Rozdział ღ Piąty



— Ga In! — Z ust Min Ji wyrywa się okrzyk na widok służącej w dwupokojowym apartamencie, do którego właśnie weszła w towarzystwie Allena.
Wspomniana prostuje gwałtownie plecy, podnosząc się z ziemi. Najpierw spogląda na menadżerkę, a potem na chłopaka i natychmiast spuszcza wzrok, ewidentnie zażenowana.
— Proszę mi wybaczyć. — Pokornie kłoni głowę.
— Co ty tutaj robisz? — W głosie Min Ji pojawia się poirytowane syknięcie. — Miałaś być na dole, w holu.
— Wiem, ale… — Dziewczyna sprawia wrażenie, jakby miała się rozpłakać. — Zgubiłam kolczyk w trakcie sprzątania apartamentu.
— I z tak głupiego powodu zlekceważyłaś moje polecenie? — Min Ji zaciska ze złością pięści. Hotel miał pokazać się od dobrej strony, nawet jeżeli Allen nie grzeszy przykładem idealnego dziedzica. Tarzająca się po dywanie sprzątaczka z pewnością temu wizerunkowi nie pomaga.
— To były diamentowe kolczyki. — W oczach Ga In błyskają łzy. — Przepraszam. Naprawdę mi przykro. — Jeszcze niżej spuszcza głowę, aż kucyk brązowowłosych pasm opada jej w dół.
Min Ji już chce coś powiedzieć, kiedy niespodziewanie Allen wychodzi przed nią.
— Przecież nic się nie stało — komunikuje głośno i zdjąwszy czapkę, rzuca ją na kanapę pod oknem z białą zasłoną. — Skoro ten kolczyk jest taki drogi, koniecznie trzeba go znaleźć.
Ga In uśmiecha się z wdzięcznością, zyskując nieznaczną odwagę by dyskretnie spojrzeć na promieniującą twarz młodego chłopaka.
Min Ji wzdycha, ale oddech więźnie jej w gardle, gdy niespodziewanie Allen unosi rękę i wsuwa dwa palce między sterczące na skroniach delikatne włosy Ga In.
Gest jest tak intymny i subtelny, że służąca natychmiast czerwienieje z zakłopotania, instynktownie garbiąc ramiona oraz uciekając wzrokiem na bok.
Tymczasem palce Allena bez krępacji suną wzdłuż jej policzka, aż w końcu unosi pasmo do góry, odsłaniając małżowinę ucha.
Nachyla się nad dziewczyną, jakby chciał ją pocałować, ale po prostu skupia wzrok w miejscu, gdzie błyszczy diamentowy koralik.
— Chciałem go tylko zobaczyć kolczyk — mówi, dotykając go palcem. — Żebym wiedział, jak wygląda, gdy go przypadkiem znajdę. — Odsuwa się i prostuje z samozadowoleniem, doskonale wiedząc, jakie wrażenie wywołał na służącej. — Wtedy na pewno dam ci znać. — Uśmiecha się do niej, a Ga In zarumieniona jak kilkulatka nie może wykrztusić z siebie słowa.
— Dosyć tego! Ga In, wyjdź natychmiast! — Min Ji chwyta dziewczynę pod ramieniem i wyprowadza za drzwi, nie omieszkają spiorunować spojrzeniem.
Następnie odwraca się z furią do Allena z chęcią morderstwa, emanującą z tęczówek.
— Co to miało znaczyć?
— Coś się stało, Noona? Mogę tak do ciebie mówić, prawda?
— Nie udawaj, że nie wiesz! Flirtowałeś z nią!
— Naprawdę? — Oczy Allena zaokrąglają się w zdumieniu. — Ja tylko przejąłem się jej kolczykiem. Wydawała się zrozpaczona, że go zgubiła.
Min Ji uśmiecha się kwaśno, nie mogąc wyjść z podziwu, jak ten chłopak mistrzowsko gra niewiniątko.
Podchodzi do niego mocnym krokiem i obraca za ramię w swoją stronę, tak by oblicze Allena znalazło się na wprost niej.
— Posłuchaj mnie, dzieciaku. Nie wiem, jakiej swobody nauczyły się Stany, ale nie pozwolę, żebyś skrzywdził Ga In. To prostoduszna, naiwna dziewczyna. Dla ciebie to może być tylko zabawa, ale jej grozi utrata pracy, rozumiesz?
Allen bez krępacji wytrzymuje siekające go na kawałeczki spojrzenie starszej kobiety. Wydaje się nawet, że w tej pozornej obojętności błąka się niesforny cień rozbawienia, jakby kpił z każdego słowa, jakim go raczy.
— W takim razie naprawdę przepraszam — odzywa się spokojnym, tylko delikatnie skruszonym głosem. — Nie miałem nic złego na myśli. Starałem się po prostu być pomocny.
Min Ji wypuszcza głośno powietrze i odsuwa się. Jak zabić kogoś, kto pozornie zgrywa tak miłego?
— Dobrze. Mam nadzieję, że w przyszłości to się nie powtórzy. Będę mieć na ciebie oko.
— Oczywiście, Noona. — Allen kiwa głową i zrzuca z siebie czarną bluzę. — Pozwolisz, że się teraz wykąpie? Chyba, że twoje oko podąży za mną aż pod prysznic? — Prowokująco unosi jedną brew.
Min Ji otwiera z oburzeniem usta.
— Nie pozwalaj sobie, dzieciaku! — Celuje w niego ostrzegawczo palec. — Wiedz, że pod żadnym pozorem nie będę ci pobłażać.
— Na nic innego nie liczę, Noona. — Puszcza jej swoje firmowe oczko i zmierza to łazienki.
— Chwileczkę! — Min Ji szybko podąża za nim.
— Zmieniłaś zdanie? Jednak masz ochotę wejść ze mną? — Allen z samozadowoleniem wskazuje ręką na łazienkowe drzwi.
— Jeszcze słowo i przydzielę ci dano nie używany pokój dla służby!
Kiedy Allen nie wygląda na przejętego, podaje mu brązową teczkę, z pod skrzydła której wysuwa się plik kartek.
— To aplikacja do liceum Honge. Zaczynasz od jutra.
— Tak od razu?
— A co myślałeś, że jutro pojedziemy na wycieczkę krajoznawczą po stolicy?
— Byłoby miło. Nie było mnie tu od lat.
— No cóż, nastaw budzik, Allen. Zawiozę cię jutro i wszystko załatwimy. Liczę, że będziesz się sprawował.
— Jak zawsze, Noona, jak zawsze. — Uśmiecha się i w końcu znika za drzwiami łazienki.  

***
— Do jasnej cholery, ile mam jeszcze czekać?
Następnego dnia Min Ji niespokojnie krąży w tę i z powrotem przed drzwiami Allena, nie mogąc w żaden sposób zmusić go do otworzenia jej, mimo iż dobijała się do nich jak szaleniec.
— Proszę! — Yubi niezdarnie nadbiega z kartą magnetyczną, którą Min Ji kazała jej przynieść chwile temu.
— Wreszcie! — Min Ji ze złością odbiera kartę i wsuwa ją w czytnik, aż zamek wydaje ustępujący trzask.
Szarpie za klamkę i wchodzi do środka z zamiarem rozpętania istnej wojny, tyle, że łóżko chłopaka jest puste. Rozbebeszona na wszystkie strony pościel wciąż jeszcze jest ciepła.
— Allen? — Min Ji bezradnie rozgląda się wokół. Niemożliwe, żeby wyszedł przed okno, to dwunaste piętro na Boga! No i nie mógł wyjść drzwiami, zauważyłaby.
— Jestem! — Chłopak wysuwa się z łazienki, ociekając drobinkami wody. Wokół bioder opasany ma biały ręcznik. Kremowa, napięta skóra idealnie opina wybrzuszenia mięśni, układających się w misterną rzeźbę na klatce piersiowej.
Sam ręcznik niebezpiecznie zsuwa się w dół.
— Co tak długo? Wiesz ile sterczałam pod drzwiami, Allen? — Min Ji automatycznie odsuwa wzrok na bok. Jest jednak zbyt wściekła, by poczuć zażenowanie. — Ja nie mam na to czasu, dzieciaku. W hotelu jest dość obowiązków, a my już jesteśmy sporo spóźnieni!
— Aish? Możesz nie zrzędzić? — Chłopak z niezadowoleniem drapie się z tyłu głowy, marszcząc nos. — Musiałem się wykąpać.
— Mogłeś zrobić to godzinę temu! Masz się ubrać w pięć minut. Jeżeli tego nie zrobisz, poślę cię do Honge w tym ręczniku.
— Aj, aj, dobra! — Allen wyrzuca ręce w powietrze poddańczym gestem i wywraca teatralnie oczami. Nagle zastyga i spogląda na nią znacząco. — Będziesz tu stała w trakcie przebierania?
Min Ji budzi się z podenerwowanego letargu i głośno prychnąwszy, wychodzi, zatrzymując się dopiero w korytarzu.

***
Pani Oh Go Mi wystukuje coś nerwowym ruchem na klawiaturze, raz po raz odrywając wzrok od monitora, by spojrzeć na blondwłosego młodzieńca, stojącego u boku opiekunki.
— Te włosy… regulamin szkoły zabrania tego rodzaju fryzury. — Jej palec wskazujący ze złością uderza w enter i rozlega się szum rozgrzewanej drukarki.
— Mówi pani, że są za krótkie? — Chłopak przesuwa dłonią po sterczących kosmykach. — Zapuszczam je cały czas.
— Mówię, że mają nieodpowiedni kolor — odpowiada ze złością sekretarka.
— Nie podobają się pani blondyni? — Allen z ciekawością unosi brwi. Sprawia wrażenie, że nic z tego nie rozumie.
Min Ji z trudem nie wywraca oczami.
— Oczywiście zadbam, żeby się go pozbył — zapewnia z przesadną uprzejmością.
— Noona! — Allen podnosi cichy okrzyk.
Oh Go Mi odrzuca go niechętnym spojrzeniem i wyciąga z drukarki kartkę ze świeżutkim planem zajęć.
— Proszę bardzo. Za dwadzieścia minut nauki społeczne w klasie B3.
— Dziękuję! — Allen kiwa głową, odbierając kartkę i uśmiecha się uroczo, ale pani Oh tylko mocniej nadyma policzki, zaciskając wargi z istnym niezadowoleniem.
Po tym niezbyt uprzejmym powitaniu Allen wraz z Min Ji wychodzą na owiany ciszą korytarz.
— Zawsze musisz to robić? — Kobieta odwraca się gwałtownie w jego stronę z ewidentną złością.
— O co chodzi, Noona? Co znowu zrobiłem źle?
— Próbujesz uwodzić wszystkie kobiety, jakie tylko spotkasz?
— Nie mam pojęcia o czym mówisz.
— Pani Oh była urażona twoim zachowaniem — cedzi Min Ji przez zaciśnięte zęby. — Cokolwiek, oczekuję od ciebie poprawnego zachowania, jasne?
Allen wzrusza ramionami.
— Jak chcesz. Ale wydaję mi się, że za dużo sobie wyobrażasz.
Min Ji łypie na niego okiem ostatni raz i poprawia na ramieniu pasek od czarnej torebki.
— Po szkole od razu masz wrócić do hotelu. Pokaże ci co i jak. Ojciec oczekuje od ciebie, że weźmiesz się do roboty tak szybko jak to możliwe. — Powiedziawszy to, odchodzi, zostawiając za sobą miękki stukot szpilek. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz