi się korkami
wyrastało z ziemi w postaci olbrzymich wieżowców i kreśliło nieskończoną
ilością dróg, przeplatających się między sobą niczym skołtunione nici.
Nan obserwowała je przez szybę z
zafascynowaniem, które skutecznie tłumiło uczucie zdenerwowania. Tysiące ludzi
na ulicach w jakiś sposób ją przerażało. Zupełnie, jakby znalazła się w obcym
dla siebie środowisku. Nie zdawała sobie z tego sprawy, ale z dala od morza
czuła się nieszczęśliwa.
Po męczącym boju z ulicznym korkiem
wreszcie dotarli do szpitala. Budynek nie wyglądał zachęcająco. Składało się na
niego wiele pięter i, trudna do policzenia ilość okien, które nadawały mu
surowy, obskurny wygląd, bardziej nadający się dla Ośrodka Psychiatrycznego niż
miejsca, gdzie niesie się ludziom pomoc.
Niechętnie opuściła wnętrze
klimatyzowanego samochodu. Uderzył w nią przenikliwy wiatr, który rozrzucił jej
włosy na wszystkie strony, brutalnie wdzierając się pod powieki.
— To najokropniejsze miejsce, jakie
widziałam — odparła ponuro, wysuwając żałośnie do przodu dolną wargę.
Sauke spojrzała na nią współczująco,
po czym ujęła pod ramie.
— Wszystko będzie dobrze, Nan. Masz
moje słowo. Może dzięki temu wreszcie dowiemy się dlaczego nic nie pamiętasz? —
Spojrzała na nią zachęcająco. — Nie powiesz mi chyba, że nie chcesz dowiedzieć
się czegoś o sobie i swoich bliskich?
Nan skierowała uwagę na Ayumu, który
przeglądał po raz wtóry zebrane od Masakiego dokumenty medyczne. Chciał się
upewnić, że wszystko mają ze sobą. Wyczuwając na sobie spojrzenie dziewczyny,
zerknął na nią.
— To prawda, Nan — westchnął z
rezygnacją i włożył teczkę pod pachę. — Cieszymy się, że jesteś z nami, ale
musimy zrobić wszystko, by dowiedzieć się skąd pochodzisz. Przecież, zanim
trafiłaś do mnie, z pewnością miałaś jakieś życie. Ktoś, gdzieś się o ciebie
martwi.
..............................................
Em, rozdział może trochę nudnawy, ale mam ostrą jazdę od dziecka na punkcie logiki :D A wiadomo, że gdyby ktoś naprawdę spotkał osobę z amnezją, to zabrałby ją do szpitala, więc przepraszam, ale trzeba te momenty przeboleć xD
Ach, i Naha istnieje naprawdę, ciekawych zapraszam do poszukania jakiegoś info w internecie :) Mimo, że rozdział może średnio ekscytujący, to jestem bardzo z niego zadowolona. Pozdrawiam was ciepło :*
PS: Czy Sakue nie jest kochana? Z całego opowiadania jakoś tak lubię ją najbardziej.
Nowy szablon masz śliczny. szkoda, że w normalnych warunkach nie widać go całego. musiałam pomniejszyć obraz, aby zobaczyć go w całej krasie. ale i tak mi się podoba^^
OdpowiedzUsuńTo takie słodkie, że Aymuna chce się zmienić dla Nan. cieszy mnie też to, że nie chce się jej pozbyć, że chce, aby została z nim. wcale nie uważam, że dbanie o szczegóły to coś złego. lepiej napisać wszystko niż żeby po tym niektórzy się czepiali, że niektóre rzeczy są niezrozumiałe. ciekawi mnie czy coś wyjdzie z tych badań.
pozdrawiam;)
Jakie zmianyyyy! Wooohooo, podoba mi się!
OdpowiedzUsuńWcale nie nudny, ja uwielbiam Nan i mogę czytać całe dnie i noce! I jakie to słodkie, że Ayumu nadal chce sie nią opiekować awww
Bardzo ładny szablon! :)
OdpowiedzUsuńNan.. Jak ja uwielbiam tę dziewczynę. Doskonale widać jak Ayumu chce, by z nim została. Aww to takie urocze :^ I jestem ciekawa co wyniknie z tych badań..
Rozdział wcale nie jest nudnawy, a szczegóły są przecież ważne :)
Niecierpliwie czekam na nowy. <3
Pozdrawiam! :)
Wcześniejszy szablon mi się bardziej podobał. Ten jest taki... niedopracowany? Nie wiem jak to ująć. Ale nie o szablon tu chodzi tylko o rozdział.
OdpowiedzUsuńWięc nie znaleziono rodziny Nan, a Ayumu naprawdę z tego powodu się ucieszył. Kto by pomyślał, że nie chciał zająć się dziewczyną, gdy teraz nie wyobraża sobie, by opuściła jego dom. Bardzo podoba mi się przemiana tego chłopaka, naprawdę. Ayumu jest szczęśliwy, Nan też. W końcu będą razem. Są "rodziną", jak to nazwali. Zaczęło mnie trochę irytować to dziecięce zachowanie Nan... Nie wyobrażam jej sobie jako prawdziwą kobietę, która jest w stanie zająć się domem, posiadać w przyszłości dzieci... Sama tym dzieckiem jest, a Ayumu przez jej osobowość zaczyna mi się wydawać pedofilem, co jest wręcz niedorzeczne xD. A słowa "Ayumu jest moją rodziną" zabrzmiało trochę, jak "Kali pić, Kali jeść"... No, ale tak tylko mówię.
Ayumu się ogolił?! Wyglądał, jak człowiek?! Jak naprawdę przystojny mężczyzna?! Ommo, nie wierzę! *,*. Kto by pomyślał, że jest zdolny do takiego poświęcenia dla Nan... Zadziwia mnie ten człowiek coraz bardziej :D. Szkoda mi trochę Sakue, ponieważ darzy Ayumu uczuciem, a on na pewno nie będzie w stanie tego odwzajemnić. Niestety nie można decydować o tym, kogo się lubi. Serce samo wybiera.
Czekam na ósemkę! <3.
E tam, szablon fajny :P Mnie się podoba, a pewnie źle wygląda u ciebie, bo masz inną rozdzielczość monitora. W każdym razie, ja jestem bardzo z niego zadowolona i pozwolę mu zostać na blogu jakiś czas ^^
UsuńNan... tak, to postać którą się albo lubi albo nie. Ma skrajny charakter i to dlatego :) Nie bronię ci mieć o niej swoje zdanie. Natomiast "Ayumu jest moją rodziną" - zaczerpnęłam to z tajskiego sposobu wyrażania się. Tajowie często mówią np. "Julia kocha Romea" i jest to zwrot Juli do Romea, dlaczego mówią do siebie i o sobie po imieniu? Bo do podnosi wartość zwrotu, staje się wyznaniem bardziej uczuciowym i głębokim. Mi się to bardzo, ale to bardzo podoba. I wiesz? Gdyby powiedziała "Ayumu być moja rodzina", to może skojarzenie do Kalego faktycznie by pasowało, ale tak? :D Ja jakoś podobieństwa nie dostrzegam :)
No nic, cieszę się, że pomimo tych rzeczy, rozdział i tak ci się podobał :* Kocham i ściskam.
Ten rozdział był serio uroczy :D czasami odnoszę wrażenie, że Ayumu to ojciec Nan, a ona jest taką maleńką dziewczynką, którą trzeba się nieustannie zajmować i mieć ją na oku ^^ ale razem tworzą udany duet, może chwilami Nan mnie irytuje swoim dziecinnym zachowaniem, jednak zawsze potrzebna jest taka postać, żeby rozjaśnić ponurego bohatera, jakim w tym przypadku jest Ayumu, chociaż wydaje mi się, że z rozdziału na rozdział staje się on łagodniejszy :) a to jak się ucieszył, że Nan z nim zostanie tylko potwierdza fakt, że zależy mu na tej dziewczynie
OdpowiedzUsuńTen pomysł ze szpitalem nadał rozdziałowi trochę realności, ale coś czuję, że i tak niczego nie wykryją, a zagadka nadal pozostanie zagadką. Jej... uwielbiam Ayumu. Tak bardzo zależy mu na dobru Nan. Mimo to mam nadzieję, że w końcu między nimi dojdzie do czegoś przełomowego. :) Namalował portret!! Słodko. Podziwiam Nan, że udało jej się tak dobrze zapozować. Mimo przerw, to musi być męczące. :D
OdpowiedzUsuńkochana! Możesz mi powiedzieć w jaki sposób te przezroczyste obrazki na początku notki, które są tak jakby okładką opowiadania? ;>.
OdpowiedzUsuńEm, ale o co mnie pytasz? W jaki sposób są przeźroczyste? Czy jak je w ogóle tworzę? :D Bo pytania nie bardzo rozumiem :c
OdpowiedzUsuńhttp://3.bp.blogspot.com/-C0WYhhGg0MY/UqCFoqmIMKI/AAAAAAAABNg/GrpEyLolpIk/s1600/LLLL.png - o ten obrazek mi chodzi :).
UsuńAle co chcesz wiedzieć? Jak go zrobić? :)
UsuńTak, dokładnie :).
UsuńDziecinnie prosto :) Ja robię go w programie Photoshop, darmowa wersja online to http://pixlr.com/ - działa identycznie, ale podejrzewam, że dysponujesz Photoshopem. Obrazem jest zapisany w formacie .png co umożliwia zachowanie przeźroczystego tła, w innym ci nie wyjdzie. Do stworzenia takiego obrazka potrzeba ci takie rzeczy, jak:
Usuń1) Obrazi png z ludźmi z przezroczystym tłem. Ja zazwyczaj znajduje gotowce, ale często też sama wycinam postać z tła i potem rozmazuje kontury kropelką.
2) png'sy ozdoby, które ja znajduje na stronie http://www.deviantart.com/ wpisując wyszukiwarkę po prostu PNG. Wybieram sobie jakieś, ładuje na dysk i mam do dyspozycji.
Jak już masz, co trzeba, to wchodzisz do Photoshopa. Otwierasz puste pole o rozmiarach, jakie ma mieć twój obrazek, mój ma 372x330.
Najpierw wklejam sobie ludzi, wyśrodkowuje ich na polu, z którego usunęłam tło za pomocą "Magicznej gumki", a dopiero potem ustawiam za nimi ozdoby, układając tak, żeby wyglądało to ciekawie. Na końcu dopiero napis.
Sekretem całego obrazka jest to, żeby napis lekko wystawał na przeźroczystym tle i zakrywał miejsce, gdzie tułów postaci się urywa. Do napisów dodaje jeszcze specjalne efekty, które znajdziesz w Warstwy > Style Warstw, czy jakoś tak.
Na samym już końcu dbam o to, aby na krawędziach przeźroczystego tła nie było ani jednej plamki, bo to psuje efekt. Gotowe dzieło zapisuje.
Przepraszam, ale nie umiem lepiej tego wytłumaczyć. :) To typowe tworzenie obrazka .png :)
Mimo wszystko, mam nadzieje, że zrozumiałaś.
Powodzenia i udanej pracy :*
PS: Ewentualnie mogę ci pomóc kiedyś przez gg. Prawie nie korzystam z tego komunikatora, ale jestem jakby coś chętna pomóc w ten sposób. Widzę jednak, że tworzysz innym nagłówki, więc podejrzewam, że nieźle radzisz sobie z Photoshopem :)
UsuńPozdrawiam!
Dziękuję bardzo, kochana! <3. Naprawdę bardzo mi pomogłaś :*.
Usuń